401.
-----KOCHANIE-----
Pamiętasz miła te noce namiętne
czułe poranki,
gdy słońce wysokie
budziło nas ze snu.
Zagubieni w czasie
Wystrugane myśli
w panteonie lat
lśnią w oczach Twoich
wizerunkiem nas.
W podróży naszej miłości
wracamy
do delty młodości
poprzez wyidealizowany szlak.
Pędzące lata wysublimowanych myśli
tworzą piramidę zjednoczonych ciał.
Telepatyczne porozumienie
w zaspakajaniu
oczekiwań bez słów.
-----ANTEK-----
402
-----PIELĘGNIARKA GENIA-----
Pani Genia
wczesnym świtem
sterty leków
dzieli z szykiem.
Trafiają do chorych
przed śniadaniem
w kubkach
zdezynfekowane.
Koleżankom
miłe słówko rzuci
z doktorkiem
czasami się pokłóci
bo huncwota
ciągle tylko zrzędzi.
Czas powrotu
w zacisze domowe
lecz troski o pacjentów
zostają
w serca połowie.
Jedna połówka
rodzinie została
mimo
że pani Genia
jest taka mała.
Wszystkich chce obdarzyć
swoim darem
który dumnie nosi
w sobie z zapałem.
Pani Genia
o wielkim sercu
idzie przez życie
po słońca kobiercu.
Twoje radości
naszymi się staną
bo jesteś
słusznej sprawie oddaną.
-----ANTEK-----
403
-----OFIARA-----
Krwawa plama
wstającego słońca
zabarwia
niknący rąbek
szaty nocy.
Akwarele krwi
strumieniami rozbryzgów
tworzą panoramę
w konwulsjach
dogorywającego ciała.
Ostatnie krople
podkreślają
wykrzyknikami
ciszę życia.
-----ANTEK-----
404
-----POKOLENIE ZA CHLEBEM-----
Giga zło budzi demony
wiara spłycona
w oparach nienawiści
podsycana
jadem goryczy
tworzy
Popis siły bajtów
dewastacji sumień
wylewany na bruk
płynie ściekami
grzebiąc
diamenty ludzkich dusz.
Demoniczny
grymas zadymiarzy
płynie
kanałami nienawiści
na cnotach
czary prawdy.
Czeka nas powtórka
gorzkiego chleba
na zmywaku
gdzieś!!!
-----ANTEK-----
405
-----BUKIET SŁÓW-----
Budzę słowa
zasypiają zmęczone
kat afonią zła.
Bukiet róż
z moich rąk
więdnie
pod Twoim spojrzeniem.
Otoczony
cytadelą ciszy
toczę ze sobą
walkę
gdzie nasze drogi
napotkały
rozstai szlak.
-----ANTEK-----
406
do urny wsypcie spopielone
nich czekają
na zmartwychwstanie.
W szeregu
bliskich poustawiajcie
niby rycerzy
zakutych w zbroi
w broń cierpliwości
uzbrojonych.
Orężem miłości bogaci
nie do pokonania
zjednoczeni
tam i tu na stałe.
-----ANTEK-----
407
-----RAJ SUMIENIA-----
W oparach
absurdu zachowań
kończy się logika,
relikt
systemu zaufania.
Niewidzialny drapieżca
zalewa tsunami
dusze strachem
kurcząc egzystencję.
Zagubieni
we mgłach obłudy
wkraczamy
na pastwiska jasności
uwolnieni
od sumienia.
-----ANTEK-----
408
Dzikich gęsi sznur
pożegnalną niesie pieśń
na skrzydłach wiatru
kluczem winylowych słów
to tylko jesienny blues.
Nikną w dali gdzieś
w obłokach ku południu mkną
tylko wspomnień złoty liść
szybuje w kroplach deszczu w dół
niczym wielki szu
smutek zwiastuje już
to tylko jesienny blues.
