Translate this blog to your language (original language - polish)

środa, 5 sierpnia 2015

Tomik, który nosi nazwę LISTY DO MIŁOŚCI



1.
Sięgnij po wierszy moich strofy,

zauważysz od początku ich powstania,
że iskra mej miłości powoli się rozżarzała.
Mimo deszczu łez i potoku goryczy,
starałem się nie zrazić do ciebie niczym.
Moja miłość do ciebie zniosła wiele,
bo zobaczyłem wielkie serce w twoim ciele.
I wiedz że tak łatwo z ciebie nie zrezygnuje,
bo wiesz dobrze co do ciebie czuje.
Bądź pewna uczucia,jakim cię darzę.
O wspóln
ych chwilach spędzonych z tobą marzę.
Złotem jesieni obsypię nasze marzenia.
Zimą srebrem pokoloruje nam obraz wspomnień,
by wiosną wybuchł potęgą miłości płomień.
Czy wtedy pozwolisz wtulić głowę w twoje dłonie
i spoglądać w oczu twoich pochodnie.
Zamykam oczy i znowu jesteś obok mnie,
całuje czule ust twoich drżenie.
O czym wtedy myślisz chciałbym wiedzieć.
A może pozwolisz swoim myślom odlecieć
w marzeń przestrzeń niezbadaną,
naszych ścieżek życia drogę powikłaną.
Ogarnia mnie nostalgia ogromna czasami,
czy zechcesz pielęgnować miłość między nami.
A może zechcesz opuścić zasłonę milczenia,
pozwolisz naszej miłości wejść w stan zaćmienia
i odlecieć kolorowym warkoczem komety.
Lub pozwolisz naszej miłości dobiec do mety.
Wiem ze jesteś moją miłością-moim chlebem.
Los, który złączył miłość naszą jednym brzegiem,
nie rozdzieli nas bezmiaru rzeką wspomnień.
Nie pozwól o miłości naszej nam zapomnieć.
Chciałbym schować cię przed całym światem.
Pomyślisz sobie, że jestem ogromnym wariatem

Wiem że miłością z tobą się podzielę.
że myśli takie mi po głowie chodzą.
Ale sny moje czasami mnie zwodzą,
przynoszą obraz całkowicie nierealny,
złudny pełen wizji banalnych.
Że zostawiasz mnie pośród nieznanego,
że coś między nami zrodziło się złego.
Ale wizje pozostawmy obcym mocom,
które mącą nam myśli nocą.
My swoje marzenia sobie możemy wyznać,
jeśli odważymy się do miłości naszej przyznać .
Dość słów przesiąkniętych niepewnością,
miłości nie wolno karmić złością.
Czułości i słów ciepłych trzeba wiele.


Dużo łatwiej jest mi teraz żyć,
bo gdzieś materialnie istniejesz ty.
Myśl o tobie dodaje mi wiele siły.
Chcę by żadne problemy nas nie dzieliły.
Wiele wiary i szczęścia chcę ci podarować.
Byś tylko prawdę o mnie mogła zachować.
Więc bądź pewna i pełna wiary we mnie,
gdyż przepełnia mnie miłość do ciebie.....................


2.
Czy pamiętasz miła te gorące lato,

gdy marzenia nasze splotły się warkoczem,
pełnych naszych cennych chwil.
Więc bądź pochodnią moich wielu dni.
Jesteś moją miłością niewyznaną,
jak najdroższy w życiu skarb.
Serce moje cicho płacze,
bo tak długo ciebie nie zobaczę.
Obawiam się ogromnego cierpienia,
gdybyś poczuła że nasze dni się wypaliły.
Kochana pragnę by sny o nas ci się śniły.
Troski, zmartwienia odeszły w dal.
By dni płynęły ci jak nieustający bal.
W plotę we włosy twoje nieba błękit,
byś pachniała kolorami tęczy.
Rozstań naszych czas niech cię nie dręczy.
Jestem ciągle obok jak twój własny cień.
A Ty wypełniasz sobą mojej NADZIEI każdy dzień...........


3.
Zamykam oczy widzę czas,

przemyka niczym filmu kadr.
Ogromne przestrzenie, przepiękny las.
Leśne dukty, skróty według moich rad.
Turnie pokryte zaległym śniegiem.
Wodospady, potoki kręte jak los.
Skały i granie pod samym niebem.
Odbity jak muzyka echa głos.
Widzę znów lato bardzo upalne.
Konne przejażdżki pośród pól.
Wizje te są takie realne,
bo znów Księżniczka spadła z konia.
Czuję zapach powietrza tak ostry jak ostry

ból.Spacery nieprzetartym szlakiem.
Górskie osty jak przepiękne ptaki
i cisza taka jakby ktoś posiał makiem.
W Morskim Oku przepływające obłoki.
Jagody zbierane całymi garściami,
przy nadgranicznych szlakach krętych dróg.
I śmiejąc się z pełnymi ustami,
zmierzałem wprost do zdroju wód.
Po której łyku człowieka prostuje.
I wprost na parkiet nogi same niosą.
Zmęczenia prawie się nie czuje.
Sen,ukojenie minął dzień jak noc.
Daleki wypad zamczyska kontury,
przesuwające się widoki miast.
Ciemne komnaty, zatęchłe mury,
skrywające blaski zamierzchłych kast.
Druzgocący cios w dziesiątkę strzał.
Glejt - symbol zręczności i celnego oka.
Niejeden ze strzelców nie z pyszna się miał.
Znów gniazdka naszego widok z daleka.
Dni jak sen, sen jak marzenia błysk.
Nadchodzi jak złodziej kocim krokiem,
odwlekana jak zły duch jedna myśl.
Patrzę na ciebie mętniejącym wzrokiem.
Rozstania, wołam, krzyczę rozdartą duszą.
Czy to tak bardzo boleć musi.
Czy rozstania tak szybko nadchodzić muszą.
A ty wyobraźnia swoją mnie kusisz.
I tak zasypiam z tobą snem marzeń.
Obrazy przeżyć przesuwają się przed jaźnią,
kolorowych myśli kolejnych zdarzeń,
z Tobą moją wyśnioną BAŚNIĄ........

4.
Dziękuję ci za twoje uśmiechy,
za dni wypełnione tobą.
Dziękuje za to, że jesteś.
Choć słowami niewiele można powiedzieć.

 Tak na pustyni życia szukałem ciebie.
Kocham cię tak czule, tkliwie,
jakbym tylko ciebie kochać mógł.
I chcę skłaniać czoło do twoich stóp.
Dałaś mi wielki dar miłość swoją.
Wierzę, że uczuć naszych czas już nie odmieni.
Bo magia miłości - to poszukiwania cel.
Myślę, że cel ten odnalazłem.
Pamiętaj kropli rozumu potrzeba,
do tego morza cierpliwości.
By pokonać strach, łzy, zazdrość.
Dlatego chcę wierzyć,
że gdzieś w świecie jest serce w którym żyję ja.
Bo wiem, że miłość moja twoje imię ma. ............


5.
W balasku zachodzącego słońca

przetańczyć życie z tobą chcę.
Obudziłaś we mnie miłość gorącą.
W moim sercu zostawiłaś swoje imię.
Całe życie jest jak jedna chwila.
Każda chwila z tobą jest miłością.
Miłość do ciebie jest esencją życia.
Bo w twoim sercu jestem wszystkim.
Malujesz mi świat uśmiechem.
Serce jak ptak uwięziony w klatce,
cichutko rwie się i z tęsknoty płacze.
Zobaczyć, usłyszeć, przytulić ciebie,
myślą pocałunkiem, dotykiem.
Pragnę bo uwierzyłem twoim słowom,
które jak ptak gniazdko utkało,
w sercu któremu ciebie wciąż mało.
Pozwól pieszczotom karmić duszę,
rozłąkę rozstania obecnością swoją zagłuszę.
Będziesz klejnotem oprawionym w czas,
który zatrzymam tylko dla nas..........


6.
Szukam rozmów z tobą.

Łaknę oczu twoich spojrzeń.
Rąk twoich pieszczot.
Ust płonących słodyczą.
Nieskończona miłość twoja,
budzi ogień namiętności,
myśli dawno uśpionych.
Ścieżek dawnych zastygłe ślady,
obudzisz swoimi stopami.
I zielenią buchnie szlak.
Gdy ujrzę ciebie znowu,
życie zatętni wokół nas.
Bo jesteś moją wielką miłością,
dla której rozpalę  wszystkie gwiazdy.
A krajobrazy pełne ciebie
schowam głęboko na dnie serca.
Westchnieniem rozkwitnie kwiat wiosny,
nieskończenie piękną magnolią.
Zechcesz podaruję tobie jej zapach.
We włosy wtopię purpurę stokrotki.
A śpiew Rudzika i gwizd Kosa,
zamienię w przepiękną melodię,
którą wraz z zielenią parku otulę
z naszą miłością murem ciszy.
Lotem Zimorodka wtopię się w twoje ciało.
Jeśli tylko zechcesz, będę czekał.
Więc przyjdź podaruj mi siebie............


7.
Czasami widzę perły twoich łez.

Myślę czemu serce moje płacze też.
Ciernie, które tkwią w tobie zadrą głęboką,
chcę okryć mej miłości obłokiem.
By nie raniły, bo jesteś niezwykłą osobą.
A uczucia moje niechaj tobie pomagają
przetrwać chwile ciężkie i złe,
które chowasz na duszy dnie.
Spotkałaś mnie na swojej drodze,
a ja tobie tę drogę trochę osłodzę.
Swoim istnieniem, uśmiechem, radą.
Wiosną śpiewem ptaków i kwitnącą malwą.
Całą ciebie otulę oddechu płaszczem.
Gdy pozwolisz opowiadać  zacznę
słowa,które cisną mi się na usta.
Wypowiem je tylko tobie przy świetle gwiazd.
A światła twoich oczu płomienny blask,
wskazują mi drogę, na której czas przeznaczy
nam siebie na dalsze dni.
Bo wiem, że wiele wspólnych chwil spędzę przy tobie,
lub w kokonie myśli twoich,
którymi oplotłaś uczucia mojego życia.


8.
Wielką ciszą serca głębią

widzę ciebie, czuję ciebie.
Obłoki wizji we mnie drzemią.
W sercu twoim widzę siebie.
Błądzę po bezdrożach twego ciała
jakbyś za chwilę spłonąć miała.
Grymas, uśmiech, ból na twojej twarzy
płomieniem w rozkosz się rozjarzy.
Jesteś w moim śnie-bywasz na jawie.
Głodny twojego ciała w ciągłej obawie.
Szukam ust twoich bezustannie.
Śnię twój obraz realnie.
W parku pełnym gwiazd-twoich cieni,
kolorami tęczy uczucie twoje się mieni.
Chcę by sen ten był jawą.
Budzę się -ty znikasz nocną zjawą..........


9.
Odgłosy bicia serca twojego w drżeniu głosu słyszę.

Wdziera się w życia mojego ciszę,
blaskiem wspomnień istnienia twojego.
Gdy serca wrota otworzysz wstecz,
zobaczysz ran ilość niezbadaną.
Chcę je wszystkie wraz z morzem łez
ukoić w ramionach miłością nieskalaną.
Obudziłaś we mnie miłości demona,
uśpionego od wielu lat w głębokiej ciszy dokonań..........


10.
W wielkim bólu i ciągłej rozterce
oczekuję twojego spotkania.
Jak ptak moje tętniące serce
w umyśle twój obraz mi odsłania.

Daj mi tylko jakiś znak
a rozpromienię tobie cały świat.
Tęczą uczuć rozbłysło serce moje.
Powiedz mi czy przy tobie je ukoję.
Serce moje zapomnieć już nie umie.
A ty powracasz tylko we wspomnieniach.
Jak po raz pierwszy całowałaś mnie.
Pamiętam świat zawirował gdy ujrzałem ciebie.
Odeszłaś ode mnie w zimową noc.
Drży serce moje z tęsknoty
wróć nadzieję - pełnią mocy
miłości,  wiarę - ukoi moje rany...................

11.
Zobaczyłem w tobie cały świat
w którym ty jak piękny kwiat
zapachem swoim wabisz mnie.
Gdy gorące usta całuję twoje.
Przysłoniłaś wszystkie moje sny.
Żarem wspomnień oświetlasz kolejne dni
naszych spotkań - upojnych chwil.
Tak krótkich jak nad płomieniem lot ćmy.
Jesteś cudowną esencją zapachu róży.
Piersi twoje jak fale jeziora podczas burzy
nawałnicą uczuć przepełniają moje serce.
Miłość swoją składam kochana w twoje ręce...........

12.
Chciałbym budzić ciebie o poranku
Kąpać ciebie w promieniach słońca
całować blask twoich oczu.
Zerwać tobie wszystkie kwiaty łąki.
Karmić twoje usta czerwienią poziomek.
Być blisko ciebie w dni pochmurne.
Śmiać się i płakać przy tobie.
Dziękuję ci za to że jesteś.
Bo na pustyni życia szukałem ciebie.
Ty magią miłości owładnęłaś mnie.
Celem mojej miłości jesteś ty
więc pozwól mi być w sercu swoim.
Bądź mi polaną skąpaną słońcem.
Pragnę ci podziękować za twoje uśmiechy,
za dni pełne ciebie.
Gdy z twarzy twojej czytam - miłość,
spojrzeniem oczu twoich  - gwiazd
rozpalasz uczuć moich ogień.
Otwierasz drzwi do serca mojego
kluczem słodkich swoich słów.
Powiedz mi bym tu pozostał
na straży naszych marzeń.
Zapomnę dla ciebie cały świat,
- bądź mi tylko świata zapomnieniem.
Pozwól być dywanem u twoich stóp,
będę je pieścił do utraty tchu.
Zawładnęłaś całą moją duszą.
Myśli twoje cały czas mnie kuszą
do spełnienia wielkich doznań -
ciała żądzy - serca ognia.
Więc zanim wszystko się odwróci,
kiedy zechcesz mnie porzucić
ukołysz mnie w swoich ramionach.
Ukoi wszelki ból, żal i pustkę,
którą po sobie w sercu moim pozostawisz.
Ukoi gorycz łez.
Przepraszam za dni puste,
rozterek niekończącą się ciszę.
W oczekiwaniu na twój głos
goryczą przesiąknięte słowa te piszę.......................

13.
Spójrz za okno - co widzisz - deszcz
to nie deszcz, to są krople moich łez.
Gdy poczujesz gorzki ich smak
będziesz wiedzieć jak mi ciebie brak.
Powoli kropla za kroplą je toczę.
Powstanie potok, który porwie ciebie w locie,
poniesie ciebie - przytuli  jak w ramionach
poczujesz się w pełni utulona
w objęciach deszczu mych łez.
Myślą zapytam się ciebie czy zechcesz
bym wrócił płomieniem do serca twojego.
A może powiesz mi nie wart jesteś tego
bym tobie całkowicie zaufała,
mimo, że bardzo bym tego chciała.
A łzy jak deszczu nieustające smugi
ciągłym pytaniem - zamieniają się w strugi.
Chcę wiedzieć czy jeszcze jesteś,
czy odpłynęłaś wraz z łez deszczem.
Widzę w myśli cienia twojego odbicie.
Mimo, że pragnę ciebie skrycie
cień twój na łez ogromnej fali
oddala się i niknie gdzieś w dali.
Cienką linią naznaczona przyjaźń nasza ,
mimo, że osłoniłem ją parasola czaszą.
Czuję gdzieś na serca głębokim dnie,
że policzone jak krople łez nasze dni.
Gdyż potok płynie w jedną stronę.
Pod prąd twoich uczuć nie dogonię.
Pogodzony nad życia tego dogmatem
uczucia do ciebie nazwę poematem.
Łzy moje spłyną potokiem do morza.
W niczym to ciebie wcale nie obciąża.
Uczucia raczej za złoto kupić się nie da,
mimo wielkiej wartości jakie ono ma.
Oczy moje obeschły od łez goryczy.
Wiem uczucia twojego nie zmienię niczym.
Muszę pozwolić mu biec swoim torem,
ponieważ innej drogi już mu nie wybiorę.
Spójrz za okno - co widzisz - morze łez.
Przyjdzie czas, że i ty płakać będziesz też.
Lecz kiedyś przestanie padać deszcz
wyschnie przepełnione morze łez.
Tęcza rozbłyśnie kolorami czyichś oczu.
Znowu poczuję słodki zapach wiosny,
usłyszę czyjś serca łoskot głośny.
Wtedy, może minie czas tęsknoty.
Rany w sercu zagoi innej miłości wzloty.
Pomyślę sobie jak piękne jest życie
gdy przepełnia je czyjeś uczucie.
Wtem czuję ostre promyka ukłucie.
Otwieram oczy - już ranek, słońce wysoko.
To był tylko sen głęboko skryty pomroką.
Świadomość powoli rozjaśnia myśli.
Czemu obraz taki gorzki mi się przyśnił.
Emitujesz goryczą w moją stronę.
Ja za taką prawdą nie gonię.
Chcę byś tęskniła za moim obrazem.
Lecz tego ja tobie nie rozkażę.
W sercu pozostaje nitka nadziei,
która twoją rzeczywistość rozpromieni.
Pozwól mi wierzyć w twoje usta pachnące,
w twoje ręce ciągle mnie pieszczące.
Sekundami będą dni spędzone z tobą
istotą dla mnie tak drogą.
Siłą woli wizerunek twój przywołuję.
Zamykam oczy i pocałunek twój czuję.
Zaczynam kolejny dzień bez ciebie,
zamiast obłoków - widzę twoją twarz na niebie...........................

