201
-----NIRWANA-----
Otwórz wrota tęsknotom
zdominuj pragnienia
zagubiona w deltach
w uczuć korzeniach.
Podświadomością
z doliny snów
nakarm
zgorzkniałą karmę
na pewno
Będziesz się śmiać znów.
Zerwij
zasieki kolczaste
oplatające serce
wyobraźnią powróć
do reali.
O zapomnieniu dni
namaluj sen
fantasmagorią chwil
to właśnie jesteś ty.
-----ANTEK------
202
-----Zapach ojczyzny-----
Żagle tęsknoty
za ojczystą ziemią
Jesienne zapachy
ognisk po kartofliskach.
Woń sadów wiśniowych
szkarłatem oblepionych drzew.
Pieśni niesionych echem
hen po urwiskach.
Potu koni
po trudach wiejskiego dnia
radosnego ich rżenia
z łbem nachylonym
nad żłobem pełnym owsa.
Obrazów farbami mrozu
o ostrych rysach
wyrytych na oknach.
Zieleni stawów
kołdrą rzęsy okrytych
koncetu żab
przed zachodem słońca.
To wszystko ukryte
w pamięci
tęsknoty wywołuje miraże
zapachy ziemi ojczystej
grobów bliskich
wracających w snach.
-----ANTEK-----
203
-----W czasie zaklęte-----
W kątach
gdzieś poupychane
zakamarkach
leżą wspomnienia
w bibelotacy
dawno pozamieniane.
Wspomnienia
iskrzą się blaskiem
pożółkłych fotografi
dumnych postaci,
krajobrazów
dawno zapomnianych .
Ścieżki młodości
zaklęte w obrazach
z chwilą dotknięcia
ożywają słowa
dawno wypowiedziane.
Gra złudzeń
uśmiech
blask oczom przywraca
w myślach gorących
do czasu
dawno minionego.
-----ANTEK-----
204
-----JARMARK 50 -ych LAT-----
Na jarmarku
donośny krzyk szmaciarza
za nowe wiadra, garnuszki,
fajans i inne graty-
Cygan brodaty
ostrzy noże, nożyczki
łata cyną dziurawe garnki.
Na uboczu kowal z synem
rozłożył kuźnię
zakuwa końskie kopyta
Żar z paleniska bucha,
Syn młotem wywija
bo kolejne konie czekają
w rzędzie do podkucia.
Gospodarze w oczekiwaniu
gawędzą, cmokając fajki
kłęby dymu puszczając zapamiętale.
Wędrowni trubadurzy
pieśni rzewne śpiewają,
ludzie przystają słuchając
drobniaki do kapelusza im dają.
Nieopodal kuglarze
butelkami w powietrzu żonglują,
inni noże połykają
na oczach przerażonych ludzi.
Doliniarze czujnie obserwują chłopów,
co by którego oskubać z gotówki
za sprzedaną krowę i świnie
z trudem wyhodowane w oborze.
Krzyki, nawoływania
do kupowania, oglądania
powoli cichną w dali
koniec jarmarku się zbliża.
Gawiedź w furmankach
na zydlach sadowi się wygodnie
obwieszona zakupami
do rodzinnych wiosek wracają
nasyceni jarmarcznym zgiełkiem,
bogactwem przeżytych wrażeń.
-----ANTEK-----
205
Walory osobowości
dominują w realu
odzyskana nadzieja
strunami wierności
płynie z dali.
Determinacja uczuć
woła nas
głosem ocalenia
odnalezionych słów,
splecionych dłoni
uniesionych do Ciebie
z pochylonym czołem
w pokłonie oddania czci.
-----ANTEK-----
206
-----OBIETNICE-----
Otwarte rany ziem naszych
przez wieki w poniewierce
Szkarłatem krwi zalewanej
obiecanych nadziei
niedotrzymywanych.
Pragniemy dziś i teraz
pracy, chleba, szczęścia
na ziemi ojczystej
nie tej zza oceanu
wyimaginowanej.
Nie trzeba nam obietnic
perspektyw świetlanych
gdzieś tam w nieokreślonym
historycznym czasie.
Widzimy jak się elity bawią
dziś i teraz.
Dla nas pospolitego plebsu
obietnicą kuszącą
mirażem szczęścia jutra.
Co by karki zginać
potulnie przyklaskiwać,
zaciskać pasem
burczące brzuchy.
Nie dostaniecie i tej jałmużny
jeśli nie okażecie
swojej pokory i skruchy.