-----ANTEK-----
409
Utracona niewinność
szkarłatem na bieli,
trzepotem rzęs
oboje zawstydzeni.
Tylko ogień serc
płomieniem pożądania
w siebie wtuleni,
czy to jest miłość?
czy tylko zachcianka?
-----ANTEK-----
410
Myśli rozdarte
sinieją,
pęka wiara w ideały,
sztylet drwin
wbity piorunem
w sumienie
wysączy
ostatnie krople łez.
Słabnący impuls doznań
gasi światło nadziei.
-----ANTEK----
411
-wariacje do wiersza Wiesławy Szymborskiej
- Portret Kobiety -
-----MATKA POLKA-----
Barwy spojrzeń od niechcenia
jak kolor pór roku po ulewny deszcz.
Dzieci jak ptaki przyleciało ośmioro.
Wyfrunęły z jej samotni.
Potrafi ze słabości zbudować most
aż po horyzont wyobraźni.
Od czegoś są przecież marzenia.
Poradniki domowe bez tajemnic
spełniają niepotrzebne zachcianki.
Ciągi motyli w brzuchu
chociaż jeden bez skrzydła.
Konto zasłane po dal błękitem,
a tu schabowy, ból głowy i brendy.
Biegnie przez dni, czasami tylko cisza,
mięśnie zasłabły, ale co tam.
Kocha, czy to tylko wyobraźnia.
Kto wie czy to dobrze, czy źle.
Czy to jest życia błękit?
Czy tylko jego namiastka?...
-----ANTEK-----
412
wariacje do wiersza M Hilary
Niepokój.
Rozbite myśli
o puste szkło
stają w oczekiwaniu
o puste szkło
stają w oczekiwaniu
Wściekła jak pies
podkulam ogon
biegnę w miejscu
przykuta brzemieniem
podkulam ogon
biegnę w miejscu
przykuta brzemieniem
Ostatni promyk
zaświeci złotem
łapię go w locie
schowam na potem
-----ANTEK-----
zaświeci złotem
łapię go w locie
schowam na potem
-----ANTEK-----
413
wariacje do wiersza M Hilary
miłość
-----MIŁOŚĆ-----
Ziarnem kiełkuje
zakorzenia
wbija w tętnice
zakorzenia
wbija w tętnice
Wkracza
na pochylnię
pnie się ku oczekiwaniom
na pochylnię
pnie się ku oczekiwaniom
Deska ratunku
usiana drzazgami
jak igły
ranią
moją dumę
idę na dno
-----ANTEK-----
usiana drzazgami
jak igły
ranią
moją dumę
idę na dno
-----ANTEK-----
414
litery pierwsze czytane w dół dadzą myśl.
-----POWITANIE ZIMY-----
Grudzień spowity bielą
równo usypał zaspy
Nowe zachwyca innością
idyllą zimowych szaleństw
otwiera wizje zabawy
wciela marzenia w uciechy.
Eden prawdziwy za oknem
tylko wystarczy wybiegnąć,
łowy na śnieżki wspaniałe
obraz pędzla Malczewskiego.
Dziecięce radości promienne
nawet mróz nie straszny nikomu.
Idą święta z maleńkim Panem
anieli grają mu na powitanie.
-----ANTEK-----
415
wariacie do wiersza Agnieszki Osieckiej "Zesłowiczenie"
-----ŻYCIA ZAGADKA-----
Zduś we mnie pragnienie,
trzepotem skrzydeł komór serca,
hazardu oczekiwań brzmienie,
dłonie ku wierze mędrca.
Ślady swoje zasypię rozpaczą
krętych ścieżek zapomnienia,
tam ostatkiem sił nich się kołaczą
bez powrotu z głębin zatracenia.
Trąbką obłudy sygnałem zaparcia,
budzę zadry tańcem swoim pewnie.
Wejdę w świat baśni w ciszy ostoję,
obrócę się w cztery strony świata,
w czasie zatrzymam swoją wolę,
pójdzie na manowce moja zapłata.