14.
Z bagażem wspomnień przemierzam czas.
Przez witraże cieni widzę nas.
Już zapomniałem jak smakują twoje usta.
Głębię mego serca pochłania pustka.
Proszę wróć,  bądź przy mnie blisko
powiem tobie wtedy prawie wszystko
o cierpieniu, o niezmiernej udręce,
o łzach goryczy i wielkiej rozterce.
O obawie o twoje uczucie, o samotności,
o bezsennych nocach pełnych niepewności.
Dniach pustych w ciągłym oczekiwaniu,
na twój głos, twoich oczu blasku.
Czekam zamknięty w sobie jak w potrzasku.
Myślę ciągle o jedynej dziewczynie
by duszę utopić w niej jak w słodkim winie.
Mieć serce to olbrzymi skarb,
komuś dać serce to wielki dar.
Pozwól bym odrobinę tego serca
Tobie podał na otwartej dłoni.
Spójrz w nie a w nim jak w czystej toni
zobaczysz swego odbicia jasny wizerunek.
Wtedy zdecydujesz jaki obrać kierunek.
Jeśli się zdecydujesz ze mną być
zadzwoń do mnie - zadzwoń znowu.
Przecież pamiętasz podałem tobie numer mój.
Ale ty jesteś ciągle tak daleko,
chociaż wiesz, że na ciebie czekam.
Zbliżam się do ciebie dzień po dniu.
Z tobą chcę być wszystkie moje dni.
Z tobą chcę śnić nasze wspólne sny.
A może ty jak wędrowny ptak
odwlekasz chwile by powiedzieć tak.
Wzrokiem orła zamrozisz moje uczucie.
Odpłyniesz   ode mnie na innej muzyki nucie.
Słysząc twój głos serce moje bije szybciej,
a na twój widok mało z piersi nie wyskoczy.
Czemu z miłości ścieżki mojej chcesz zboczyć.
Czasu dla mnie nie chcesz znaleźć.
Powiedz mi jak mam żyć z tym dalej.
W wielkim smutku i rozterce
miłość moją w twoje składam ręce.....................

15.
Zegar naszej miłości nabrał barwy.
Powoli wskazówki naszej KARMY
drgnęły z biegu życia jałowego.
Cienka nitka splotu pajęczego
przeobraża się w większy obraz całości-
spleciona z życiem chwilami miłości.
Spalam się życiem - płynę przez czas.
O obłoku ciszy widzę ciągle nas.
Szczęście i płacz wciąż gonią mnie.
Niepewność, że mógłbym utracić ciebie
spływa na mnie wraz brzaskiem dnia.
Lecz jaźń moje myśli do ciebie gna.
Niekończącą się falą, cieniem wyobraźni
trzymam ciebie w ramionach jak w baśni.
Brzegiem jeziora trzymając się za ręce
płynę po fali twojego uśmiechu,
w którym płonę jak w kotlinie grzechu.
Bliski spełnienia wielkiego uniesienia
w twoich ramionach szukam odrobiny cienia.
Wciąż czuję ognisty smak twojego ciała,
a ty względem mojego uczucia jesteś taka mała.
Lecz serce masz przepełnione żarem
i dajesz mi go i jest wielkim darem.
Cierpliwie na uczucie to długo czekałem.
Sama wiesz dobrze ile się wycierpiałem.
Jaśniej zaświecił nam promyk nadziei.
Czułem, że kiedyś los dla nas się zmieni.
Poczułem jak smakuje twoje uczucie,
poczułem swego serca szybkie bicie.
Ty to sprawiłaś i za to tobie chwała,
żeś mi swoje serce ofiarowała
mimo, że jesteś - taka mała.

16.
Czemu gorycz w słowach twoich-
Aniele mój, słowa tak bardzo bolą.
Łzy twoje ranią moje serce.
Utracić ciebie - wolę życie stracić.
Jestem tylko mężczyzną -musisz mi wybaczyć.
Miłość moja jest wielkim płomieniem.
Nadzieją jesteś a nie życia cieniem.
Idź powoli ścieżką mego życia.
Efektem tego będzie silna miłość nasza.
Miłości wspólnej daj się żarzyć.
Obejmie nas - pozwoli razem marzyć.
Jesteś dla mnie kobiety ideałem.
Ale nie myśl, że tylko samym ciałem.
Masz wielkie serce co jest olbrzymim darem.
Ideałem bądź mi wszystkie nasze dni.
Łaknąć ciebie będę jak susza dżdży.
Ofiaruj mi siebie - gdy znów ciebie zobaczę.
Świat przychylę do twoich stóp.
Ciągle ciebie w myślach moich noszę
Idę twoim śladem bo w sercu ciebie goszczę....................

17.
Chciałbym uczyć się abecadła twojego ciała,
każdą sylabę pragnę byś mi objaśniała.
Kocham wszystkie twoje słowa.
Gdyż w twoje myśli zajrzeć nie zdołam.
W ciągłym oczekiwaniu na twoje serce,
swoją duszę i ciało oddaję w twoje ręce.
Pozwól mi spoglądać w swoje oczy.
Widzę w nich jak miłość ku mnie kroczy.
Moje myśli jak latarnie wskażą tobie drogę
do serca mego, które na ciebie czeka.
Może w myśli nikłym blasku z daleka
ujrzysz kwiat mego serca cały w płomieniach.
Jak bukiet z tysiąca czerwonych róż
w hołdzie dla twojego istnienia złożę.
A potem ukoję swe myśli i głowę położę
na twoich piersiach-gorących wulkanach.
Przytulę się mocno - cały w oczekiwaniach
na pieszczot twoich ręce - i wpadam w czeluść
otchłani zaspokojenia, miłości bramy.
Wiem że oboje na chwile te czekamy
gdy nadejdzie grzmotem błyskawicy.
Nic i nikt poza nami się nie liczy.
I znów pragnę kochać się z tobą bez końca.
Ciało moje jak lawa gorejąca
zalewa twoje myśli, słowa całą namiętnością,
którą zdołałaś we mnie wyzwolić potęgą
swych uczuć, blaskiem swych oczu, udręką.
W oczekiwaniu na prawdziwe uczucie.
Więc pozwól mi płonąć przy tobie,
a zaspokoję twoje pragnienia - wiem że to zrobię.
Z miłości naszej zbuduję ogromną fortecę.
Będziesz w niej moim jedynym klejnotem.
Będę witał ciebie powiewem wiatru.
Kolorami kwiatów, muzyką taktu.
Pozwól mi bym ciebie
kołysał do snu w ramionach moich.
Pocałunek gorący przyjmij na dobranoc.
Spij kochana w objęciach moich do samego rana..............

18.
W wiatru chłodnym powiewie
i w szumie spadających liści
słyszę i widzę ciągle ciebie.
Czytam twoje najskrytsze myśli.
Nadchodzisz kocim krokiem
słyszę ciebie tuż obok siebie.
I wraz z zapadającym zmrokiem
wtulam się w ramiona twoje.
Spoglądam w oczu twoich tęczę.
Pytań mi się ciśnie wiele
czy miłością swoją ciebie nie dręczę?
czy zbiorę to co z miłością zasieję?
Z ramion swoich zrobię tobie kołyskę
i serce twoje w nich zacisnę.
Zanurzę się z tobą w noc ciemną,
ponieważ wiem, że nie będziesz bierną.
Pragnę byś kwitła w moich ramionach.
Wiem, że wiele jeszcze przed nami dokonań.
Gdy będę od ciebie daleko
otulę miłość naszą szalem wspomnień.
Gdyż wzbiera ona we mnie ogromną rzeką.
Bo ty błyszczysz dla mnie jak jutrzenki promień...........

19.
Kilka gorących chwil to ty.
Obecność twoja to moje sny.
Ciepłem swoim otulaj mnie.
Halnym oddechem pozbaw mnie tchu
abym czuł ciebie znów.
Miłość twoja jest zapachem bzu.
Ciebie pragnę - więc do mnie mów.
Idziemy szczęśliwi przez nasze dni.
Efektem tego są wspólne sny.
Barwą swoich oczu oczaruj mnie.
Ile miłości w tobie tylko ja wiem.
Erotyką to nazwę bo kocham ciebie.
Bądź sobą, pozwól by tak było
a miłość nasza stanie się jawą.
Razem pójdziemy przez życia chwile.
Drogę naszą naznaczę miłością.
Zapomnisz krzywdy - podaruj mi siebie.
Obejmij mnie czule swoją czułością.

Mogę ciebie tulić do snu kojącego.
Poczekaj na mnie - miłością tobie odpłacę.


-pierwsze litery linijek dadzą myśl  ukrytą w wierszu.

20.

Tęsknotą przesiąknięta miłość nasza.
Kochać znaczy cierpieć - łykać łzy.
A ja nie chcę łez - pragnę twojego uśmiechu.
Jestem po to byś była kochana.
Nową drogę chcę tobie wskazać.
I ciągle w ogniu twojej miłości
ćmą chcę być  i w niej się spalać.
Magią miłości owładnęłaś mnie.
Iskry twojego spojrzenia jak wina
łaknę i wciąż mi ciebie mało.
Otocz miłością moje spragnione ciało.
Śnię miłość w twoich objęciach.
Czas spędzony z tobą jak promyka błysk.
Ile pragnę tobie dać - wyliczyć nie potrafię.
Nieba błękit chcę przychylić tobie.
Ale czy wszystko dać tobie zdążę.
Słuchać chcę ciągle melodii twojego ciała.
Znajdę w tobie wszystko to co będziesz chciała.
Etną wybuchnę w twoich ramionach.
Jeżeli pozwolisz - lub dasz to co dać będziesz miała.....................


PIERWSZE LITERY CZYTANE W DÓŁ DADZĄ PEWNĄ MYŚL.  

21.
Rozstania -wieczność cała
rozdziela nasze ciała.
Wiem ile wnosi to cienia
w miłość-wątpliwości i złudzenia.
Które drążą myśli-ile w tym prawdy?
Wiele bym miał dla siebie pogardy
gdybym słowom swoim zadawał kłam.
Cienie rozwieję gdy zjawię się sam.
Powiem tobie prawdę o swoim uczuciu,
o głębokim strachu i obawie.
Że mogę ciebie stracić, lub zaczniesz się oddalać.
Wiem że uczucia naszego nie mogę skalać.
Bo chcę tobie podarować uczucia tęczę.
Twoje usta widzę w swoich snach.
Smak ich czuje po całych dniach.
W powiewie wiatru czuję zapach twojego ciała.
Chcę byś wszystkie moje myśli znała.
Czas tak pusty bez ciebie.
Dni pełne wspomnień,

nocy gorących w twoich ramionach.
Czekam na nie ciągle nienasycony.
Bo miłość jest grą wielkich dokonań..........


22.

Słowa twoje stają się kwiatem,
których pragnę upalnym latem
zrywać całymi garściami.
Lub spijać z twoich ust gorącymi pocałunkami.
Miłością twoją upojony jak narkotykiem.
Drżę pod każdym twoim dotykiem.
Jak liść jesienią na drzewie.
Gdyż w pocałunków twoich ulewie
pragnę tonąć i być kochanym
może tym jedynym i tym wybranym.
Marzę sobie o tym bezsennymi nocami,
żebyś mnie kochała całymi latami.
Tyle rzeczy chcę tobie opowiedzieć,
byś mogła o mnie wszystko wiedzieć.            Moje miasto. w 1964 roku. Chorzele.
Że wiersze tylko dla ciebie piszę.
By zagłuszyć między nami długą ciszę.

Wiem, że pokochałem twoją duszę i ciało.
Wiem, że spotkań z tobą ciągle mi mało.
Jesień dywan ściele nam pod nogami.
Lecz my spotykamy się tylko czasami.
Cały świat w twoich oczach widzę.
I dobrze wiesz że się tego nie wstydzę.
Wiem dobrze, że warto jest żyć.
Bo całym sercem przy mnie jesteś ty.
Twoje ciepło,twoich oczu blask
jest dla mnie jak nocny brzask.
Pragnę zabrać ciebie do świata marzeń.
Pobudzić miłość wyobraźni obrazem.
Podaj mi swoją delikatną dłoń,
zaprowadź mnie w naszej miłości toń.             c.d.
Minął okres niepewności i wahań.
Zmieniłaś mi świat w kolorowy obraz.
Cały chcę pozostać w tym wymiarze
i oglądać go takim jakim mi go pokarzesz.
Pozwól że popłyniemy w przeznaczenie oboje.
Cisi, spokojni, utuleni od łez.
Czy wierzysz mi - jeśli tak to kochaj mnie.........

23
Spojrzeniem swoim podnosisz
mojego ducha.
Spojrzeniem swoim spotkać
mnie musiałaś.
Chciałem i ty chciałaś.
Zapamiętałem i ty zapamiętałaś.
Zobaczyłem mojej miłości
w ciebie wstąpienie.

Kiedy nie ma snu - patrzę
w otchłań twoich pragnień.
Widzę myśli - a spojrzenia
łączą mnie z tobą zapamiętaniem.
Zabrałaś moje myśli - oplotłaś
je sieci gęstym parawanem.
Pragnę klęknąć przed twoim słowem.
Czy jest takie miejsce byś ty
przyjęła moją głęboką pokorę.
Czy masz tyle siły w sobie
bym istniał w twoim zapomnieniu.
Chcę odpoczywać w twojej nadziei.
Jak najdłużej, póki życia płomień.
poprowadzę z tobą dialog intymny.
W ciszy moich myśli, w ciszy moich pragnień
jestem inny.

24
Gdy do wartości wyciągasz ramiona.
Wciąż podążasz za cieniem.
Czym ona jest - słowem, myślą.
Czynem, rzeczywistością czy snem.

Dzień, noc, zima, lato i znowu dzień.
Życie pełne, życie puste jak cień.
Spadasz, to znów się wznosisz.
Cieszysz się, smucisz, ronisz łzy.
Robisz dobrą minę do złej gry.
Słuchasz, mówisz, może kochasz?
Czasem pecha, czasem szczęście masz.
Drżysz gdy w cierpieniu, może w bólu.
W sercu lub w duszy coś ciebie ściska.
Powiedz mi co to być może.
Miłość to czy nie? reszka czy orzeł?
Czy swój los na ślepy traf obstawić możesz.
Jak wypalony żarem w tobie płomień.
Życie na boczny tor odstawić swoje.
Wąskim strumykiem ocierasz się o kamień,
który w głębi serca gdzieś ciebie gniecie.
Coś się kończy to znowu się zaczyna .
Powiem tobie bo może wiedzieć to powinnaś..............

25.
Kwiaty całego świata utkam miłością
w dywan rzucony pod stopy twoje.
Idź tą ścieżką gdzie gwiazdy goszczą
a napotkasz gorące uczucie moje.

Tylko z tobą pragnę oglądać świty
między bryzami bijącymi o plażę.
Idziesz po niej a włosy jak kwiaty
łaskoczą nasze promienne twarze.
Opowiem tobie szeptem, by słów nikt nie skradł.
Śpiewem ptaków rozbudzę rankiem twoje oczy.
Cisza, którą usłyszysz w samotności to będę ja.
Ile nocy, ile dni łączy nasze sny
Ty wiesz,  ja wiem i czas, który z nas kpi.
Odchodzi, przychodzi, radość i łzy.
Bliskość serc, ust ciągły niedosyt.
Ideałem moich snów, moich marzeń jesteś ty.
Edenem jest każda chwila wspólnych dni.
Mam to co dla mnie jest najdroższe,
istotę, która otworzyła dla mnie serce swoje.
Łatwo jest mówić, goryczą potem smakują
obiecane, lecz nie spełnione marzenia.
Słowem moim, światłem moich chwil,
ciałem, chlebem, narkotykiem, wizją,
iluzją, ciągłym pragnieniem - ty.
Mocą swojego istnienia pozwól wierzyć.
Obiecaj mi, daj mi siebie całą.
Jesteś, będziesz - bo ciągle mi ciebie mało.
Ambrozją życia jesteś, nadzieją na lepsze dni.........

-pierwsze litery w zwrotkach czytane w dół dadzą pewną myśl.
 