-----ANTEK-----
207
-----ŻYCZENIE-----
Na święta narodzenia Maleńkiego Pana
Co by się wam wiodło na stół stawiam szampana
Samych sukcesów życzę kochani rodacy
W życiu osobistym i zadowolenia z pracy
Żeby życzenia utrwalić zdrowie wypiję
Szanownej gospodyni nich nam długo żyje.
-----ANTEK-----
208
-----Miniaturki-----
Zdrada - zbutwiały pień moralności.
Gorycz - ściana płaczu bez łez.
Wątpliwość - cisza przed burzą zdarzeń.
Zazdrość - złudzenie cierpienia duszy.
Dominacja - walka czynów nad słabością.
Spowiedź - uśmiech do sumienia.
-----ANTEK-----
209
-----NIENARODZONE-----
Długo oczekiwane
w miłości nadzieja,
pod sercem powstaje
nowe życie.
Tworzy się maleństwo
wraz z rozwojem
budzi się we mnie miłość.
Wszystko podporządkowane
upragnionej ciąży.
Myślami wybiegam
patrząc na radość
dzieciaków
na placach zabaw.
Czuję ciepło
rozlewające się po ciele
energię cudu istnienia.
Czwarty miesiąc
płód zamiera, poroniłam.
Położna
chcesz zobaczyć dziecko?
podaje martwe ciałko
mieszczące się na dłoni
rączki, nóżki, główka.
Rozpacz wstrząsa mną
w nieskończoność.
Na maleńkiej mogile
wyrosły już kwiaty
tylko one są żywe.
W moim sercu martwym
gorycz i ból.
Co ono zawiniło,
że mi je Odebrałeś
Pozostawiłeś
smutek i żal?
-----ANTEK-----
210
-----CZAS WYBACZANIA-----
Wieczór nadchodzi
najpiękniejszy, wyczekiwany
Za oknem gwiazda mruga,
z kominka ciepło płynie.
Nadszedł czas rodzinnych
spotkań, wybaczania.
Wigilia - 12 potraw
miejsce wolne przy stole,
świątecznie przybranym
do wspólnej radości
z narodzin Pana.
Choinki zieleń przyozdabia
moc zaklęć dziecięcych marzeń.
Pogubione samotności
zjednoczą się
przy wigilijnym stole.
Zapach sianka przywołuje
wspomnienia rodzinnego kolędowania
na pasterce w kościele
przy żłobku Pana.
Radość powróci
znajdzie nasze pragnienia
pogubione słowa
odnajdą drogę
do rodzinnego zjednoczenia.
-----ANTEK-----
211
-----DETERMINACJA----
Spłoszone słowa
gryzą zmartwienia,
wykonane zlecenie.
Cisza podparta
czeka skinienia,
uległość w pokłonie
garbem sumienia.
wylękłe spojrzenia
gonią zdumione
rozwiane cienie
myśli uśpione.
Asertywnością ciała
buntem, determinacją,
wulkanem gestów
wylej nienawiści lawę,
wypłynie goryczą
żółci zalana.
Z ognia zdobywcy
wykuj sztylety
riposty, sławy.
Wbite na pal
postanowienia wyryte
ujrzą swój blask
w szlifie diamentu ukryte.
-----ANTEK-----
212
-----W RYTMIE WALCA-----
W lekkich pląsach walca
płyniesz w moich ramionach
unoszą na balu nas.
Gwar sali
muzyki szalone rytmy,
gorączka szczęśliwych ciał.
Kreacja pań
motyli prze-barwnych
w sukniach zaklętych barw.
Szampany w dłoniach
sekundy myśli
nadchodzi nowych
refleksji wspólnych czas.
Biją dzwony
kolejny wkracza rok
nawiedzi nadzieję
wplątaną w los.
Niebo ubrane
w sztucznych pióropuszy blask.
W oczach twoich czytam
radość, miłość,oddanie.
Wspólnie wkraczamy
na ścieżkę zmian.
Wtuleni w tańcu po brzask
jednym rytmem bijących serc.
Pulsuje w skroniach
uparta myśl
- czy nadal w pragnieniach
spełniać będziemy
swoje marzenia.
Myślę
- jestem pewien, że tak.
-----ANTEK-----
213
-----IRONIA-----
W zamyśleniu błądzisz
sznurem myśli
drapiesz strupy ran
sarkazmem zadawanych.
Stare blizny zaognione
z czasem zmatowione
rozjątrzone ogniem złości
na parszywe, zblazowane
bliźnich zachowanie.