Pozostanę w cieniu zawieruchy losu
z boku obserwując zadymki wiraże,
po co mi zbierać apanaże do trzosu
niech biorą je przednie straże.
W szałasie zostawię ci znoje
a ja w zapachu kiści bzów
zatopię myśli szalone bez słów,
wtedy pojawi się mój błazen znów.
Nie chcę poklasków ni sław
ani piedestału by lśnić,
zgniłych oklasków, brudnych braw,
po prostu chce w ciszy jeszcze żyć.
Przed świtem zastukaj kołatką,
w bieli księżyca bez żadnej nadziei,
spiszę na poświacie szkarłatem O RH +rzadką,
a ona niech czeka na mnie w sieni.
Popatrzę w jej oczy jak w swoje
znajome od dawna oblicza dwa,
życie to przecież tylko gra, już się nie boję,
pęka we mnie ono jak krucha kra.
Było snem
czy załamaniem czasu?
życie a cóż to jest
na loterii gra?
-----ANTEK-----
416
-----KRZESŁO-----
Wygięte artretyzmem
bez skazy zbytku
w zadumie szlachetne
wiekiem dotyku
oparciem dla łopatek
uwiera samotnością
wgnieceń od pośladków
Wtopione wspomnienia
w krawędzie ze skazą
skruszone
zębem czasu
koślawe bezdomne
pełne letargu
szuka gdzieś w dali
punktu jedności
z kochającym niegdyś je ciałem
-----ANTEK-----
417
-----MIŁOŚCI MOJA-----
Sadem w moich snach
Miłością polnych grusz
Bo tylko ty i tylko tak
Wyznać miłość potrafię i dam
Wiatrem w koronach drzew
Śpiewem bez słów duszy mej
Dzwonkiem śpiewu skowronków
Nad łanami miłości zbóż
-----ANTEK-----
418
-----WYZWOLENIE-----
Gramatura grzechu
krwawi
Zadzierzgnięte gardło
rzężenie słów
ścieka sperma, spazmów skurcz.
Odbicie źrenic
lustra zatracenia
cel win.
Krzyki gawronów
zdeptana cisza
milknie DNA.
-----ANTEK-----
419
-----KU CHWALE PANA-----
Umiłował go z tłumów
po grób
tam wśród drew
jego tułaczy dom.
Ścięła
żywot gałęzi
dymy uniosły
ku chwale w dal
by śpiewały
spopielałą zielenią tam.
Wśród buków i wierzb
żałosna
niesie się pieśń
ku niebu bram
z rozdartych ran.
Umiłowany
ma żywot i grób
wśród kikutów drew.
Śpiewa
kwiląc z żałości
swój znój
a ludzkie ścierwa
szarpią sukmany
to nic
420
-----SEN O MIŁOŚCI-----
Czekam na Ciebie przy stoliku,
gdzie tak często piliśmy szampana.
Szal wspomnień rozwija się przede
mną jak wielobarwna tęcza.
Wtulona w fotel opieram głowę o nagie
ramiona, które tuliłeś , obsypywałeś
pocałunkami jak największy skarb.
Twój zapach jak amfory słodki smak
przy zamkniętych powiekach przenika
moje nagie ciało. Doprowadza do drżenia,
wibruje we mnie rozkoszą ostatniego naszego spotkania.
Gdzie jesteś pytam się siebie kolejny już raz, czy inna swoim ciepłem zniewoliła Twoje uczucie, rozkosz zabrała moim snom.
Płomień gasnącej świecy zaskwierczał żałośnie budząc mnie z odrętwienia. Brakuje mi Ciebie jak powietrza płomieniowi świecy.
Skulona nagością ciała drżę w oczekiwaniu, świt niebawem zerknie przez kotary okien, zaczyna już nieśmiało rzucać cienie poświaty na moje pochylone w oczekiwaniu ciało.