 
Świętokrzyski deszcz...
Świętokrzyski deszcz nam smętną piosnkę nuci
Monotonnym rytmem do snu nas kołysze
Po fali upałów deszcz jednak nie smuci
Lecz radosnym pluskiem wypełnia nam ciszę...
Świętokrzyski deszcz nam kołysankę gra
Słuchamy z przejęciem niczym małe dzieci
A festiwal kropel ciągle trwa i trwa
Zakończy go tęcza, gdy słońce zaświeci...
Świętokrzyski deszcz nam o parapet dzwoni
Sycąc rozbudzone płatków róż pragnienia
Przed magią się deszczu niełatwo obronić
Burza mi zbawienne przyniosła natchnienie...
Świętokrzyski deszcz nam dzwoni dziś czerwcowy
Ogród, tak spragniony, każdą kroplę spija
Bo przed burzą upał był innymi słowy
Rzęsista ulewa rozkwitowi sprzyja...
Andrzej Krzysztof Malesa, Duranów, 22.06.2019 r.
Pod rozłożystą sosną...
Pod pachnącą lasem rozłożystą sosną
Siedliśmy odpocząć od letniego skwaru
Słowik w górze śpiewał piosenkę radosną
Ja poddałem sile Twojego się czaru...
Pod pachnącą borem rozłożystą sosną
Spijałem blask z oczu czystej Twej krynicy
Puszczając tym samym w ruch mych zmysłów krosno
Czekałem spełnienia dzikiej nawałnicy...
Pod pachnącą knieją rozłożystą sosną
Z jakże intensywną żywiczną w krąg wonią
Serce serenadę śpiewało miłosną
Jeziorko kusiło złocistą swą tonią...
Pod pachnącą puszczą rozłożystą sosną
W jakże ujmujący, piękny dzień czerwcowy
Czułem, że mi skrzydła aż do nieba rosną
Gdy miłosny nektar uderzał do głowy...
Andrzej Krzysztof Malesa, Duranów, 23.06.2019 r.
00:17
Wsi spokojna...
W cichym Duranowie powoli dzień wstaje
W ogrodzie skowronek pieśń poranną śpiewa
Kogut u sąsiadów upust pieniu daje
Wiatr otrząsa z deszczu owocowe drzewa...
W małym Duranowie słońce z wolna wschodzi
Znad lasu, co rzuca cień na wiejskie pola
W jego złotym blasku stado saren brodzi
Pilnuje ich jeleń, taka jego rola...
W pięknym Duranowie się rozpogodziło
Po nocnej ulewie śladu nie ma prawie
Deszczu tak naprawdę to zbyt mało było
Tylko krople rosy w zroszonej lśnią trawie...
W sielskim Duranowie w oddali pies szczeka
Sąsiadka gna krowy na świeże pastwiska
Urok wsi prawdziwej na Ciebie tu czeka
Warto ją zobaczyć, zanim zniknie, z bliska...
Andrzej Krzysztof Malesa, Duranów, 23.06.2019 r.
15:16
Na ranczu...
Na przepięknym ranczu poety "Janusza"
Bo tak pieszczotliwie zwraca się doń żona
Czuję się jak w raju artystyczna dusza
Bo wśród rajskich kwiatów w pełni jest spełniona...
Na kwiecistym ranczu poety "Janusza"
Wszystko w najwspanialszym ujrzałem rozkwicie
Do nutki zazdrości tenże widok zmusza
Gdy na każdym kroku w pełni kwitnie życie...
Na niezwykłym ranczu poety "Janusza"
Co jest zapalonym od lat ogrodnikiem
Serce się z zachwytu w piersi mej porusza
Kwiaty swoje wielbi najczulszym dotykiem...
Na cudownym ranczu poety "Janusza"
W bród słodkich owoców z rogu obfitości
Ten widok rozpieszcza i do głębi wzrusza
Bo to są owoce Jego wszak miłości...
Andrzej Krzysztof Malesa, Duranów, 26.06.2019 r.
Koniec rozmowy na czacie
Wpisz wiadomość... Dziękuję serdecznie Andrzeju za wiersze o mojej miłości do przyrody, w której pozostawiam cześć mojej duszy.
Jan z Duranowa...
Był Jan z Czarnolasu, jest Jan z Duranowa
Obaj wizjonerzy, artystyczne dusze
Obaj to mistrzowie lirycznego słowa
Co dostarcza ludziom wielu pięknych wzruszeń...
Jak Jan z Czarnolasu pod swą lipą tworzył
Tak Jan z Duranowa pisze pod swą gruszą
Na wiele spraw ważnych oczy mi otworzył
Wiersze jego chłonę całą moją duszą...
Rozdział "Czarnoleski" zamkniętą jest kartą
Rozdział "Duranowski" w dalszym ciągu trwa
Na ludzkie cierpienie w obu jest otwartość
Że aż czasem gorzka spłynie z oczu łza...
Ten Jan z Duranowa to skromny poeta
Od Kochanowskiego dzielą go wręcz wieki
Zachwyca dbałością o szczegół i detal
Choć jest mi tak bliski, to jednak daleki...
Tym wierszem hołd składam koledze po piórze
Za poezję, która w duszy spływa czarę
Żyj i twórz nam Janie wiersze jak najdłużej
Dzięki Tobie w ludzi odzyskałem wiarę...
Dedykuję Antoni Jan Piendyk - autor...
Andrzej Krzysztof Malesa, Duranów, 22.06.2019 r.
 
 
WIERSZE MOJE 10 SZT. Z KOMENTARZAMI I PODKŁADEM MUZYCZNYM Z NAGRANIA Z 25.02.2021 r. W RADIO KRAKÓW. POSŁUCHAJCIE ZAPRASZAM, JEŚLI NIE UCZESTNICZYLIŚCIE W TEJ AUDYCJI. PRZYJEMNEGO SŁUCHANIA.
 
 
KURIER GALICYJSKI-
Złodzieje i kolaboranci
24 czerwca 2014
Ostatnie lata I Rzeczpospolitej stały się okazją do powstania bardzo groźnego współdziałania zagranicznych złodziejów i polskich kolaborantów.
Dlaczego Prusakom zależało na zajęciu Krakowa
Nic więc dziwnego, że sejmy raz po raz, bez wielkich ceregieli, gładko uchwalały coraz to nowy rozbiór Polski, a tempo następnych roszczeń do naszych ziem wynikało jedynie z czasu, jaki potrzebny był rabusiom do zorganizowania swojej administracji na odebranych Polsce terenach. Protest Tadeusza Reytana był jednorazowym incydentem, który niczego nie zmienił. Reytan został uznany za wariata i ku uldze wszystkich oświeconych kolaborantów, (pamiętajmy, że działo się to w epoce nazwanej Oświeceniem) popełnił wkrótce samobójstwo.
Kolaboranci bezlitośnie oddawali swych współobywateli w niewolę i to całymi milionami, ani dbając o ich przyszły los, ani się przejmując popełnianą zbrodnią. Atmosfera kolaboracji ciążyła nad Polską jak mgła, jak dym, jak smród. Ryba jak wiadomo psuje się od głowy, więc przykład polskich „elit” szedł do warstw niższych. Prawie każdy, też chciał brać jurgielt. Prawie każdy, też chciał zarobić.
Insurekcja kościuszkowska z roku 1794 miała być ripostą tej części społeczeństwa polskiego, która już dłużej na taki proceder patrzyć się nie mogła. Tadeusz Kościuszko chyba bardzo prędko zrozumiał, że musi walczyć nie tylko z wojskami zaborców, ale i borykać się permanentnym sabotażem swoich rozkazów ze strony polskich kolaborantów, zdecydowanie przeciwnych walce o niepodległość. Niewesołe zadanie czekało więc Tadeusza Kościuszkę tym bardziej, że był to człowiek bardzo przyzwoity, zbyt przyzwoity na stanowisko Naczelnika tego akurat powstania. Czasy były takie, że lepiej by sobie poradził na tym urzędzie jakiś zdecydowany drań. Na takie czasy drań jest chyba najlepszy.
Polski Skarbiec Koronny stanowiły początkowo głębokie piwnice, znajdującej się na Wawelu tak zwanej Wieży Łokietkowej. To tu przechowywane były królewskie regalia i klejnoty. Po przebudowie Wawelu przez Jagiełłę i Jadwigę, skarbiec przeniesiono do pomieszczeń parteru nowopowstałych wież: Kurzej Stopki i Wieży Duńskiej. Wieże owe zbudowano na starej, gotyckiej podstawie i to w niej właśnie znajdowały się teraz sale skarbca. W pierwszej sali była tak zwana registratura skarbowa i Archiwum Koronne. W sali następnej, zwanej salą filarową, składowano pieniądze, złoto, klejnoty i kosztowności. W trzecim, mniejszym pomieszczeniu, zwanym salą Jadwigi i Jagiełły, były zamknięte najcenniejsze klejnoty i królewskie regalia. Przechowywano je w dwóch wielkich żelaznych skrzyniach. Dojście do tej sali możliwe było jedynie poprzez sześcioro kolejnych, żelaznych drzwi, do których klucze były w posiadaniu sześciu kasztelanów: krakowskiego, wileńskiego, poznańskiego, sandomierskiego, kaliskiego i trockiego. Skarbiec można było otworzyć jedynie na polecenie Sejmu, zbierając na ten czas wszystkich kasztelanów z kluczami.
Podczas ostatniej lustracji Skarbca Koronnego z 1792 roku znajdowały się w nim następujące regalia królów polskich (w cudzysłowach znajdą Państwo informacje pochodzące z Wikipedii):
– Tak zwana Korona Chrobrego, w rzeczy samej korona Władysława Łokietka, którą koronowali się królowie polscy. Ostatni raz użyta do koronacji Stanisława Augusta Poniatowskiego. „Szczerozłota, gotycka korona w formie corona clausa. Złożona z dziesięciu segmentów zwieńczonych liliami, wysadzana drogocennymi kamieniami: szafirami, rubinami, szmaragdami oraz perłami. Zwieńczona złotym globem z krzyżykiem”.
– Korona królowych. Wykonana na koronacje Jadwigi Kaliskiej, żony Łokietka. „Szczerozłota, gotycka korona w formie corona clausa skromniejsza i mniejsza jednak od Korony Chrobrego. Złożona z siedmiu segmentów zwieńczonych liliami, wysadzana drogocennymi kamieniami: szafirami, rubinami oraz perłami”.
– Korona homagialna. Korona królewska do odbierania hołdów. „Szczerozłota, gotycka korona w formie corona clausa skromniejsza od Korony Chrobrego. Złożona z dziewięciu segmentów zwieńczonych liliami, wysadzana drogocennymi kamieniami”.
– Korona węgierska, czyli korona Stefana Batorego, wykonana na wzór korony Świętego Stefana.
Fryderyk Wilhelm II król pruski (Fot. Wikipedia)„Wykonana w formie obręczy, od góry przykrytej dwoma szerokimi kabłąkami, z globem i krzyżykiem na ich skrzyżowaniu. Ozdobiona sterczynkami, emaliowanymi plakietkami oraz drogocennymi kamieniami”.
– Korona szwedzka. Prywatna korona dynastii Wazów ofiarowana do skarbca przez Jana Kazimierza. Zygmunt III Waza koronował się nią na króla Szwecji w Uppsali. „Korona zamknięta, ośmiodzielna, zwieńczona kwiatonami, zdobiona gęsto perłami i drogocennymi kamieniami”.
– Berła królewskie. „W 1792 roku w Skarbcu Koronnym były cztery berła królewskie. Pierwsze z nich było szczerozłote, na sztyfcie żelaznym, wysadzane diamentami, szmaragdami, szafirami, topazami i rubinami. Posłużyło ono jako koronacyjne Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu. Drugie berło nieco mniejsze, szczerozłote na sztyfcie żelaznym dekorowane wyobrażeniem liści należało do insygniów koronacyjnych Stefana Batorego. Dwa pozostałe, z których jedno zapewne należało do królowych polskich były wykonane z pozłacanego srebra”.
– Jabłka królewskie. „W Skarbcu Koronnym znajdowało się pięć jabłek królewskich. Najokazalsze z nich koronacyjne wykonane w okresie późnego renesansu było szczerozłote, zwieńczone krzyżykiem z pereł i rubinów oraz miało wygrawerowaną na globie mapę świata. Drugie jabłko, złote z krzyżykiem należało do insygniów koronacyjnych królowej. Trzy pozostałe jabłka były srebrne, pozłacane”.
W Skarbcu Koronnym znajdowały się dodatkowo: 120 niezwykle cennych klejnotów, miecz koronacyjny Szczerbiec, miecz do pasowania na rycerzy, czyli miecz Zygmunta Starego Sigismundus Iustus, oraz dwa miecze grunwaldzkie.
Król pruski Fryderyk Wilhelm II mianował gubernatorem Krakowa Ludwika Antoniego von Hoym, nadając mu władzę cywilną, zaś komendantem wojskowym Krakowa uczynił generała Leopolda von Reuts.
Polacy okradli Wawel
Obaj pruscy dygnitarze zaczęli dopytywać się o miejsce położenia polskiego skarbca. Domyślali się, że powinien on znajdować się na Wawelu, ale w których pomieszczeniach zamku – tego nie wiedzieli. Mijał czas pruskiej okupacji, miasto trzeba było przekazać Austriakom, a sprawa nie ruszyła nawet na krok. Miejscowi Polacy też nie wiedzieli, lub może tylko dobrze udawali, że nie wiedzą gdzie jest skarbiec i wyglądało na to, że cała ta pruska akcja za chwilę skończy się haniebną porażką.
Aliści znalazł się cwaniaczek, niejaki pan Zubrzycki, były magazynier wawelski, który sam, nieproszony, poszedł do Prusaków i zaproponował im układ.
Obiecał więc, że wskaże Prusakom miejsce przechowywanych skarbów, ale w zamian za duże mieszkanie i wysoko płatne stanowisko. Zubrzycki chciał potwierdzenia tego układu przez samego króla Fryderyka Wilhelma. Von Hoym wysłał więc do króla gońca z pytaniem jak ma postąpić z Zubrzyckim, na co znowu gońcem otrzymał odpowiedź. Król się zgadzał na propozycję Zubrzyckiego. Dawał mu posadę królewskiego komisarza w Częstochowie, duże mieszkanie i 180 talarów rocznie. Zubrzycki się na to zgodził, wiec pozostało tylko pójść nocą na Wawel i ukraść polskie regalia. Prusacy nie mieli kluczy, więc na miejscu problemem mogły być zamki. Bardzo liczne i naprawdę bardzo skomplikowane. Sprowadzono więc z Wrocławia najsłynniejszego w całych Niemczech ślusarza, mistrza Langa. Król rozkazał przekazać zdobyte skarby gubernatorowi von Hoym, aby ten zajął się ich transportem poprzez Śląsk do Berlina.
Luiza Pruska (Fot. Wikipedia)Akcję włamania do skarbca wyznaczona na noc z 3 na 4 października 1795 roku.
W grupie włamywaczy na pewno musiał być Zubrzycki i gubernator von Hoym, ślusarz Lang, jacyś pruscy oficerowie, a wśród nich generał Ritz. Czytałem, że znajdował się tam również margrabia zamkowy Wincenty Kowalski. A to ciekawe, bo Kowalski pojawił się w skarbcu również 8 stycznia 1796 roku z austriacką komisją mającą przejąć skarbiec i nic, ani z jego słów, ani z jego zachowania nie świadczyło o tym, że wiedział o pruskiej grabieży. Czyżby następny, który dostał dobrą posadę?
Jak powiedziałem banda stanęła pod drzwiami jakie im wskazał Zubrzycki w nocy 3 października 1795 roku. Mistrz Lang wziął się za otwieranie, ale pomimo jego naprawdę ogromnych wysiłków, polskie zamki ani nawet nie drgnęły. Zdenerwowany generał Ritz zaproponował sprowadzenie armaty, która by wystrzałem rozwaliła oporne drzwi, ale to właśnie burgrabia Kowalski wytłumaczył mu, że wystrzał działa mógłby doprowadzić do zawalenia się sklepień i niemałej katastrofy. Właśnie z tej wypowiedzi wiadomo, że burgrabia był w grupie złodziei!
Sprawę uratował właśnie on, lub być może nieoceniony Zubrzycki, ale na pewno Polak i w dodatku mieszkaniec Krakowa. „Ktoś”, jak piszą, zaproponował bowiem, by sprowadzić znanego w Krakowie ślusarza mistrza Weissa. Majster Weiss, sprowadzony w środku nocy, oglądał przez chwilę drzwi, aż wreszcie oświadczył, że bez klucza otwarcie ich jest niemożliwe. Sprawa jednak nie jest beznadziejna, bo można te drzwi otworzyć od wewnątrz, ręcznie odsuwając zasuwy i rygle, ale należy wyłamać pod drzwiami kamienny próg, by móc wślizgnąć się tym otworem do wnętrza sali i dobrać się tym samym do mechanizmu zamków od ich strony wewnętrznej.
Gdy po długim procesie kucia młotami kamienny próg wreszcie ustąpił, majster Weiss wsunął się do wewnątrz i za chwilę drzwi stanęły otworem. Proszę Państwa. Nie czarujmy się. To Polacy okradli Wawel. Niemcy co najwyżej zapłacili im za to. Bez pomocy tych kolaborantów Niemcy by po prostu nigdy nie weszli do skarbca.
8 stycznia 1796 roku o fakcie rabunku dowiedział się cały Kraków. Nie poruszyło to jednak prawie nikogo. Ważniejsze było to, że karnawał zapowiadał się szczególnie atrakcyjnie.
Łup zawieziono do domu gubernatora, stamtąd do Koźla, aż wreszcie przez Wrocław do Berlina, gdzie przez kilkanaście lat polskie skarby leżały sobie w skarbcu pruskim.
W roku 1797 przebywający na koronacji Fryderyka Wilhelma III (syna Fryderyka Wilhelma II) polski arystokrata Feliks Łubieński zauważył, że królowa Luiza Pruska, żona koronowanego właśnie Fryderyka Wilhelma III nosi naszyjnik, który znajdował się w polskim Skarbcu Koronnym na Wawelu! Królowa musiała o tym nie wiedzieć, bo gdy hrabia Łubieński jej o tym powiedział stanęła jak rażona piorunem, poczerwieniała jak piwonia i natychmiast opuściła uroczystość. Kobitka miała charakter! Podobno zrobiła królowi awanturę zapowiadając mu, że już nigdy nie założy żadnej jego biżuterii, bo ta na pewno znowu okaże się kradziona. Luiza jak powiedziała, tak zrobiła. Odtąd nosiła tylko biżuterię wykonaną z żeliwa! Może się to Państwu wydaje dziwne, ale była to naprawdę piękna biżuteria, a noszenie żeliwnej biżuterii przyjęło się wtedy na wszystkich dworach Europy.
Skarb polski został zniszczony
Odebranie Prusakom polskich klejnotów było możliwie po przegranej Prus w wojnie z Napoleonem. Traktat w Tylży co prawda enigmatycznie, ale jednak zobowiązywał Prusy do oddania Polakom ich skarbu, ale król pruski kręcił, zwlekał, zaś Polacy nie umieli jakoś wymusić na Francuzach zdecydowanego działania w tej sprawie. Francuzi zaś bardziej zajmowali się pozyskiwaniem dla siebie nałożonej na Prusaków kontrybucji, niż sprawą polskiego złota. I tak sprawa skończyła się na niczym.
Wreszcie na rozkaz Fryderyka Wilhelma III dnia 17 marca 1809 skarb polski został zniszczony. Złoto pozbawione już upiększających kamieni szlachetnych i pereł zostało przetopione na monety. Kamienie i perły zostały sprzedane. Jeszcze tylko car Mikołaj I nie wiedząc nic o tym, zapragnął od Prusaków polskiej korony na swoją koronację na króla polskiego. Odpowiedziano mu, że nie wiadomo co się stało z polskimi regaliami.
Odtworzone przez nowosądeckich złotników regalia królów polskich (Fot. tfi.iulotka.com.pl)Z pogromu uratowały się tylko dwa miecze, miecz Zygmunta i Szczerbiec. Nie nadawały się do przetopienia. Oba miecze po wielu niesamowitych przygodach powróciły do Polski i obecnie są wystawione na Wawelu w sali Jadwigi i Jagiełły, czyli dawnej sali skarbca, w której znajdowały się przed rabunkiem. Zaginęły natomiast dwa miecze krzyżackie, jakie Prusacy zostawili w rozbitym polskim skarbcu. Po wejściu austriackiej komisji mającej przejąć Wawel znaleziono je porzucone w pogardzie na podłodze. Prusakom one nic nie mówiły, podobnie zresztą jak i polskim kolaborantom. Inaczej zaraz by wyśpiewali Prusakom, że dla nich właśnie, są one najważniejsze! Ważniejsze niż wszystkie złote korony, berła i jabłka królewskie…
Miecze grunwaldzkie, w czasie zaborów, zarekwirowali żandarmi rosyjscy, wywieźli je do twierdzy zamojskiej, a tam – przepadły.
W Polsce nie chciano słuchać, że królewskie insygnia zostały zniszczone. Wciąż się łudzono, że może ich los wyglądał inaczej. Że może gdzieś leżą ukryte, czekając na godnego następcę polskich królów?
Opowiadano sobie, że skarbu nie zabrali Niemcy, bo w ostatniej chwili wykradła go grupa polskich zakonników i teraz skarb jest bezpiecznie ukryty gdzieś na Litwie. Inna wersja podawała, że ukryto go w klasztorze kapucynów we Włodzimierzu Wołyńskim. W roku 1920 poważnie zarzucano Józefowi Piłsudskiemu, że poszukuje skarbu w tym klasztorze, bo chce się koronować na króla Polski!
Nie wiem po co miałbym zabierać Państwu czas, opisując wszystkie te, wyssane z palca opowieści. Trzeba się pogodzić z myślą, że polskich regaliów już nie ma. To znaczy, co ja gadam, nie ma tych prawdziwych! Ale są zrekonstruowane i wyglądające zupełnie tak samo jak prawdziwe. Zostały one wykonane w roku 2003 przez zespół złotników z Nowego Sącza, którymi kierował pan Adam Orzechowski. Wszystko jest takie, jak przed wiekami. Nawet skład kruszcu jest taki sam!
Szymon Kazimierski
Tekst ukazał się w nr 11 (207) za 17-30 czerwca 2014
 