Tylko Ciebie nie ma wciąż.
Wierzę w Twoją miłość, jej ognia żar, przyjdź ogrzej, rozpal moją namiętność, zbudź mnie z odrętwienia snu.
-----ANTEK-----
421
-----OCH WIOSNO-----
Złotych promieni słońca blask
inspiruje radością wiosenny czas
enklawą zieleni zapełnia świat
lubością otula marzeniami nas
ogromem przepięknych bucha barw
nasącza ziemię nadzieją zmian
oczekiwana Pani przegoni szarości mrok
magnolie wielobarwne rozkwitną znów
iskrami zapachów zbudzonych z zimowego snu
-----ANTEK-----
akrostych - pierwsze litery czytane
w dół dadzą pewną myśl.
422
-----STAJĘ ZAGUBIONA-----
Krzyczę bądź wierny a on jak skała
Spoglądam na Twoje w lustrach odbicie
Westchnienia jak zdarta taśma grała
Na wiatru szlochu winylowej płycie.
Tylko płatkami róż zapachem kuszę
Ciebie i tak nimi nie poruszę.
Błagam całuj całuj potem Cię porzucę
W nocnej gęstwinie mgły się zaszyję
Cierniem duszy swojej się zasmucę
Ciemność kroczy rozpacz we mnie wyje
Depczą ludzkie cienie moje rany
Pustką świeci już mój umysł wyprany.
Rozdroża w tę i tamtą stronę
Dwie ścieżki dwa różne światy
Na tęczy wierzchołku zawieszę koronę
Spojrzenia Twoje jak bicza baty
Stoję zagubiona w oparach wrzątku co parzy.
-----ANTEK-----
423
inspiracja wierszem Juliana Tuwima -Los-
-----ZAPOMINANIE-----
Z żalu czasu nie ubędzie,
Tak jak w tej legendzie:
Miłowanie , poniżanie,
Poniżanie, żałowanie...
Wzrokiem sięgam dali,
Wzrokiem Cię dotykam,
Bielą, bielą zniewalanie,
Bielą, bielą Ty się wzbraniasz,
Giną gdzieś za skałą grani,
Tylko blask z nich pozostanie,
Giną giną w szale zdrady,
Wiara zagubiona w dali:
Miłowanie, poniżanie...
-----ANTEK-----
424
w/g obrazu - jej twarz-
-----HIPNOTYCZNE OCZY-----
Głębia jesiennych oczu
Wyciekająca z kadzi stal
Przykuty jej ostrzem
Topisz myśli w ich głębi
Żarem nasączony
Ust bladą czerwienią
Giniesz w hipnotycznym śnie.
-----ANTEK-----
425
WARSZTATY WEEKENDOWE: WARIACJE NA TEMAT WIERSZY RAFAŁA GAWRONA - MÓJ DESZCZ -
-----POZSZYWANE STROFY-----
Czy to deszczu
dotykam
słów
błądzę po bezdrożach
widzę ślady
zasypanych myśli
gubi
pozszywane strofy
tulę swoją twarz
bezwstydnie
grzęznę w jej odbiciu
tu ja
a tam za szkłem image
kopię złudzenie
pcham
w górę dłonie
eureka
horyzonty poranka
słońca
księżyc niezliczony
wbijam pióro
czy to strof szukam
czy to strofy mnie szukają
-----ANTEK-----
426
-----HEROSI GALER-----
Potężni chęcią dokonań.
To oni pogubieni w smutku.
Wyzuci z wiary.
Krzyże zasługi.
To oni przykuci do galer.
Krew na obręczach kajdan.
Tęsknota ich zagubiona w chaosie.
Sylaby słów tam w obłokach.
Skowyty ich wspomnień.
To oni bezimienni tułacze.
Biczowani rzemieniem losu.
Własną krwią nakarmieni.
Martwymi łzami moczą stopy.