 
Wywiad ze mną przeprowadzony przez jednego z poetów i reportażystów Adam Gabriel Grzelązka
w grudniu 2018 r. i zamieszczony na łamach portalu literackiego -
symfonia poetów
Korzystając z uprzejmości Grupy zapraszam na kolejny wywiad - oraz do aktywnego uczestnictwa w życiu grupy tworzącej kolejne tomy zbiorowego dzieła "Boskiego Chóru".
Człowiek z sąsiedztwa XXX – Wywiad z Antonim Janem Piendykiem
1. Czym jest dla ciebie poezja?
Poezją żyję od zawsze. Jest dla mnie czymś inspirującym w codziennym życiu. Wdrażam ją w czasie codziennych trosk i radości, podczas rozmów i chwil refleksji w samotności. W codziennym moim życiu poezja istnieje w postaci dyskusji z przyjaciółmi, omawiania treści i sensu powstałych utworów na bieżąco, korygowania niejasności metafor do tekstu, by stwarzały spójną i logiczną całość.
KAMIENNE SERCE
Polnych kamieni stos
przyniosę na twój grób
ułożę w kształcie serca
u twoich stóp
zamiast kwiatów
one nie zwiędną już.
Włożę serce
w każdy zimny głaz
ożywię ich smutny
podobny do naszego
smutny los.
Kamienne serce
pod dotykiem
twoich martwych ust
zapłonie wspomnieniami chwil
gdy kołysanki
przed nocą do snu
na dobranoc
szeptem śpiewałaś mi.
Kamienne serce
u twoich stóp
w spojrzeniu z minionych lat
zaklęty w kamieniach życia blask
uśmiechem przez łzy
przypominać mi będzie
moje beztroskie
z tobą spędzone dni.
2. Kim jest poeta?
Jestem normalnym człowiekiem, obecnie na emeryturze. Mam więcej czasu na zajmowanie się spełnieniem młodzieńczych pasji - czyli pisaniem i odświeżaniem wielu tekstów z dna szuflad - wierszy, opowiadań, wspomnień. Poeta według mnie jest człowiekiem raczej żyjącym w świecie równoległym (obok siebie). Teksty zawarte w wierszach czerpie z życia. Inni tego nie dostrzegają przechodząc mimo. Wobec powyższego poeta też jest człowiekiem, tylko trochę innym, chodzącym własnymi ścieżkami. Jak to kiedyś powiedział mój przyjaciel (nie chcę być narcyzem): jesteśmy jak orły latające w samotności, nie jak wrony w stadach.
3. Jak stać się poetą?
Nikt na to nie ma recepty – to coś musisz mieć w sobie i starać się to z siebie wyzwalać z mniejszym lub większym powodzeniem. Wena to jest właśnie to coś, co masz, albo nie masz w sobie.
4. Jak powstają twoje wiersze?
Wiersze piszę z przerwami od ponad 50 lat. Kanwa wiersza powstaje w głowie, w chwilach refleksji, pod wpływem impulsu, na podstawie zdarzeń dnia codziennego. To jest silniejsze ode mnie. Czasami, w środku nocy temat sam przychodzi i wstaję, by stworzyć konspekt wiersza. Potem go dopracowuję, szlifuję, kilkakrotnie analizuję i wstawiam już gotowy na bloga, FB lub portale. Powstały konspekt wiersza analizuję pod względem sensu i myśli, które chcę zawrzeć w tekście wiersza. Zawsze kilkakrotnie wracam do tekstu, nigdy nie wstawiam wierszy na żywioł, jako powstałych z jednej myśli.
5. Dlaczego poezja? Czemu piszesz wiersze? Jak to się zaczęło?
Mając ok 15-16 lat zacząłem pisać wiersze na zamówienie. Chłopcy, którzy chcieli zaimponować dziewczynom, przychodzili do mnie z prośbą o kilka słów w formie wiersza, by oczarować wybrankę swoją wrażliwością. Odkąd pamiętam, zawsze dużo czytałem, zwłaszcza poezję. Długo by wymieniać poetów tamtego okresu. Interesowała mnie również psychologia – zgłębianie ludzkiej natury. Czytam dużo książek (prozy), sięgam sporo po poezję Leśmiana, Broniewskiego, Tuwima, teksty religijne Twardowskiego i wielu innych współczesnych poetów. Człowiek dorosły inaczej postrzega poezję i jej sens niż młodzież, dlatego z wiekiem powstawały u mnie utwory bardziej głębokie w swojej treści.
6. Gdzie szukasz inspiracji? Co napełnia cię natchnieniem? Co cię motywuje?
Czasami inspiracją do napisania tekstu jest przeczytana ciekawa książka lub wysłuchany utwór muzyczny trafiający głęboko do serca. Wiele tekstów powstaje z obserwacji życia codziennego, otaczającego mnie w realu. Czasami błahe słowo prostego człowieka budzi refleksję. Wtedy powstaje projekt tekstu wiersza. Czasami uczucia buzujące w głębi wytwarzają podstawy przelania ich na papier. W większości moich wierszy, w formie terapii, wracam do traumatycznych chwil swojego dzieciństwa, kiedy to zostałem osierocony przez mamę w wieku niespełna 2 lat. Ojciec z macochą zgotowali mi koszmar, w którym trwałem do 14 roku życia. Zmuszony do opuszczenia domu i emigracji po ukończeni szkoły podstawowej, wychowałem się praktycznie na ulicy, gdzie wiele widziałem i przeżyłem.
7. Czym jest talent? Czym jest natchnienie? Skąd się biorą?
Większość tego tematu opisałem powyżej. Albo się to ma w sercu od zawsze, albo nie. Tego nie da się tak po prostu zinterpretować. Siadam do tekstu wiersza z pewną myślą, jak on ma wyglądać. Mam wstępny konspekt – zawarty w nim sens rozbudowuję, ukrywam w metaforach. Raczej nic mi nie jest w stanie przeszkodzić w pisaniu wiersza, jeśli mam takie założenie. Po prostu wyłączam się i nic do mnie nie dociera z zewnątrz.
8. Kiedy sięgasz po pióro? W jakich sytuacjach?
W pkt. 6 jest większość odpowiedzi na te pytania. Inspiracji do napisania wiersza jest wiele: przeczytana książka, obejrzany film, dyskusja ze znajomymi… Również powstają pod wpływem innych poetów tzn. wiersze zainspirowane innym wierszem.
TANIEC ZE ŚMIERCIĄ
Zagorzała fanka brawury
pieści, uwodzi, ponagla
do pośpiechu.
Przybiera postacie czarujące,
kusi do grzechu.
Zaskakuje błyskotliwością
usypia czujność i rozwagę,
podnieca pragnienia
ciągłego niedosytu.
Spełnia zachcianki,
ubiera nasze myśli
w barwy zazdrości.
Gra na krawędzi
ludzkich możliwości
męstwa, bohaterstwa, odwagi
.
Tańczy na linie
naszego istnienia
w takt tylko sobie
znanej muzyki
życia i śmierci.
Karmi swoje żądze
naszymi potknięciami
doprowadza
na dno rozpaczy,
by spokojnie zaprosić nas
do wspólnego tańca
ostatecznego tańca śmierci.
9. Co ci przeszkadza w pisaniu?
Prawdę powiedziawszy nic, po prostu nic. Każdy temat jest dobry i jest inspiracją do wiersza lub tekstu. Większość czasu poświęcana pisaniu wierszy brała się z potrzeby przelania pewnych faktów na papier. Część tego jest, jak to już określiłem, w formie autoterapii duchowej, wyrzuceniem ze swojego wewnętrznego bólu i rozterek na kartki papieru. To pomaga w oczyszczeniu swojego umysłu i częściowo duszy.
SPEŁNIENIE
O zmierzchu
wśród złocistych łąk
z błękitu dali
szczęście
ze słońca
co wzięło swój blask
oczarowało nas oboje
czarem, żądzą opętanych
Spragnionych bliskości
naszych ciał.
Zabłąkany uśmiech
na ustach
wszystko tłumaczy
wstyd, pragnienie
westchnień wiele
wśród miłosnych uniesień
złączenia ust
wymienianych tchnień.
Iskry wyładowań
rozgrzeszają zatracenia
moich i twoich lęków
biegnących
jak ogień doznań.
W zwierciadle oczu czytam
pragnienie zanurzenia
nieustającego tańca ciał.
Akordy dźwięków niewyżytych
taranują zmysły
zapatrzonych w lazur nieba
oczekiwań spełnień.
Wszechświat wpada
w wir tańca
rozszalałe serca
śpiewają pieśń
o purpurze płomieni
spadających w nas
ławic gwiazd.
10. Jak sobie radzisz ze zniechęceniem?
Nie znam takiego słowa. Całe życie byłem człowiekiem walki. Od dzieciństwa do teraz. Nigdy się nie poddawałem, nawet w bardzo krytycznych sytuacjach. Zawsze było, jest i będzie jakieś wyjście, tylko trzeba je znaleźć lub o nie walczyć. Czasami jest okres kilku, kilkunastu tygodni, kiedy nic nie powstaje. Po prostu mam inne zajęcia, które mnie absorbują bez reszty i im poświęcam cały wolny czas. Jest jeszcze druga moja pasja - sadzenie, pielęgnowanie kwiatów, krzewów ozdobnych, sad na letnim ranczo, hodowla królików. Tam spędzam z żoną 7 – 8 miesięcy w roku. Spacery po pobliskich lasach. Wtedy wyłączam się całkowicie i relaksuję wysiłkiem fizycznym.
11. Jak rozwijasz swój warsztat poetycki?
Podczas studiów, już na początku lat 1970, należałem do klubu literackiego w Kielcach, gdzie uczyłem się zaocznie pracując jednocześnie w Ostrowcu. Kielecki Klub Młodych Poetów pod kierunkiem wybitnego pedagoga i poety, pana Stanisława Nyczaja. Praca, rodzina i obowiązki na wiele lat oderwały mnie od młodzieńczych pasji. Po przejściu na emeryturę do nich wróciłem. Należę od wielu lat do klubu literackiego w Ostrowcu „ASPEKT”. Spotykam się z ludźmi o podobnych pasjach, gdzie wymieniamy się swoimi uwagami. Doskonalimy warsztat pisania. Mamy spotkania literackie z mieszkańcami. Niektórzy z nas wyjeżdżają na spotkania do innych miast nawet, za granicę.
12. Twoje książki poetyckie – jak powstały? O czym są? Dlaczego takie, a nie inne wiersze?
Wydałem jedną swoją książkę – „Wiersze wybrane, wiersze zebrane” (2016) - w kilkusetnym nakładzie. W wydaniu miałem wsparcie ze strony Gminy Tarłów, gdzie mam letnie ranczo. Oni pod moim nadzorem opracowali wstęp reklamujący teren swojej gminy i jej walory turystyczne. Ja dodałem około 100 wierszy wybranych wspólnie z dyrektorem ośrodka kulturalnego tej gminy. Tomik tych moich wierszy zostały rozesłane do wielu bibliotek na terenie gminy i sąsiadujących z gminą powiatów.
Mam udział w kilku antologiach na portalach literackich z wkładem po kilka swoich wierszy. Przygotowuję się do wydania wiosną 2019 r kolejnego wydania swoich wierszy – także we współpracy z Giną Tarłów. W wierszach pokazuję swoją osobowość oraz spostrzeżenia, wady i przywary ludzi. Piszę również wiersze miłosne, aczkolwiek staram się ich unikać z uwagi na temat obszerny i poruszany przez większość piszących.
13. Biogram: kilka słów o mnie
Urodziłem się w małym miasteczku Chorzele, obecnie woj. Mazowieckie w 1950 r. Szkołę podstawową ukończyłem tam, natomiast w wieku 14 lat znalazłem się w Ostrowcu, gdzie pod opieką rodziny skończyłem Zasadniczą Szkołę Zawodową. Po podjęciu pracy w 1968 r. podjąłem samodzielne życie, ucząc się i pracując równocześnie do 1974 r. Założyłem rodzinę. Pracowałem nieprzerwanie do 2009 r. Mam żonę, córkę, zięcia, dwóch wnuków – 19 i 14 lat. Sporo informacji o moim życiu znajdziecie w moich wierszach, opowiadaniach. Mam swój Blog – „czlowieczemarzenia-poezja” - gdzie jest umieszczone ponad 400 wierszy z grafiką do każdego wiersza, kilkanaście opowiadań. Jest strona z moimi wyróżnieniami na wielu portalach i nie tylko. Za ok jeden roku jest ponad 10000 wejść. FB aktywnie prowadzę od kilku lat, gdzie są bieżące teksty wierszy i opowiadań. Mam wiele nagranych wierszy na YT - wiersze Antoni Jan Piendyk, które sam recytuję. Niektóre z nich są w odsłuchaniu już po kilkaset razy za kilka miesięcy.
Dziękuję za zatrzymanie się nad moimi przemyśleniami wydobytymi przez pracowitego WIELKIEGO człowieka Adam Gabriel Grzelązka, który mnie sprowokował do osobistych wynurzeń i refleksji, niemniej jestem mu wdzięczny za ukazanie mojej osobowości innym. DZIĘKUJĘ ADAMIE.
 