-----ANTEK-----
427
-----MIŁOŚĆ NIEUTULONA-----
Czarnych włosów zasypane skronie
Co ja tylko chłonę te odbicia
W gęstniejących od słońca promieniach.
Jam rycerz Tristan we lśniącej zbroi
Koń zwalisty pode mną maści karej
W dłoniach dzierżę miecza rękojeść
Co wroga utula by imię Twe nie pokalać
Mej Izoldy księżniczki z trybun zapatrzał ej.
Rycerstwo moją życia jest ostoją
Spoglądać i wzdychać mi pozostaje
Do lica Twojego bladego zza woali
Błyskają ku mnie Twoich oczu żary
Przytulać bym rad się do Twojego łona.
Tylko w pragnieniach tego dokonam
Bo drogi nasze rozległe są w rozstajach
Rozkosze ku obłokom ślemy nasze
By z kometami stawały w szranki
Spojrzenia nasze bez słów zgłodniałe.
Gdy w boju z wrogiem o Twoją cześć głowę złożę
W mogiłach położą moje stęsknione ciało
Rynsztunek ze mną legnie we grobie
Będę czekał na Twej pieśni szczery lament
I Twych oczu blasków już na stałe.
-----ANTEK-----
428
-----ZA KILKA DNI-----
W rodzinne strony gna
Do gniazd zapukać czas.
Pod chmurami mgieł
Gęsi dzikich klucz
Na niebie budzi
Wiosennych pragnień cud.
Jaskółek czarnych strzały
Mkną do swoich strzech
Obudzić z szarości dni
Pukających do serca drzwi.
Pędzi wiosna bezdrożami
Zagubionych szuka nasion
Zbudzi w nich piękno
Utraconych jesienią barw.
-----ANTEK-----
429
-----NIE CZAS-----
Mieczem apokalipsy
tnę czas
otwieram wrota
Atlantyda rzeczywista
giganci oświecenia
bogów potomni.
Świadom istnienia
łaknę wiedzy
groza ciemności
kosmitów demony
gęstnieje obraz.
Atlanci przecinają ramy czasu
wracam
niknie zło
ukrywam miecz jasności
jeszcze nie czas
-----ANTEK-----
430
-----CHWILE NIEZNANE-----
Zaproszę Cię do mojej łodzi
Popłyniemy oceanem życia
Spokojnym splotem chwil
Fale spłukują troski
Zapomniane wrócą pragnienia
Pogubionych szczęśliwych dni
Wśród pocałunków blasków
Iskry płomienie rozniecą
Nowych spełnień gry
Znów nam się będzie chcieć
Wstawać skoro świt
Zaglądać w oczy brzaskom
W poszukiwaniu Ciebie i mnie
Jestem tu - czekam !
-----ANTEK-----
431
-----OCH TE MAKI-----
Tę naręcz maków
zrywam Ci co ranka
jeszcze z kropelkami pereł.
Zaczarowana ich urokiem
spod zamkniętych powiek
wdychasz zapach lata.
Wśród łanów czerwieni
w sukni utkanej z ich barw
przepełniona słodyczą myśli
stąpasz z dłońmi
splecionymi jak do modlitwy.
Nadciąga letnia burza
gwałtowna jak pierwsza miłość
na granacie niebie.
Zwiastuje ulewny deszcz
by pobudzić do życia
kolejne cuda przyrody.
Twoje włosy
jak płótna czarny żagiel
oczekują na pocałunek wiatru.
Marzenia jak modlitwa
są pełne nadziei - spełnią Twoje oczekiwania.
-----ANTEK-----
432
kot zeskoczył z dachu przed trzepakiem
wśród rozbawionej obok grupy dzieci
zwabiony przekąski porannym zapachem.
Przycupnął nie zwracając uwagi na dziecięce krzyki
mrucząc radośnie puszysty ogonek podkulił
łapką rozgarnia porzucone smakołyki
wszelkie obawy mlaskając w smakach zagubił.