PAŹ I RÓŻA
Paź królowej przytulił kwiat róży,
jakże pięknie był smutny ten paź,
żegnał damę w ostatniej podróży,
płatek spadł, a dzień właśnie gasł.
- Moja Pani, pożegnaj się ze mną -
- czule szeptał ostatni już raz.
- Byłaś moją wyśnioną królewną,
czy choć jeden swój uśmiech mi dasz?
Czy to wiatr, czy oddech spod płatków?
Jakby szept albo cichuteńka łza,
pąs na róży olśniewa w dostatku,
ona mówi, a głos jej jak mgła.
Paź królowej i ona zaklęta
w pąk różany, co właśnie umiera,
patrzą na nich zdziwione pisklęta,
z gniazd jaskółczych żałoba wyziera.
Swoim dzieciom kiedyś zaśpiewają
o królowej i paziu jej wiernym,
w niebo wzlecą jaskółczą nawałą,
by hołd oddać dwojgu nieśmiertelnym.
E.S.
🍀
WILK WILKOWI CZŁOWIEKIEM
Wszystko takie niełatwe, nietrudne,
sens szukany w krainie bezsensu.
Ludzie ludziom podwójnie, poczwórnie
oddający, co leży na sercu.
A, że żółci zebrało się wiele,
beznadziei i bez rozwiązania,
tedy jeden drugiemu kamieniem,
bo mu kamień przypadkiem się znalazł.
I miast mówić -"człowiek człowiekowi wilkiem",
to myśl nowa rozniesie się echem,
jeszcze rok, jeszcze dwa, jeszcze chwilkę
i powiemy - wilk wilkowi człowiekiem.
E.S. 🍁
TRUDNOŚĆ
Komu podano chleb na dłoni,
a komu z dłoni kamień padł?
Pierwszy w ufności się wyszkolił,
drugiemu ojcem tylko wiatr.
Tak weszli w życie - niby równi.
Ufny w swą siłę mocno szedł,
drugi się zaszył na dnie studni,
gotów jeść choćby suchy chleb.
Dziwili się przydrożni ludzie,
dlaczego kąsa każdą dłoń?
A on do ludzi w takim trudzie,
tyle wysiłku włożył on.
Szybkie oceny, łatwe błędy
i wilczy bilet wcisną w garść,
jakby zdarzenia się sprzysięgły -
- niewiele miałeś, niewiele masz.
E.S. 🍀
A GDYBY KONIEC?
W marmurze liter długi szereg -
- tak zapisano dla wieczności.
A my w n* bitach tyralierę
słów wysyłamy - byle prościej.
Jakby nieważna była pamięć,
jakby tu, teraz albo nigdy!
Wystarczy, że dziejowa zamieć
prąd nam odbierze, znikną filmy.
I jakby wcale nas nie było,
cywilizacja coca - coli,
puszki, plastiki... Co, niemiło?
Myśl o trwałości niech zaboli.
Na celuloidzie nas nie będzie,
bo on odejdzie w zapomnienie.
Może na kartach starych książek
cień jakiś, zarys ... ocaleje.
E.S. 🍀
NIEUNIKNIONA ZMIENNOŚĆ
Kiedyś dzieckiem do ucha szeptałam misiowi,
że pójdziemy daleko, daleko za łąkę.
On kochany i wierny, i bury, i nowy
odpowiadał, że jutro, razem ze skowronkiem.
Mała Ela tuliła niedźwiadka jak brata,
wyznawała wszelakie swoje tajemnice.
Kiedy burza za oknem i jasna poświata,
miś od ścisków prasował pluszowe oblicze.
Taka przyjaźń szczególna, od zawsze do zawsze.
Dni mijały radosne, miesiące i lata.
Miś bez ucha w kąciku czekał na łaskawsze
przytulenie dziewczynki, która niesmarkata.
Niepluszowe, zgubione w kącikach przeszłości;
ten bez oka, a tamten z naderwaną łapką.
Ile ich odrzuciłaś, a ile bez złości
poszło szlakiem odległym, zostało zagadką.
Takie "zawsze" i "nigdy", gdy życie tak długie,
dzisiaj jesteś, a jutro tu śladu po tobie.
Może ludzi przyjmować jak wielką zasługę
i nie cierpieć tak bardzo, gdy już pójdą sobie.
E.S. 🍀
PANNY BIAŁE
Rusałek szukasz, ale po co?
Brzozy, co w bieli strojne stoją,
w rusałki się zmieniają nocą,
w objęcia zagubionych biorą,
aby ich troski nieprzespane
i miłowania nieprzystępne
wchłonąć, jak wchłania się atrament,
bibuła przyjmie, nadmiar zblednie.
I tak te panny białe, leśne,
w koronach z liści szmaragdowych,
przyjmują od nas co bolesne
i chylą swoje ciche głowy.
E.S. 🍀
UPIORNA NOC
Zbudziłam się, a czas był zły,
noc ciemna i upiorna.
Księżyc wyszczerzył na mnie kły,
odsrebrzył się, spotworniał!
Gwiazdy wysłały włóczni sto,
aby przeszyły mnie śmiertelnie,
lecz to nie wszystko - większe zło
czekało na mnie we mnie.
Klatka piersiowa, niby róg,
rosła, pęczniała w oczach
i nagle pękła, aby mógł
potworniak zejść ze zbocza.
Dusił za gardło niemy strach,
pot skroplił plecy, czoło.... !
I przebudziłam się i trach!
Księżyc zaświecił mi wesoło! .... 😁
E.S. 😁🍀
MOJA PROŚBA
W długim życiu, w trudnych losu korowodach,
gdy już tyle przeminęło i nie boli,
pozwól, Boże, trochę czasem pobuszować,
pozwól jeszcze trochę w życiu poswawolić.
Moje ciało, własnym sercem skaleczone,
ja nie muszę z niego czerpać w każdej chwili,
ale pozwól jeszcze kiedyś grać w zielone,
pozwól życiem się zachwycić i rozmilić.
Czy tak dużo chcę od Ciebie Panie Wielki?
Czy ma prośba budzi Twoje oburzenie?
Ty przysłałeś tu mą duszę w czas niewielki,
daj jej zatem choć maleńkie pokrzepienie.
Żeby trawy miały bujność w moich oczach,
żeby deszcze mi śpiewały, a nie mokły,
żeby gawron mógł mnie jeszcze zauroczyć,
a nie tylko przypominał, że czas podły.
Ja do Ciebie chętnie pójdę na wezwanie,
ja Ci nawet hymn ułożę, zanim dojdę,
ale proszę, daj mi godnie, Dobry Panie,
do tej bramy, pozwól Panie, dojść mi godnie.
E.S. 🍀
CZŁOWIEK KOMPLETNY
Rozzuchwalony czas popędził,
minęło w locie siedem lat,
okruchy wspomnień gdzieś w pamięci...
Czy warto było, warto tak?!
Lata stracone na czekaniu
na lepszy dzień, na jakiś znak,
a tak naprawdę trwanie w trwaniu;
znaków tysiące, ważnego brak.
Nie czekaj nigdy. Nigdy, nigdy!
Tak tylko można stracić dni.
W smutku przeżywać swoje krzywdy,
gdzie każdy dzień jawi się zły.
Jesteś kompletny bez nikogo,
kompletnym stworzył ciebie Bóg.
I daję słowo, daję słowo,
wiedział, co czyni! On tak mógł.
E.S. 🍀
KIEDYŚ WE MGLE
Nad Warszawą poranna mgła
z troską głaszcze zamilknięć okna.
Jakby dama biegła przez sad
i skrywała, co skryć niepodobna.
Za oknami miłymi mgle
uśmiech kota z Krainy Czarów.
Kot gdzieś przepadł, mgła o tym wie,
a ten uśmiech? Uśmiech mu daruj.
Zamilknięcia mgielne, niemgielne
uwikłane w wiosenność bujną,
swoje winy dźwigają smętnie,
jakby chciały dorównać smutkom.
I choć dosyt w kielichach dojrzewa
(ciężar kiści bzowych na dłoni),
struna smutku, gdzie ptak nie śpiewa,
zasnął wczoraj pod progiem melancholii.
E.S. 🍀
SĄ CUDA NA TEJ ZIEMI
W lawendowej krainie fioletu
wszechobecny jest zapach jak drżenie.
W oczach zachwyt, bo gdzie jeśli nie tu
pokarm sercu, a oczy aż nieme.
Słów nie trzeba, bo po co tu słowa,
tylko "ochy" i "achy" natrętne.
Słów nie trzeba, to niema rozmowa
barwy tonów z zapachowym pięknem.
Aż tu człowiek usiadł na ławeczce.
Czyżby intruz? A może wielbiciel?
I lawenda szybciutko, naprędce
otuliła magicznym okryciem.
Gdy odchodził, a odchodzić nie chciał,
w oczach płonął mu magiczny ogień,
a źrenice szeroko, na przestrzał... !
Świat pokochał i do świata pobiegł.
E.S. 🍀
NIE MARNUJ CZASU
Nie bądź taka bezradnie bezradna,
jakby zamysł życia ci się zgubił.
Bądź jak karta, gęsto zapisana karta,
a nie miejscem na zapis przydługi.
Miejsca puste w życiorysie na dnie,
to jak dni oddane walkowerem,
długi życia, te mało zabawne,
przeczekane, gdy ziarno się miele.
Bo brak siły, bo zdrowie nie takie,
bo i tak niewiele to wnosi ...
Bruzdy życia, a ty niby klakier -
- rankom uśmiech, a wieczorom grosik.
Ile można? Czy tak już do końca?
Połowicznie, wiecznie na rozstaju.
Bądź jak dobry adwokat - obrońca
i już czasu swojego nie marnuj.
E.S. 🍀
KSIĄŻĘTA SPOD ZNAKU KSIĘŻYCA
I maj rozszumiał się majowo,
obudziły się kwiaty w sadach,
a księżyc z poduszką pod głową
patrzy i baśnie opowiada.
Pisklętom utulonym w gniazdach,
wilczkom schowanym w ciemnej jamie
i jelonkowi, by dorastał,
a nawet żabkom, tym z kijanek.
Gdy opowieścią uspokoi
wszystkie stworzenia duże, małe,
poetom wkłada pióra w dłonie,
muzyką wersów by wybrzmiały.
I góry rosną, rzeki płaczą,
motylom trwożnie biją serca,
mgła nasycona jest rozpaczą,
a malin dzban to przeniewierca.
Ach, wy poeci, wieczne dzieci,
książęta spod znaku księżyca,
wam przypływami dusza świeci
i noc się wami wciąż zachwyca.
E.S. 🍀
ICH DWOJE
Chciałabym cię ukryć w oczach,
ale one jeszcze nieme.
Chciałabym cię wpisać w słowa,
lecz w nich głuche drży pragnienie.
Chciałabym cię zamknąć w dłoniach,
ale one żaru pełne.
Chciałabym zostawić w gestach,
ale one tak daremne.
Zapisany w mym milczeniu,
skryty w myślach niedostępnych.
Śniąca w cieniu, bo ty w cieniu,
ale sen ten westchnień pełny.
Ile można stworzyć wrażeń,
gdy na pozór niemożliwe.
Ile ciepła wyobrazić
słowem, smakiem...jak tworzywem.
Gdy w westchnienie jęk wpisany
w drodze aż do uniesienia.
Kiedy dłonie pokochały
dotyk, co się w dotyk zmienia.
Chciałbym cię zapisać w śnienie,
ale sny me niepokorne.
Chciałbym cię tak zapamiętać,
ale z tobą jak na wojnie.
Chciałbym cię i dziś i jutro,
lecz cierpliwość gaśnie we mnie.
Czasem chciałbym cię zapomnieć,
ale sny te takie piękne.
E.S. 🍀
W KLATCE
Kanarku, ptaszku w klatce,
zaglądasz mi niepewnie
w moje źrenice niepewne
twojego spojrzenia.
Kwiat obok ciebie
zerwany dla urodzaju twojego
w oczach patrzących.
A nie prosiłeś.
Wyobrażany sobie,
ale niewyobrażony.
Z pomysłami innych
ku twojej radości,
a przecież im nieznana.
Ptaszku w klatce,
proszę,
zaśpiewaj raz dla mnie,
prawdziwie.
E.S. 🍀
POMARAŃCZE CI NIOSĘ
Pomarańcze* Lorki* biegną po podłodze,
Haśka pochylona nad niewyjaśnionym,
bladolico piękna, choć ciało zawodzi,
w poezji ukryta jak w swoim kokonie.
W rozmowach z krwiobiegiem jak z nieprzyjacielem,
tuląca swe serce, kruche jak z kryształu,
niepojęcie głodna - w życiu cel za celem
i tak delikatna, że aż doskonała.
Nikt przed nią nie umiał tak z ciałem rozmawiać,
nikt w swoich komórkach nie szukał słuchacza,
lecz ona talentu dostała na zapas,
więc czas ją wciąż gonił, czas przez nią rozpaczał...
E.S.
PIES
Ja jestem ułożony pies,
na powitanie łapę podam!
Mam z ludźmi flow i taki gest -
- swoboda i uroda.
Ja jestem przyjacielski pies,
spojrzenie w oczy - czy ktoś szczery?
Uśmiech za uśmiech - tak to jest,
nie kłamstwa i bajery.
Ja jestem pies nad psy,
ludzi rozumiem tak jak nikt!
Czuję ich spokój, nerwy też,
bo ze mnie wyjątkowy pies!
E.S. 🍀
NIEUFNOŚĆ
Płożąc się po ziemi
MYŚL dotykała wierzchołków traw,
biegających mrówek, kamyków.
Omiatała stopy ludzi
i odpływała,
nie próbując się wyżej wspinać.
Kamyki opowiadały jej swoje historie
milczących obserwatorów,
zabiegane mrówki tylko machały
na powitanie,
a trawy zapraszały - zostań.
Ludzie aż tak się nie pochylali,
więc jej nie widzieli.
I dobrze - nie chciała
z nimi rozmawiać.
E.S. 🍀
ILE MOŻNA?
Taki spokój we mnie, że dna duszy sięga,
kiedy krople słońca spływają po twarzy.
Pod powieką czerwona, makowa panienka,
która w słońcu tańczy w kapeluszu z marzeń.
A gdy twarz od słońca odwracam leniwie,
powietrze wiosenne wystudza co ciepłe.
I tak w bezmyśleniu, że sama się dziwię,
mijają minuty i mijają sennie.
Czy nie tak odpoczywa myśl nierozogniona,
kiedy w ciepłym bezruchu samą siebie głaszcze?
Czy nie wtedy lekko, kiedy wyrzucona
część bagażu ciężkiego od ręki - na zawsze!
E.S. 🍀
GDY OCZY SZEROKO ZAMKNIĘTE *
Dni i noce się przędą i przędą,
noce jakby trochę mozolniej.
Nieuchronnie ściga mnie przeszłość,
czy ją kiedyś w końcu zapomnę?
Czy pokocham raz jeszcze dzień nowy
z taką mocą, że pragnąć go będę?
Czy demony przeszłości jak sowy
pohukiwać mi będą w przedednie?
Tylko chwile chwytane z miłością,
kotwiczone aktami wdzięczności,
mogą oczy skierować w nieboskłon ...
... widzieć więcej i lepiej, i prościej.
E.S. 🍀
SEN MAJOWY
Śniłeś mi się majowo, w nieobecnym bezczasie,
a maj śnił księżycowo, tylko w maju tak da się.
Tak od pełni do pełni, na huśtawce z księżycem,
gwiazd prosiłam o werniks, by utrwalić, co zliczę.
Ale ty się wymknąłeś i uciekłeś w jawory,
zawsze byłeś dość trudny, do współpracy nieskory.
Taki sobie, a muzom, nacisk kładę na "sobie",
każda muza podróżą, coś w podróży opowie.
Więc cię śniłam majowo, bez nadziei na czerwiec.
W snach nakarmię się tobą, w czerwcu głodna nie będę,
ale gdybyś powrócił, gwiazdom szepnij choć słowo,
one chętnie doniosą, by nas spleść księżycowo.
🌙 E.S.
***
Maj nadchodzi błękitną perłą
w naszyjniku smagłej dziewczyny.
Nie! Nadchodzi nienadaremno!
Przeszłość zmienia w święte ruiny.
Księżyc jemu posłusznym sługą,
tęsknie wodzi za majem wzrokiem.
Srebrne nici, srebrzystą strugą
płyną w przyszłość jaskółczym lotem.
🌙 E.S.
ŁĄKOM W POKŁONIE
- Ach, nadziejo, nadziejo ty moja! -
- ktoś na łąkach nieśmiało zaśpiewał.
Wiatr pochwycił, a w trawach ostoja,
pieśń pobiegła aż w dalekie drzewa.
Przytuliły myśl ludzką z miłością.
Rozszumiały się całe korony
i nadzieja, wraz z lękiem i troską,
szła przez lasy jak duch nawiedzony.
Drzewa myślą karmiły swe listki,
piskląt matki nosiły ją w dziobach.
I nadzieja, jak byt wiekuisty,
w nich przetrwała jak życia odnowa.
Odtąd częściej do łąki z nadzieją
idą ludzie po kwiaty i znaki.
Tam i smutni, zchmurzeni się śmieją,
baraszkują jak małe dzieciaki.
E.S. 🍀
Noc majowa nadchodzi tajemna,
zmysły cicho się tulą do snu
i nadzieja natychmiast przybiegła,
że tej wiosny ktoś da mi kiść bzu.
🌙 E.S.
BYLE IŚĆ ...
Co przeczuwane, jutro stracone
i tak już dzień za dniem.
Życie wciąż biegnie za swym ogonem
czy ogon lepiej wie?
W przeszłość wpatrzony nieuniknioną,
zrobić nie można nic!
To co stracono, to już stracono,
nie trzeba żalu tlić.
A jeśli ogon musi być przodem,
tyłem do przodu iść!
Czerpać do końca ze swych zasobów,
tam zdolność każda i myśl ... !
E.S. 🍀
KOMU MOTYLE?
Komu pochylę dzień dzisiejszy,
gdy czas ten nazwę przemijaniem?
Inni poeci, innych wierszy
już korowodem, żeby zamiast.
Komu przytulę sny księżycem?
Bezksiężycowo zakręconym?
Sama wpatrzona w pełń oblicze,
słysząca zatopione dzwony.
Komu motyle serca biciem
ogłoszą dzień przejrzyście jasny?
Przecież nie tym, co w cieniu, skrycie,
swe posiadanie wielbią, głaszczą.
Po nieprzespanej nocy, komu
świt się obudzi dniem na przestrzał?
Jak powrót do Swojego Domu,
gdzie sacrum nawet ruch powietrza.
E.S. 🍀
Wiatru zakręt i zgubiona łza,
wiatr dla siebie ocalił, by patrzeć.
Bezbolesna, gdy natura łka,
kropla sensu wśród straconych znaczeń.
E.S. 🍀
Słów nieprzejrzystych całe mrowie,
tak wybrzmiewało spotkanie.
Przed człowiekiem występował człowiek,
udawać - było zadaniem!
E.S. 😞
ZWYCZAJNY WIERSZ NA NIEPOGODĘ
Ciepły szal dzisiaj zarzuć na głowę,
kubek kawy, co dłonie ogrzeje
i cichutko, cichutko wyjdź sobie
w ten dzień dżdżysty i niech on się dzieje.
Zapłakane szyby w tramwajach,
wycieraczki pracują nad wymiar.
A ten dzień się wcale nie stara,
płacze rzewnie, ale ty się trzymaj!
Szukaj ciepła, światła, bliskości,
jakoś przetrwaj ten dzień zapłakany,
a po pracy trzy krople radości;
dobry utwór, znów kawa i telefon...
...ale nie do mamy!
E.S. 🍀
KOCHANKOWIE Z KIJOWA
Jakaś Julia umarła w Kijowie,
kiedy Romeo zginął na froncie.
Nie skowronek jej śpiewał, lecz słowik
szeptał sercu, gdy ono w gorączce.
Dni niewiele od razem do nigdy.
Jeszcze noc nie zdążyła zapomnieć
słów najczulszych i gestów niewinnych
i zapewnień, że zawsze, że szczodrze.
On zaprzysiągł, że z wojny powróci,
że go miłość osłoni, ukryje.
Julia ręce mu na szyję zarzuci
i zatrzyma, na zawsze, już przy niej.
Wieść nadeszła jak hiobowe wieści,
że Romeo poległ pod gruzami.
Zmięty papier w dłoni zaszeleścił.
Chciała wierzyć, że papier ten kłamie.
Że gdzieś może zaginął, lecz żyje,
że przysięga nie dała mu zginąć,
ale słowik rozwiewał nadzieję,
w jego pieśni umierała miłość.
Julia żywa, a jednak umarła,
będzie szukać śmierci pod kulami.
Nie zatrzyma jej przeszkoda żadna.
Tam Romeo i pójdzie tam za nim.
E.S. 🍀
GDY ZASNĘŁY ŚWIĄTECZNE GODZINY
Spać już poszły świąteczne godziny,
goście wyszli i zamknęli drzwi,
lecz samotność dziś inna od innych,
tam gdzie ja, tam jesteś i ty.
Sny też będą radosne, piękniejsze,
tyle blasków chwycił łapacz snów.
Bzami pachnie przedsenne powietrze,
sny nadejdą w białej ciszy bzów.
I popłyną, mięciutko otulą
całym ciepłem, co wniknęło w dłoń.
I przyniosą za własną koszulą
snów niezwykłych niebanalną woń.
E.S. 🍀
PROŚBA NAJCICHSZA
Chryste, przytul krzywdy tego świata,
a skrzywdzonych przytul jeszcze bardziej.
Twoja łaska ponad winy wzlata,
Twoja łaska umocni, utwardzi.
Tam, na krzyżu, choć minęły wieki,
miłość płonie jak pochodnia życia.
Ty nam, Chryste, nie żałuj opieki,
miłość daruj, za miłość rozliczaj.
Tu, na ziemi kochanie niełatwe,
bo ktoś skłamał, bo ktoś źle mi życzył.
Rozświetl myśli jaśniejącym światłem,
wypal gorycz, nie trzeba goryczy.
Serca nasze, choć na jedną chwilę,
ogrzej łaską od Ciebie płynącą,
aby potem, w szarym życia pyle
pamiętały i umiały wzrosnąć.
E.S. 🍀
NIEBIESKA WSTĄŻECZKA
Syreny zawyły raz drugi tej nocy,
Nadieżda się budzi ze snu.
- Ubrania, gdzie one? Czy ktoś zauroczył?
Ubrania są obok, są tu.
I ręce zdrętwiałe wyciąga po dziecko,
a w oczach i groza, i lęk.
Ubiera je szybko. Silniki zdradziecko
nad nimi! I wybuch!...jak jęk...
Kurzawa opada. Ni matki, ni dziecka.
Stos gruzów jak rana po domu.
A obok cieniutka, niebieska wstążeczka
już niepotrzebna nikomu ...
E.S 💔
PRZYTUL ME SERCE, PANIE
Trochę snu, podaruj mi Panie,
trochę więcej niż tylko okruchy.
Okruchami się nie nakarmię,
a lęk obok czai się głuchy.
Pozwól mi, Panie, odpocząć.
Niech myśl za myślą nie goni,
daj oddech zmęczonym oczom
i ukryj me serce w dłoni.
Niech się ogrzeje przy Tobie,
niech wydobrzeje i wzrośnie.
Ja potem sercu opowiem,
opowiem o Tobie odnośnie.
A ono na nowo ruszy
przez dni miesiące i lata,
z wielkim pokłonem w duszy
za przyszłość, która bogata.
E.S. 🍀
DNI MI ODMIEŃ
Dni mi odmień zapłakane deszczem,
słowem wymość chmurność i bezchmurność.
I motyli, motyli chcę jeszcze,
serc ich ciepłych, w których czuję ufność.
Znajdź to wszystko, co gdzieś pogubiłam;
sen znikomy na koniuszku świata,
wtedy wejdziesz, gdzie mieszka bezsiła,
ufna, miękka, przytulona w kwiatach.
Tam zamieszkaj jak cichy wędrowiec,
dziś obecny i obecny jutro.
I obiecaj, że często mi powiesz,
że przeminie moje dawne smutno.
E.S. 🍀
BAROWA POGODA
A deszcz tańczy na wietrze i tańczy!
Wielki balet, lecz ty w domu zostań.
Popatrz w okno, a sok z pomarańczy
niechaj płynie jak złota euforia.
Może kropla wermutu do soku?
Może więcej i więcej, bo dziś
taki wielki w człowieku niepokój
i już nie wie czy zostać, czy wyjść?
Bo pogoda barowa i gorzej;
w wietrze tańczy i bielutki śnieg!
Jak tu głowę wychylić, mój Boże?
Miękki fotel włącza trzeci bieg.
Już zostanę pod kocem i z książką.
Druga kawa? A może już nie?
Taki dzień jest barową gorączką,
o poranku już każdy to wie.
E.S. 🍁
ZŁODZIEJKA
Zima pozy przybiera,
właśnie rządzi przechera!
Wiosna w kącie przywarła,
dzisiaj cicha i marna.
Teraz bije dwunasta,
Zima pędzi przez miasta,
konie sypią spod kopyt
złote skry, śnieg się topi,
bębni w rynnach radośnie,
cicho szepcze o wiośnie.
Dobrze, że Zima przyszła,
kępa trawy to wyzna,
gdy się w śniegu utopi,
spije to, co się skropli
i wybuchnie zielenią,
wszyscy aż oniemieją!
Podziękują Złodziejce,
która złote ma serce
i użyźnia tę ziemię,
aby Wiośnie przestrzenie
przygotować za kradzież
w podzięce!
E.S. 🍀
KOMU CISZĘ SWĄ ODDAM?
Kogo mogą zatrzymać moje dłonie spłoszone,
których dotyk ucieka zanim uda się dotknąć?
Chyba wiatrem jedynie mogę tulić twe skronie,
chyba wiatrem jedynie. Moje imię - Samotność.
Komu ciepłem mam zdobić wieczorowe godziny?
Utuleniem najbliższym zapamiętać się w sobie?
Komu ciszę swą oddać, wyspowiadać swe winy?
Komu dłonie trwożliwe? Komu dłonie me obie?
Komu wieczór i ranek, komu noce z księżycem?
Świty wierszem pisane jak zielone tablice?
Komu brzozy kochane? Kogo nimi zachwycę?
Pustelnica osobna - wiersz ten w dłoniach rozliczę!
E.S. 🍀
KRAINA SŁÓW NIEŻYCZLIWYCH
W jakieś odległej słów krainie,
gdzie mieszka rzesza nieżyczliwa,
każde przyjazne słowo zginie,
bo nikt go tutaj nie używa.
"M" lont odpala "mordowaniu",
dalej "miernota", "miałkość", "marność".
"K", które mówi o "kochaniu",
"kradnie" i "kupczy" "kontrabandą".
Więc zamiast "kłamać", "kochaj" raczej,
miast "mordowania" raczej "miłuj".
Pomyśl, co ta kraina znaczy (?!)
i wszystko zrób, by ją ominąć!
E.S. 🍀
CZERWONA RÓŻA Z KIJOWA
W Kijowie róża zakwitła czerwona,
kropliła się czerwienią bezradną,
bo ona dziś jest cierniowa korona,
choć depczą ją, mordują i kradną!
Mury szpitali czerwieniła w rozpaczy,
wdeptana w błoto, krzyczała.
Jak może wybaczyć? Róża nie wybaczy!
Czerwienią łka osłupiała.
Szła z żołnierzami w zasieki,
tuliła tych poranionych.
Nie mogła śmierci powiedzieć, zaczekaj (!)
i nie znalazła dla rannych obrony.
Jak ma wybaczyć? Róża nie wybaczy
mordu bezradnych i chorych.
Róża kolcami zaświeci w rozpaczy!
Jak ma wybaczyć?! Róża nie wybaczy!
E.S. 💔
NIEZWYKŁA SZCZODROŚĆ
Dziś wyjątkowy dzień dla snów,
niech więc przybędą niestrudzone!
Niech każdy da, co dać by mógł;
miłość największą i koronę
I płynie właśnie pierwszy sen,
szepcze o raju utraconym...
Męski on, silny, niczym lew!
Otwórzcie panie swe ramiona!
A zaraz za nim ona - sen!
Panowie! Drżyjcie zmysły!
Ponętna
bosko
, ale biel
każe pokochać, nim się ziści.
Następny sen koronę wkłada
i berło wciska do twej dłoni.
Ty niby nie chcesz, lecz się zgadzasz.
Trudno przed berłem się obronić.
Ach! I kolejny płynie, płynie...
a z nim szwajcarskich banków konta!
Nikogo sen ten nie pominie,
bo któż by wzgardził, gdy ktoś odda?!
A teraz ,proszę, ruszcie w sen
i przytulajcie te, co płyną.
Jak komu trzeba - lew lub biel
i władzy kapka, i choć milion! (😉)
E.S. 🌙😁
ŻEBY...
Żeby drogi już tylko proste,
żeby słowa już nie na wyrost,
żeby nikt nie był w domu swym gościem,
żeby to co się śniło...zdarzyło.
Żeby zimą latały jaskółki,
żeby sady dojrzały już wiosną,
żeby rany trawą porosły,
a nowiny radością niosło.
( strofa dopisana dzisiaj )
Żeby pokój na Ukrainie,
żeby oni w domach bezpieczni.
Żeby u nich rosół w gościnie,
a przed oknem dumny słonecznik!
E.S. 🙂
KONCERT DLA UCHODŹCÓW
Gdzieś gra fortepian, dzieci śpią,
muzyka koi myśli.
Choć blisko zło, warczące zło,
świat lepszy im się przyśni.
Gdzie matek ciepły dotyk brzmi,
a ogień tylko pod czajnikiem.
Gdzie dobre dni i dobre sny
wchłaniają tę muzykę.
Gdzie jutro niesie planów moc,
tych słusznych, tych potrzebnych.
A noc? To już przyjazna noc,
snami utula, słów nie strzępi.
I gra fortepian, dzieci śpią,
łza matce po policzku spływa.
Nie płacz mateńko, nowym dniom,
w rękach braterskich, sił przybywa.
E.S. 🍀
TYRANOM PRECZ!
Spętany rytm spętanych rąk,
ale wciąż wolne słowa!
Umysł w uporze - wielkie zło
nie może dominować!
Historię znaczy krwawy szlak,
tam Napoleon, Hitler, Stalin.
Ludźmi gardzili, chcieli brać,
swoje legendy budowali.
Miliony grobów, ból i strach,
tak smakowały te legendy.
Teraz następny piewca zła... !
A bądźże ty przeklęty!
E.S. 🔥
WSZYSTKO ZA SŁOWO
Nie trzeba im tak wiele,
wiele im wcale nie trzeba,
tylko tę chłodną zieleń,
by żar nie lał się z nieba.
I skrawka wysokiego błękitu,
i siły by zdrowo przez życie,
a splotą z fragmentów bytu,
tak wiele, że się zdziwicie.
Z mgieł porannych powstaną
wizje zdarzeń niebyłych,
a w trawie rosą nabrzmiałej
znajdą zasługi i winy.
Emocje, jak liści kształty,
w bukiet misterny ułożą
i choćby liść był uparty
słów magią łatwo otworzą.
Za miłość modlić się będą,
tę przedawnioną lub nową,
nawet złożą przysięgę,
że wszystko za mocy słowo!
E.S. 🍀
MATKOM, ŻONOM, CÓRKOM UKRAINY
Milczycie, matki, córki, żony,
w oczach się czai dziki strach.
Znów komunikat, że stracony...
- Czy ojciec to mój?! Może brat?!
Strach gardła sięga, topi oczy,
skowyt gdzieś w głębi, ból i lęk.
- Tylko nie on! Nie on! Pomocy!
Nie zniosę dłużej lęku pęt!
I znów godzina za godziną,
i noc następna, trwoga wrze:
- Wybuch daleko. Nas ominął,
lecz tam Alosza... Boże, nie!
Matki, wy, żony, córki, siostry...
Niechaj was tuli dobry Bóg.
Miłości, które w was urosły
szarpie, rozdziera w strzępy wróg.
E.S. 💔
NIE ZAPOMNIJ!
Nie zapomnij! To zło kiedyś minie,
wtedy bukiet ofiaruj dziewczynie,
potem drugi i trzeci, i piąty ...
Dla miłości, tylko nie zapomnij!
Za te wszystkie, które zastrzelone
lub w ruinach poległy pod gruzem.
Kochaj żonę albo i nie żonę,
kochaj bardziej, za te zastrzelone.
Dziś Natasza, pilotka myśliwca,