Raptem sierść mu się zjeżyła jak igły
burek z sąsiedztwa wpadł wyczuwając jedzenie
to tylko stary druh więc obawy znikły
po pierwszym spojrzeniu odeszły jak cienie.
Wspólne biesiadowanie do ostatniej okruszki
kot na dach śmietnika wskoczył śmiało
burek pobiegł dalej potrącając puste puszki
kotek na dachu wygrzewa w słońcu swoje ciało.
-----ANTEK-----
433
-----OBUDŹ SIĘ CZASIE-----
Obudź we mnie zagubione pragnienia
Pozwól żyć pełnią bez ciężarów
Obudź czasie jawę ze snu zwątpienia
Zburz mury zapomnienia
Wiara resztek nadziei zgnieciona
Runie spróchniałym żalem
Obudź się czasie
Ślepi go nie zobaczą
Głusi go nie dosłyszą
Pozostaną w samotności co parzy.
-----ANTEK-----
434
-----BRZOZA-----
Młoda zieleń skromnie drży
Rzęsisty deszcz wreszcie spadł
Brzoza sen o młodości śni.
Liśćmi obsypał ją czas
Żywa zieleń w słońcu lśni
Tam w jarze brzozowy las
Ubrany w biel nocą śpi.
W konarach matecznik sów
Lęgi, wiosny wieczny zew
Brzoza przytula je znów
Słucha pohukiwań śpiew.
Tylko ja zagubiony
Tulę do białego pnia
Swoją twarz - wyciszony
Czekam na spełnienie dnia.
-----ANTEK-----
435
-----KOD ŻYCIA-----
W kroplach deszczu
iskry słońca
mienią się tęczą
brylantowej poświaty.
Odbite promienie
zabarwione siecią blasków
załamują grę świateł
cząstką mini kosmosu
kodu życia i śmierci
zawartej w kropli wody.
-----ANTEK-----
436
inspiracja wierszem- płonący dom**
autor wiersza: TSEAD BRUINJA
----ŁÓDŹ DONIKĄD-----
płynie gdzieś w dal w dziurawej łodzi
kolejna fala zalewa burty słoną wodą
pędzące chmury bez drogowskazów
na skrzydłach szalonych rybitw
wiatr szarpie pierzaste ogony
słomiane kłosy nagich bezdroży
kłębią nieboskłon czernią
tylko tam w dole na falach gniewu
ona płonie we łzach rozpaczy
szkoda udręki wracaj do domu
do zacisza drewnianych bali
w świecy ogarka znajdź jego obraz
liść wiatrem rzucony przez okno
łasi się u twoich stóp bezwstydnie
obrazy zalane tęsknoty łzami
palą wspomnienia ogniem teraz
ocierasz oczy ze wspomnień pyłów
słuchasz marzeń i słuchasz
i słuchasz i słuchasz
-----ANTEK-----
11 listopada NASZA NIEPODLEGŁA
-----BIAŁO CZERWONA-----
Wolności słowa, wolności światło
nie gaś nadziei żeby nie zgasło
buta i gniew narodu karma
zdrada srebrników trzosy
biegnę za światłem żeby nie zgasło
BIAŁO CZERWONA symbol nadziei
płyń nam wysoko unieśmy czoła
daremny trud zdrajców nie zegniemy kolan
tu nasze miejsce gdzie prochy dziadów
kości złożymy na własnej glebie.
-----ANTEK-----
438
----- ZAPOMNIANY KUFEREK-----
Pędzące dni lata w dal
zagubionych wspomnień szal
ukryte myśli zapisanych stron
Detale słów na kartkach snów
wabią kunsztem czułości jak dawniej znów
tyle ciepła z naszych minionych dni
na poszarzałych linijkach w słowach śpi.
Wszystko to schowane głęboko w cieniu
przypomina o zagubionym gdzieś sumieniu
na strychu w kuferku okutym w stali
wśród nagromadzonych latami żali.
Kuferek zapomniany jak wyrzut sumienia
nie wróci młodości nawet jej cienia
ty i ja to tylko na kartkach my
czas wszystko zmienił poplątał nam dni.
A może to sami
pogubiliśmy swoje o miłości sny?
439
-----ŻYCIE GRĄ ZŁUDZEŃ-----
Wiem co w życiu naszym jest opoką
Sens jej tkwi w nas głęboką zatoką
W falach błękitu i czerni otchłani
Miłości i śmierci naszej przystani .
Wśród galaktyk rozświetlonych nieba
Gdzie my spragnieni siebie jak żebrak chleba
Na skrzydłach marzeń całego świata
Grę złudzeń nakrywa tęczy szata.
Dni płyną niby nadziei rzeka rwąca
Lata jak liście z drzewa życia naszego strąca
Wiem jedno i to mnie zachęca i nęci
-----ANTEK-----
440
-----BEZDROŻE-----
Strumień goryczy, strumień rozpaczy
oczekiwań bezsensu, pogubionej dali
warkocz komety zapomnienie osaczy
spłynie pogardą miłosnych żali.
Gniewna opoki zasługa zadziorna
zniszczy fundament resztek nadziei
oszuka myśli, stanie bezdrożem bezradna
zdrętwiała polegnie w pamięci kniei.
-----ANTEK-----
441
-----ZAPACH-----
Intensywniej
PACHNIE wśród kiści bzów
Zapach Twoich ust
Tylko WYBÓR ich NĘCI smakiem
Spragnionych uczuć gdzieś
Pośród złotych łanów zbóż
PORA by ZGODA przytuliła nas
Pod gruszą co STOI wśród pól.
-----ANTEK-----
442
------ŚLAD-----
Wśród kolumny słów PRZECINEK
Toczy się niby weekendowy ODPOCZYNEK
Podaruj mi swojej RYMOWANKI ślad
Polegnie obiecanką mój MÓZG
Jak w okopach wroga TRUP.
-----ANTEK-----
443
-----CISZA-----
Cisza, cisza, cisza - szaaaaa.....
WRACA gdzieś z dali myśl szalona
Wraz z poranną mgłą UCIEKA
W magię obłoków zamieniona
Płynie po niebie za horyzont hen
Czuję przez SKÓRĘ chłód poranka
SZKODA słów nie czas na relaks
Czeka na mnie ciężka w sadzie PRACA
Kwiat zapyla pierwsza pszczoła
Każda z nich KOCHA kwiat majowy
Słodki jak miód spadziowy
Biały niby welon panny młodej.
-----ANTEK-----
444
-----DZIŚ UKRAINA A JUTRO???----------13 grudnia-----
Most nad morzem słów
Pogubionych marzeń nów
Ja NAGI staję u wolności wrót
Wolności - oczekiwanych dawno cnót.
Krwawiące rozdrapywane rany
Całe szeregi pod karabiny szły
Noce traumy tygodnie i dni
SERCE PRAWDZIWE nie straciło sensu wiary.
Czołgi jak WIELORYB na fali zła
Rozwarta PASZCZA na tłumy szła
Biegnę często nawet we snach
Do czasów tamtego bezsensu dna
Do czasów Lachów, Piastów obrony Godła
Prawdę POWIEDZIAŁEM w sensie tych strof
Co czuję i pragnę w przekazie tym wam dać.
-----ANTEK-----
445
-----SAMOTNOŚĆ-----
Głębia uczuć, głębia snów wśród zwykłych dni
MOJA SAMOTNOŚĆ straciła sens lat i chwil
U was wspólnie PRZY KOMINKACH
Rodzinnie wśród uczuć ISKIER STRUNY
Spędzacie szczęśliwie radości czas
POTEM OGIEŃ zapłonie w sercach waszych
Przy kolędach, choinek blasku świec
Ja w samotni gdzie ogarnęła mnie JESIENNA WILGOĆ
Gdzie ostygły już UPIORY KRĄŻĄCE w mojej duszy
Pogodzony z losem mimo to trwam, trwam,trwam.....