śliczna, młoda i jakaż odważna!
Nie przytuli i nic już nie wyzna,
całe życie kosztowała szarża.
Kochaj bardziej, bo ten świat spragniony,
kiedy stosy całopalne płoną.
Kochaj bardziej! Za tych niewskrzeszonych,
by uwznioślić, co nie uwznioślono.
E.S.
A KIEDY PRZYJDZIE CZAS POKOJU ...
"Będziecie znowu mieszkać w swoim domu" *
świty i zmierzchy będą wam bezpieczne.
Bólu i strachu - czas tego ogromu
minie, odejdzie, wszak nic nie jest wieczne.
I znowu życiem zatętni ulica,
mama nakrzyczy na niegrzeczne dziecko,
a zakochany będzie się zachwycał
swoją dziewczyną cudowną nieziemsko.
Sąsiadka znowu pożyczy garść soli,
bo właśnie zupa "dochodzi" w rondelku.
Na dworcu chłopak z bezmyślnej swawoli
plecak swój zgubi, aż mu wzrośnie tętno.
I znowu sprawy małe będą wielkie,
wymagać będą szczególnej rozmowy.
I pomyślicie: - Ach, jakież to piękne,
mierzyć się z życiem, gdy dach chroni głowy.
E.S. 🍀
TA ZACZAROWANA...
Wpadłam tu na chwilę, na troszkę,
zapisałam kilka pustych stron.
O, przepraszam, już wzywam dorożkę,
czas odjechać, znaleźć jakiś kąt.
Nie mylicie się - dorożka Gałczyńskiego!
Malował ją myślą, a rzeźbił inkaustem
dla tych nieszczęśników z przetrąconym ego,
co wiersze tworzyli aż nazbyt zażarcie.
Dla tych co minęli na mostach potrzeby,
którym maszty złamał nieprzyjazny wiatr,
którzy życie żyli tak trochę od biedy,
szukając uparcie, gdzie wybrany szlak.
Ach, Zaczarowana właśnie zajechała!
Dorożkarz z ukłonem do środka zaprosił,
stuknęły kopyta, a ja oniemiała
zapadłam w iluzję...i nie miałam dosyć!
E.S. ⭐
MODLITWA ZA SPRAWIEDLIWYCH
Ulecz, Boże, ten ból wcielony,
który krwawi z zadanych ran.
Użycz tarczy, wspomóż ochronę,
dobroć w sercach obudź i daj.
Niechaj ludzie pod swoje skrzydła
przyjmą tych, których goni lęk.
Chleb na stole i dłoń przychylna
niech powita, a wrogom precz!
Póki serca nie skamieniały,
obcy człowiek wyciąga dłoń,
to dni Twojej największej chwały,
Boże pomóż...bądź z nami...stąd!
E.S.
EUROPO PAMIĘTAJ
Europa raz znowu wydała szaleńca,
zgasły krematoria, krzyk bitewny umilkł.
Jak na potępienie, bestia potępieńcza
swój marsz rozpoczęła, choć inni współczuli.
Ciebie, Ukraino pozbawił pomocy,
strasząc świat dokoła drugą Hiroszimą.
Komu się poskarżysz drugiej ciemnej nocy?
Kto rękę ci poda, nie bojąc się zginąć?
Ukraina powstań przeżyła tak wiele,
naród to bojowy i nad wyraz dzielny!
Kto o was opowie, dumni przyjaciele?
Chyba wiatr stepowy ułoży legendy......
E.S.
w dniu napaści zbrojnej na Ukrainę....
***
Na tej ziemi, na starej, na dawnej
znów huk bomb i przerażenia szepty.
Inni patrzą smutno i bezradnie,
oby oczy wrześniem nie oślepły ... !
E.S. 💔
KIEDY ZA CIĘŻKI ŻYCIA TRZOS
Komu pozłotą ziemia złota,
a komu ona ciężkim trzosem?
Komu dywany, komu błota
i cały trud związany z błotem?
Komu do "odejść" będzie bliżej,
a komu bliżej będzie "zostać"?
Niebo, a człowiek zawsze niżej...
Odchodzą ci, co chcieli sprostać.
Ci, którym trzos nadmiernie ciąży,
a dusza drży na ich ramieniu,
oni nadmiernie chcą być wolni,
tłum omijają, nikną w cieniu.
Oni stąd szybciej, może łatwiej,
bo może się nie czują stąd?
Może nad złoto cenią bardziej
w niebie niewielki, cichy kąt?
E.S. 🍀
UKRADNĘ CIĘ
Jeszcze cię znajdę w słów szeleście,
jeszcze cię kiedyś znajdę!
Pobiegnę tam, gdzie przecież jesteś,
zapukam cichym wiatrem.
Pod nieobecność tobie drzewa
wyszumią moje imię,
wiatr tobie rzeką będzie śpiewał,
pluskiem mnie przypominał.
A kiedy sen przypłynie nocą,
w sen twój zawitam nagle,
w myśli pędzące, włosy wplotę,
pochwycę cię...ukradnę!
E.S. 🍀
MY NIEOMYLNI
Egipt istniał cztery tysiąclecia,
nam daleko jeszcze do ich trwania!
Przeminęli, suchy wiatr przeleciał,
w piaskach grzęzną gruzy i podania.
Hardzi tacy i nadnieomylni,
z pokłonami u bramy nauki.
Zawsze "czyści" i zawsze niewinni!
Hiroszimę kto za nas odkupi?!!!
Tyle wojen, tyle krwi przelanej
i wciąż człowiek zabijałby brata?!
Idzie naprzód! Nie. Pędzi taranem!
Ślady po nim piasek pozamiata...
E.S. 🍀
ANEKS DO ŻYCIORYSU
Komu cisza zaśpiewa, kiedy mnie już nie będzie?
Kto odtworzy pieśń drzewa w rymowanym fragmencie?
Komu mrówki piechotą zniosą rosy do dłoni?
Kto dmuchawce przytuli, wierząc, że je osłoni?
Komu deszcze zasłoną, a wichury pogodą?
Kogo inni polubią, gdy już lubić nie mogą?
Kogo schwyta poezja głodna nowej ofiary?
Kto czarować tu będzie, choć nie wierzy już w czary?
Taką listę sporządzam, by się karmić za życia.
Kto wyliczał, spisywał? O, to już tajemnica...
E.S. 🍀
OTWÓRZ POEZJI DRZWI
Biała kartka spogląda spod wiersza
i szczęśliwa jest lub nieszczęśliwa...
Kiedy wiersz się w znaczeniu natęża,
znowu drzewem jest i jest żywa.
Bo poezja uwzniośla i karmi
wszystko to co jest blisko, co obok.
Nawet światła ulicznych latarni
cieplej świecą, gdy w poezji z głową.
I chociaż jest niepraktyczna,
i chleba za nią nie kupisz,
otwórz drzwi - to twoja ojczyzna
w świecie stalowych ogłupień.
E.S. 🍀
BRATNIE DUSZE
Znałam Marka na innych planetach,
w innych życiach i w innych wcieleniach.
Czasem mnie czułkami podniecał,
i był ... (!) ... nie do podrobienia!
Tu, wśród wierszy, poznałam go kiedyś,
dzwonek w głowie i serce zadrżało:
- Ach, Przyjaciel! Taki nie od biedy,
tyle planet i tyle się działo!
Raz mi mężem...i bywał kochankiem,
niezliczone przygody i waśnie....
Gdy płci jednej, wtedy obaj w szranki,
wielkie wojny i bitwy przesławne.
Zawsze tak się nasze losy przędły,
że raz wcześniej, raz później, lecz ZAWSZE
Mojrom splot się przeznaczeń zapętlił,
że my dusze sobie najłaskawsze.
Ja nie pytam, kto on jest, bo po co?
On nie pyta, kto ja, bo wiadomo!
Księżyc szepcze do uszu nam nocą,
by nas rano niosło unisono...
Potem wiersze piszemy na przemian,
a czytelnik myśli: - Co ich łączy?!
Ja wyjaśnień nie podam, bo nie mam
racjonalnych....Mojry przędły z pnączy... !
E.S. 🍀
DOBRA CHWILA
Na stole bukiet kwiatów polnych,
w dzbanuszku kawa już się pieni,
dzień taki jasny, tak swobodny,
tyle radości w tej przestrzeni.
Za stołem krzesła ( jeszcze wolne),
jeżeli zechcesz, wejdź, zapukaj...
Takie spotkania mimochodne
koronki tkają w świecie ducha.
Jakby nie - ciężko, nie - zawile,
jakby w tym ciepłym splocie zdarzeń
rozpacz też mogła krotochwile
w naręczach zanieść przed ołtarze...
E.S. 🍀
KOCHAŁAM KOCHAĆ
Kochałam kochać pięknie,
ziemia za nisko, a do nieba niedaleko.
Kochałam kochać rzewnie,
bo gdy jest miłość, to tęsknoty obok biegną.
Kochałam kochać dziwnie,
w marzenia wplatać to, co w życiu się nie zdarzy.
Kochałam kochać wiernie,
żeby przypadkiem swej miłości nie obrazić.
Kochałam kochać - to bogactwo,
którego sprzedać nikt nie umie ani nie chce.
Kto mi odpowie - czemu rzadko
miłość prawdziwa spotka to właściwe serce?
E.S. 🍀
MIŁOŚĆ I KRWIOBIEG
Serce biło za mocno, za mocno!
Przestrzeń drżała dziwnie migotliwie.
Meandrami, chociaż żyły prosto,
krew płynęła jękliwie, trwożliwie.
Czy ktoś widział, ktoś słyszał, ktoś wie,
jak przedziwnie miłość płynie w żyłach?
Raz jak lawa, co zapiera dech,
innym razem zmrożona na brylant.
I sam nie wiesz - rozpala czy mrozi?
Jeszcze rano tętniła strumieniem,
przyszedł wieczór i uczucia schłodził,
teraz zimno w żyłach rozprzestrzenia.
Nic spokojnie, zawsze w nadwymiarze,
w nadprędkości, w dziwnej nadprzestrzeni!
A właściwie, kto nam kochać każe?!
Przystanęła (?) ... miłość się rumieni!
E.S. ❤
TYLKO ONA TAK UMIE
W kącie sali fortepian,
lecz pianisty nie było.
Czas naprężał się, tężał,
szyb oblicze łzawiło.
I siadł przy nim chłopczyna,
taki ledwie mężczyzna,
deszcz do drzwi się dobijał,
noc szarpała się w liściach.
Wszystko było nie takie
i wszystkiego za mało.
Dłonią musnął klawisze
i powietrze zadrżało!
Dźwięki niosły wysoko,
tam gdzie miłość czekała,
a on grał, grał najpiękniej,
dusza drżała i łkała.
I nie było chłopaka,
i tej sali nie było,
dumnie szła na bosaka,
w serca ludzi szła miłość.
E.S. ❤🍀
POD TWOJĄ ROZWAGĘ
Ciepłej radości mi nie żałuj, dobry Panie.
Sponiewierane niech odpłyną złe wspomnienia.
Może ja jeszcze tu do czegoś się nadaję?
Może potrafię smutne myśli pozamieniać?
Kiedy wiatr w oczy, to pomyślę o prędkości
z jaką mijają nieprzyjazne mi minuty.
I czekać będę z sakwą pustą dla radości,
którą w niej zamknę, aby wyjąć, gdy dzień struty.
Może ja jeszcze tu do czegoś się nadaję?
Dopomóż, proszę i wsącz siłę w moje myśli.
Nie skreślaj. Pokaż, że się nie poddajesz
i w milionowej, małej duszy światłem błyśnij.
Westchnęła dusza, ona ufna, umysł gorszy,
czas chyba, Boże zmienić oprogramowanie.
Nasze umysły nie pobiegną wedle potrzeb,
kiedy zawiodą, to coś złego nam się stanie.
Może ja jeszcze tu do czegoś się nadaję?
Rozważ to, proszę...w Twoje ręce się oddaję.
E.S.
Jeśli jednak Poetkę pokochasz,
na żal własny i na utrapienie,
razy kilka ty pewnie zaszlochasz,
lecz ból serca tu zawsze jest w cenie.
Jeśli śmiało pokochasz Poetkę,
ona ranki rozświetli ci słowem.
Raz kobietę, a raz jak kobietkę,
będziesz kochał jak życia połowę.
Ona tkliwość rozwiesi w twych oczach,
ona serce otworzy na przestrzał,
będziesz myślał, że dzień jest uroczy!
A noc? Nocą ci zbraknie powietrza!
Tam gdzie dotyk i gdzie uniesienie,
ona słowem dopieści, co piękne,
gdzie brak miejsca choćby na tchnienie,
ona wsączy uroki tajemne.
Elżbieta Sitnicka 🍀
ŚNIADANIE NA ŚNIEGU
Na śniadanie was dzisiaj zapraszam.
Nie "...na trawie", tak jak u Maneta,
lecz na śniegu, w bieluśkiej kurzawie,
biały obrus i świece, i feta!
Wy w kożuszkach i czapach futrzanych
grzane wino pijecie "na szczęście"!
A tam konie czekają u bramy,
konie w dzwonkach, do sań zaprzęgnięte.
Rżą już konie, trzaskają kopyta,
już schrupały owies, co wsypano.
Pragną pędu, biegu co zachwyca,
sannę czują i sannę kochają!
Wy od stołu i biali od śniegu
zapalacie pochodnie łuczywne.
W każdych saniach gotowych do biegu
futer gęstość.... a rżenie nie cichnie!
E.S. 🍀
TYLKO NIE POETKA
Nie zadawaj się z poetką, nie zadawaj,
ona słowem potafi żonglować.
Z nią rozmowa to walna rozprawa,
ona miłość owija w słowa.
Ty poetkę przegoń, oj przegoń,
i nie słuchaj jej słów urocznych!
Ty pamiętaj... nigdy jej nie goń,
ty jej zerwij mleczy przydrożnych.
Ona sama uwikła się w słowa,
z traw szumiących uplecie swe wiersze.
Nic nie musisz, bo ona od nowa
będzie nucić, aż miłość wyszepcze.
E.S. 🍀
SMUTKOWI PRECZ!
Gdy niewiele radości, niewiele
albo mniej niż niewiele i już!
Wykrzycz zieleń,
niech łąka się ściele
i przykryje szary smutku kurz.
Gdy za trudno do dnia się uśmiechać,
twarz napinasz, a tu nic i nic!
Dobrych wspomnień niech popłynie rzeka
i nie zwlekaj, nie zwlekaj!
Podziękuj - aż krzycz!
Gdy już nie wiesz co zrobić, by lepiej?
Otwórz okno, choćby padał deszcz.
Niech wiatr z deszczem twój smutek odetnie...
płacz z nim chętnie.
A smutkowi precz!
E.S. 🍀
SZCZĘŚCIE Z ODROBINĄ RETUSZU
Zamiast puścić coś mimo uszu,
to ja w uszy i nawet bez "mimo".
Dzielę włos w przypływie animuszu,
komplikuję przybyłą zawiłość.
I tak wzgórze urasta do góry,
a w kałuży transatlantyk pływa.
Zanim sobie wyłożę, że bzdury,
zaburzona gubi perspektywa.
Cień na ścianie duchem Nibelungów,
w żyłach tętni opera Wagnera!
W "Zmierzchu bogów" pokusa do trunków,
koniec świata i na płacz się zbiera.
Więc już lepiej puścić mimo uszu,
dwa plus dwa niechaj będzie pięć.
Być szczęśliwym z dodatkiem retuszu,
już się nie upierać, żeby rację mieć.
E.S. 🍀
PO AMBROZJĘ
Kiedyś go dotknę i nie tylko myślą,
w oczy popatrzę i rozpoznam wtedy
czy ta znajomość pójdzie z nami w przyszłość?
Czy czasem miło.... i tylko od biedy....
My wirtualni, emocje prawdziwe (!)
i ślepe one potrzebą bliskości.
Obraz niepełny i czasem się dziwię,
że malujemy w nim...doskonałości!
I tu myśl piękna pojawia się obok,
że wciąż w człowieku drzemie idealizm (!),
że wciąż pragniemy dorównywać bogom,
ambrozję spijać na miłosnej fali...
E.S. 🍀
Pytasz, dlaczego nie krwawię?
Ależ krwawię, do środka i mocno!
Lecz zawiłość procesu zostawię
w gabinecie z tytułem - Samotność.
E.S. 🍀
TAK DALEKO