-----ANTEK-----
446
-----WAKACJI SMAK-----
Drwiła, obiecywała, ROZKOŁYSAŁA ZMYSŁY
Spędzone wspólnie wakacji chwile
Niby ŻYWY ORGANIZM we mnie drga
To tylko kaprys, taki MIAŁA SMAK
Na romans gorący, szybki sex
Kasa się kończy, pustką portfel świeci
Śmiech, PRZYGRYZIONE WARGI do krwi
Jeszcze złudzenie KRZYCZĘ WRÓĆ
Będę cię kochał LAT TYSIĄC
A ona z uśmiechem faciu.
-----ANTEK-----
447
-----PIEŚŃ RYSOWANA-----
W pieśni pochwalnej twojego istnienia
zagubione odnaleźć pragnienia
ścieżek zasypanych ślady
splecionych rąk
zapominać gesty niechciane
rysować szeptem ust aksamit twojego ciała
z gwiazdozbioru Wielkiej Niedźwiedzicy
skraść koła czasu
byś została
w porywiste tsunami kosmosu
wplotę twoje imię
w szaleńczym tańcu mantry słów doczekamy spełnienia.
-----ANTEK-----
448
Wgłębne doznania, nabrzmiałe oblicza
Tam w jarach głębokich stromego uczucia
Pękam z rozpaczy scalony Twą żądzą
Tracę Twą miłość, lecz w niej zostaję.
Ogień zagubienia czas złagodzi nadzieja powstanie
Wydarta z czeluści na Twoje czekanie
Wnikasz w moją duszę głębią doznania
światłością brzasków w ciemności dotyków.
Ciskam pioruny przy słońca blasku
Szukam uparcie jasności w barwach czerni
Tyś jest pragnieniem i zguby zarazą
Półcieniem zachcianek miłości zakazanej.
-----ANTEK-----
449
Miłość zamieniona na karabiny
Jutro drży o losy bliskich
Złowieszczy świst pocisków
na strunach ciszy dnia
dławi ludzkie pragnienia
Rozrywane ciała na strzępy
Prawda milczy zakrwawiona
w azylu śmierci
Dławiony duch nadziei
W imię glorii morderców
Bezgłowe potwory nocy
w kasetonach pocisków
Mózgi przeżarte rdzą chciwości
żądzą nienawiści w zakłamaniu
A tu zabłąkane dusze
strącone wśród ruin podczas snu
Krwawiąca skorupa ziemi
wypalona krzykiem rozpaczy
zionie otchłanią gniewu
Zamierające kikuty drzew
Kratery pełne ludzkich ciał
wyciągnięte ramiona
w błaganiu o resztki godności
Duch pięści zaciśniętej
Drżyj hydro wielogłowa - TRWAJMY.
-----ANTEK-----
450
-----DUCH GÓR-----
Ściana zadymki śnieżnej
Wycie halnego w uskokach skał
To zagubione echo dusz
Resztka świadomości
W beznadziei walki z żywiołem
W majestacie grozy stromizn
Trawersu zboczy
postrzępionych
ostrzami sztyletów granitu
Porwane ciało znika w zamieci
Krzyk cisza
Gwizd wiatru w szczelinach
Kolejna ofiara krwi na grani
Duch gór łakomy
syci się do woli
krzykiem rozpaczy
Zła sława ścian śmierci
górskich turni
Złowroga prawda
-----ANTEK-----
451
-----DLACZEGO-----
Dajesz siebie
w pragnieniach
Olśniewasz w oczekiwaniach
Jesteś
perłą marzeń
w samotności
Ziemio Ojczysta
sponiewierana
w oddechach zdrajców
Trwasz zatroskana.
-----ANTEK------