Tak mi dzisiaj do ciebie daleko,
tak mi dzisiaj daleko do ciebie,
słów bezdźwięczność, kiedy myśli rzeką
rwą do ciebie jak głodni w potrzebie.
Niedalekie zwątpienie wyraźne,
tak jak piołun na smutnym ugorze.
Gorycz płynie i gorycz nie gaśnie.
A nadzieja? Nadzieja nie może....
Coraz ciszej cię słyszę i ciszej,
słuch wytężam, lecz to nie pomaga.
Wiatr leciutko gałązki kołysze,
szepcze do mnie: - A gdzie jest rozwaga?
E.S. 🍀
LĘK
Towarzysz życiowych wędrówek -
- w kropli światła pojawił się cień...
Nic nie mówię, przecież nic nie mówię!
A cień z kropli dawno był już zbiegł.
Ni się przyznać, ni przegonić drania,
w kątach myśli wyrasta jak głóg.
Rozłożysty, że światło zasłania,
trzyma mocno, że zdusić by mógł!
Niepotrzebny towarzysz podróży,
bez biletu lub na kocią łapę.
Tak męczący, że podróż się dłuży,
nerwy bolą, że jedzie na gapę.
Umieść cień ten w lampie Alladyna,
zamknij zbója, a drzwiczki zatrzaśnij.
Przechytrz go jak złośliwego dżina
i rusz dalej. Uwierz - będzie jaśniej!
E.S.
MAŁY ELF
Cichuteńko drzwi zaskrzypiały,
drzwi, których nigdy tam nie było,
wiatru powiew i Elf taki mały,
jak dopiero rodząca się miłość.
Elfie, ty nie zbliżaj się do mnie!
Czemu oczy twe brązem zalśniły?
W brązach kocham się nieprzytomnie,
odejdź, proszę, ja nie mam już siły.
Ani odszedł, ani się odezwał,
milczał pięknie i cały był inny,
jego oczy patrzyły na przestrzał
i drżał trochę, jakby czuł się winny.
Winny czemu? - pytanie zostało,
za nim pytań pobiegły dziesiątki.
Nim spostrzegłam, na dworze już dniało,
a Elf zniknął jak niezwykły ognik.
E.S. 🍀
TYLKO PAMIĘĆ
Może słońce zgaśnie?
Może dzień się strudzony zapomni?
Obok życia właśnie
stoi człowiek... jak swój własny pomnik.
Jeszcze nie wie czy cokół, czy nie?
Jeszcze nie wie z marmuru czy spiżu?
Gdzieś w gardle głos własny się rwie:
- Czy ktoś bliski będzie w pobliżu?
Komu potem potrzebne pomniki ?!
Głos na zawsze umilknie zamknięty.
Tylko pamięć, tylko gdzieś płacz cichy,
że tu był (!), chociaż nie był święty.
E.S. 🍀
CHWILA SZCZĘŚLIWA
Czasem szczęście aż boli do łez,
bo ta chwila znika na zawsze.
Tak to jest, tak to już jest,
tylko chwile są najłaskawsze.
Zamknąć w dłoni i jeszcze przytrzymać,
ale ona przez palce przenika,
mgła niezwykła, biała i inna,
bólem szczęścia pamięci dotyka.
A tam słowa, obrazy i ludzie,
pośród nich ona świeci jak diament.
Światła okruch i blaskiem w beztrudzie
myśl rozjaśnia, tę myśl co nie kłamie.
E.S. 🍀
I PO CO MI TAK?
Kto słyszał? Kto wie?
Zgubiłam we śnie
nadzieję, co przyszła zbyt łatwo.
Znak stopu, że NIE!
Policjant się drze,
że to nie zielone jest światło.
I po co mi tak?
Ja teraz we łzach,
a trzeba się było zatrzymać.
Na lep ciepłych słów
złapałam się znów!
Na szczęście zamraża mnie zima.
E.S. 🙂
DUSZA
Ona milczy, bo słuchasz nie tak!
Oczekujesz tego, co ci znane,
a tu trzeba aż oczy na wiatr,
by osuszył, wpisał nową gamę.
To dlatego to trwało i trwało,
daltonista nie rozróżnia barw,
przemawiało, lecz się nie wpisało.
Ten atrament nie odnalazł kart.
Teraz zacznij od dymu z komina
i nie pytaj czy ogień tu był?
I nie szukaj czy czyjaś to wina,
w głosie duszy usłysz gwiezdny pył......
E.S. 🍀
Jakby świata całego nie było,
rzędy liter i słów paradoksy.
Tak w poezję wpisana jest miłość,
sens istnienia naprzeciw nicości.
E.S. 🍀
BIAŁA CISZA
Taka cisza bezwzględnie piękna,
wszędzie biało i bardziej niż biało.
Śnieżna zamieć się właśnie przelękła,
lecz sypało, ach, jak sypało!
Teraz w uszach gra nieprzytomnie,
aż boleśnie jest doskonała.
Drzewa chylą korony skromnie,
biała cisza je pokonała.
Z boku człowiek, okruch niewielki,
co przeminie którejś tu zimy.
Białej ciszy aż po sam błękit,
my, ludzieńcy nie dogonimy.
Ona istnieć tu będzie zawsze
i kolejni też w niej utoną.
Ona myśli rogate ugłaszcze,
w biel poniesie nutą natchnioną.
E.S. 🍀
MOŻE W INNYM ŻYCIU?
( życzenie smutnego anioła )
Moje oczy zielenieją zielono,
twoje dzisiaj niebieskością płoną.
I tak w oczach - bez słów, bez dotyku,
niemiejemy w wyznaniach bez krzyku.
Twoich imion, które znam, nie wypowiem,
co ukryte niech milczy w rozmowie.
Niechaj wszystko zostanie niejasne,
zatrzaśnięte tym bardziej zatrzasnę.
Czas nie ten i zdarzenia nie takie,
Anioł Stróż dziś po głowie się drapie.
Sam już nie wie czy pomóc, czy odejść?
Miłość budzić czy pochować w grobie?
W innym czasie i na starszej ziemi
znów ich kiedyś przedstawi, odmieni.
Szereg znaków postawi przed szereg,
odczytają... (!) ...Anoł anieleje....
E.S. 🍀
A KIEDY PRZYJDZIESZ...
A kiedy przyjdziesz, dzień zaśpiewa,
chmury przytulą nasze cienie,
niby amulet w darze drzewa,
sikorka gałąź rozpłomieni.
Trawy, co teraz drzemią zimą,
pomyślą, że gdy przyjdzie wiosna,
zielony dywan nam rozwiną,
by zieleń w przyszłość nas poniosła.
A my, w milczeniu lub rozmowie,
dotkniemy niemych miejsc na duszy,
o których zawsze milczy człowiek,
bo tam spisana magia wzruszeń.
Gdy listek, kamyk lub muszelka,
darem się stają nad darami,
bo dłoń, co po te skarby sięga,
Twą dłonią jest i... czułościami.
E.S. 🍁
WIOLONCZELISTA
Grał i grał, ale nuta płynęła nieczysta.
Grał i grał, doświadczony muzyk...artysta!
Nagle wiatr, już zmęczony nieudanym graniem,
ruszył w tan, wybił takt gałązkami na ścianie.
Muzyk ton pochwycił natchniony ponownie,
zagrał tak, że zadrżały powieki nieskromnie.
Szalał wiatr, pogubiły się nuty o świcie...
Ona, on, wiolonczela śpiewała nieskrycie.
Tętno krwi, nagłe drżenie ciała w niesycie,
brak już sił, wiolonczela załkała w zachwycie.
Umilkł wiatr, nuty cicho przywarły do ciała,
pokój spał, wiolonczela cichutko zadrżała....
E.S. 🍀
MIŁOŚCIĄ świat trzeba zamiatać,
miłością NIE Z TEGO ŚWIATA.
E.S. ❤
MAGIA CHWILI
Czasem myślę lub nie myślę wcale,
czas się ciepło roztkliwia na wietrze.
Talizmany - życiowe detale,
jak kasztany zbierane naprędce.
Jak fiołeczków malusieńki bukiet,
co w kieliszku się łatwo pomieści.
I wspomnienia niczym nie zatrute,
magia życia nadzwyczajnej treści.
Albo wróbel - okruszek niewielki,
podziwiany minut kilkanaście,
aż odleciał do swojej partnerki.
Był i zniknął, wspomnienie zawłaszczę.
Pochwycone jak ułamek chwili,
kiedy zachwyt karmi moją duszę.
Nic wielkiego przecież nie czynili,
zapraszali do cichutkich wzruszeń.
E.S. 🍁
RZEKA ZAPOMNIENIA
Nie umiała powstrzymać żalu,
tak się skraplał i skraplał w nieładzie.
Nie mówiła do niego: - Zaczaruj!
W jego słowach czarny cień się kładzie.
Nie szeptała próśb ani wyznań,
uleciały już dawno w przestrzenie.
Cichy żal, uczuciowa obczyzna,
poranione stopy o kamienie.
Jeszcze krok, może dwa, może dziesięć,
bo tam rzeka obmyje jej stopy.
W niepamięci serdecznej poniesie
popiół dni i wspomnienia utopi.
E.S. 🍀
CWAŁ
Słyszałam dziś we śnie cwał koni na stepie.
Pędziły zachłannie ku lepiej i lepiej!
W ich grzywy rozwiane wplecione natchnienia,
a czas siedział w siodle i chmurność zabierał.
W tym cwale nad ziemią kopyta iskrzyły,
to gwiazdy dodały im lśnienia i siły.
I tabun ze wschodu na zachód przemierzał,
i kraje, i wody, a w duszach moc wskrzeszał.
Na przedzie gnał rumak niezwykłej urody,
co wicher przegonił, bo z wichrem w zawody
szedł o to, kto pierwszy dobiegnie do źródła?
Gdzie źródło? Wiatr pytaj, choć gonitwa cudna.
🌙 E.S.
OPOWIEŚĆ O NIESZCZĘSNYCH SERCACH
Gdzieś na Pchlim Targu, wędrując dziarsko,
kupiłam serca, ciut podleczone,
rany zaszyte igłą rymarską
i myśl przybyła: - Po co ci one?
- Ach, to ty nie wiesz, że tam Romeo,
że Julia i że Izolda złota?
I że Tristana serce stanęło,
gdy ją utracił? Że to Golgota!
Bo nie każdemu los Pigmaliona
jest darowany razem z miłością.
Gdy Galateę stworzył, to ona
z marmurów wzrosła jego radością.
Wielu Werterów po ziemi chodzi,
bo im pistolet nie zalśnił w dłoni.
Wiek nieistotny, starzy czy młodzi,
z ranami w sercu, co się nie goi.
Ach i Ofelia, jak mogłam minąć
tę zakochaną po zatracenie!
Hamlet też zginął, nie przez nią zginął,
ona dźwigała miłości brzemię.
Czemu się dziwisz, myśli niedobra,
że wykupiłam serca nieszczęsne?
Niewiele mogę, lecz będę szczodra,
opowieść stworzę, gdzie wygra serce.
E.S.🍁
ŁZA PIERROTA
Noc się wsącza jak płynne złoto,
Pierrot dłoń wyciągnął i prosi...
Na policzku łza, niczym otok,
czarna łza jak żebraczy grosik.
Miała miłość przyjść, ale nie chce,
miła miłość i miodopłynna,
Pierrotowi od lat pęka serce,
łza się toczy niczemu niewinna.
Noc przytula nieskończenie smutnych,
aksamitnie do snu ich kołysze,
czarna Noc i Księżyc pokutnik
łzę Pierrota zabierają w ciszę...
🌙 ... E.S.
WIRTUALNIE
Byłam już świtem, cichym zmierzchem,
a może wcale mnie nie było?
Byłam, już nie wiem czym tu jeszcze,
ale się wszystko przedawniło.
Jak solą w oku, lecz bez oka,
jak łzą co słona, lecz bez soli...
Ta perspektywa za szeroka,
jak skrzypce, których nikt nie stroi.
Nuty boleśnie nieprawdziwe,
ale niech płyną, niechaj płyną,
bo może kiedyś w słów porywie
spotka się skutek z swą przyczyną...
E.S. 🍀
ZAŚNIJ GANDHI
I siedzi przy mnie, patrzy w oczy
gromada futra psiego obok.
Nos swój wilgotny w dłoń mi tłoczy,
gruntownie mnie zajmuje sobą.
Wzdycha boleśnie, aż ma wina
pełzać zaczyna po kanapie...
I tu głaskanie się zaczyna,
a w przerwach psa za uchem drapię.
I wtedy oczy mądre mruży,
głęboki oddech słychać w ciszy,
i towarzyszę mu w podróży
po snach, gdzie dobro go kołysze.
E.S. 🌙
Kiedyś byłam młodsza...
O ile?
O dzień, doświadczenie, o chwilę...
Kiedyś byłam młodsza...
O trzy, może pięć ideałów więcej.
O wiarę, że już nie zapłacze mi serce.
Kiedyś byłam młodsza...
Aż młodsza czy tylko młodsza?
No właśnie...
E.S.🍁
NOCNY KONCERT
Ktoś dzisiaj w niebie daje koncert,
zaprasza tych, co pragną snu.
Myśli kalekie, myśli drżące
muzyką tuli, lecz bez słów.
Nadzieję wplata w moc działania,
wiarę, że jednak przyjdzie cud
i człowiek, tak jak las, odtaja,
gdy wiosna stanie mu u wrót.
Zielenią zaśpiewają myśli,
działań podejmie sto i pół!
Radości wezwie, żeby przyszły
tam, gdzie nakryty czeka stół....
E.S.
KIEDYŚ MAKI MAKAMI ZAKWITNĄ
Smutna pani, w smutny szary dzień,
smutną dłonią, smutek kradnie ciszy.
Tka materię, a z niej będzie pled,
który smutki wchłonie i policzy.
Za największe zapłaci jej las,
listeczkami pozakleja rany.
Trochę mniejsze, wchłonie w siebie czas
i rozsypie w krainie pijanych.
Ona sama, otulona w pled,
jakoś przetrwa i jesień, i zimę.
STREFA MROKU
Latarnie na ulicy
zaplatają się w korowód światła.
Zapraszają.
Ty i tak idziesz w ciemnościach.
Chmurny, gdy niebo bezchmurne,
niemy w dźwiękach ulicy.
Osobny.
Szukałeś, nie znalazłeś.
Szukałeś mostu ponad granicą odrębności.
Istnieje? Nie istnieje?
Mówią - samotność.
Ona topnieje w paktach, układach,w związkach.
Powiem - osobność.
Bez identyfikacji, bez kodu rozpoznania.
Jak genetyczna niewiadoma.
Czyj? Czyja?
Co i po kim dziedziczy?
Mosty na oceanie niewiadomego
nie istnieją.
E.S.
STREFA MROKU
Latarnie na ulicy
zaplatają się w korowód światła.
Zapraszają.
Ty i tak idziesz w ciemnościach.
Chmurny, gdy niebo bezchmurne,
niemy w dźwiękach ulicy.
Osobny.
Szukałeś, nie znalazłeś.
Szukałeś mostu ponad granicą odrębności.
Istnieje? Nie istnieje?
Mówią - samotność.
Ona topnieje w paktach, układach,w związkach.
Powiem - osobność.
Bez identyfikacji, bez kodu rozpoznania.
Jak genetyczna niewiadoma.
Czyj? Czyja?
Co i po kim dziedziczy?
Mosty na oceanie niewiadomego
nie istnieją.
E.S.
ACH, ŻURAWIE!
Wy, aż wierne nieludzko, w jednej trwacie miłości,
wam nieznane podstępne ani zdrady, ni żale,
kogo w sercu przyjmiecie, ten na zawsze zagości.
Ach, żurawie podniebne, ach, żaglowce wspaniałe!
Tak bym chciała po śmierci, pośród was, tam na niebie,
znaleźć miejsce tajemne, co by na mnie czekało,
tak bym chciała w piór szumie poszybować w głąb siebie,
aby duszę swą unieść ponad życie i ciało.
E.S. 🍀
A na wiosnę w innym rytmie krew
dzień obudzi i smutek odpłynie.
Zieleń krzyknie: - Ze snu już się budź!
Potem maki makami zakwitną,
a na palcach już miłość u wrót
czar poleca swym motylim skrzydłom.
E.S. 🍀