Z młyna sylab wypowiadanych
łowisz strzępy ironii
mimochodem wywlekanych.
W sieci misternie splecionej
ukryte cudzysłowy
iglicą harpuna mkną
przez ciebie niedostrzeżone.
Nawleczone w paciorkach zdań
przesączone kurarą
jątrzą ropą żalu
ku skrzętnie ukrywanej
satysfakcji
pseudo przyjaciół tobie oddanych.
-----ANTEK-----
214
-----ZAGUBIONE PRAGNIENIA-----
Pod prysznicem zdarzeń
w oparach mgły skojarzeń
w obłokach skrywanych spojrzeń.
Bezwstydnie obnażam
swoje pragnienia
zdradzone gesty cichną
z chwilą zwątpienia.
Na nic moje zabiegi
szczere wyznania
ujawnione oblicze
płonie zawstydzone.
Dlaczego serce
podane na dłoni
z uśmiechem nieszczerym
odpychasz jak zarażone.
Milkną iskry nadziei
zepchnięte taranem ironii
na pobocze
autostrady złudzeń.
Grą czasu zniewolone
pokrywają się
siecią zmarszczek
w zaułkach smutku
autopsji kokonie.
-----ANTEK-----
215
Ja pustelnik ciemności
przemierzam
horyzonty wspomnień
okryty ślepotą wieczności,
widzę rzeczywistość
w nierealnych barwach świateł
istot splecionych
ze sobą w jedność.
Dominację nad realiami
wypełnia pustka
zbędnych zgrzytów słów.
W milczeniu nieosiągalna siła
nabiera wymiarów
wiedzy wszechświata.
Bądź gotów ją posiąść
rozjaśni barwami tęczy
zakleszczony umysł
-jest tuż.
-----ANTEK-----
216
Z losem wkraczamy
w korridę na arenę
nieprzerwanym
tańcem walk
istnienia
moich i twoich
barwami
nasączonych chwil.
Twoje słowa
bliskość twoich ust
wszystko to wplatam
jak bezcenny dar
w sieci czasu
na oceanie żaru
danych nam szans.
Spojrzeniem dotykam
twoich myśli
spłoszonych rybitw
na fali płynących dni,
Nie odliczamy
kolejnych mgnień
upływających lat
gdyż nasza miłość
ciągle zakorzeniona
w nerwach tkwi
wspólnie przebytych
życia mil.
-----ANTEK-----
217
-----POŻĄDANIE----
Zaplatana w moich myślach
chabrami łąk
kolorem twoich oczu
trzepotem skrzydeł powiek
usidlonych ekstazą motyli.
Chwytam twoją kibić
w kleszcze słodkim
pasmem wzruszeń.
Wabię opowieścią
kształtów bijącego serca
o zapachu uśmiechu
na horyzoncie
łąki twojego ciała.
Strumieniem wzruszeń
przepływam po nim
kąpiąc się w głębinach nurtu
w wirze omdleń
żarze zachłanności
spowiedzi i rozgrzeszeń
naszych ciał.
Łagodną zieleń twoich oczu
rozgwieżdżę
ciepłem rozlewającym się
w naszych
nagich czeluściach.
Chcę, pragnę jeszcze
wołam cieniami grymasów
drżeniem
impulsem pożądania.
-----ANTEK-----
218
-AKROSTYCH-
-FORMA POETYCKA-
Dosadne słowa
Esencją zdań
Sentencją dokonań.
Zgorzkniałe wizje
Częścią zachowań
Zbutwiałej egzystencji
Upodlenia mediacji
Miłości przebrzmiałej.
Epilepsja spojrzeń
Tendencją miażdżącą
Aspiracji wezbranej
Fanfar nieistniejących
Obrazów w miraże
Realiów wetkanych.
-----ANTEK-----
219
-AKROSTYCH-
-podwójny- forma poetycka.
D rętwe sumienie mimo wa D
E mpiryzmem zalewasz myśli zł E
S trachu nie skąpisz,upadlasz na S
Z rzędzisz na brak pokory pó Z
C ałując Twój obraz nie czuję ni C
Z ejdź do nas jeśli litość mas Z
U rwij zamiast mirry gałązkę bz U
M agnolii bukiet sam Ci da M
E mbironem jestem w komórki dni E
T alizmanem miłości, pocałunku us T
A firmacja złudzeń to taka Twoja gr A
F alę niepewności zarzuć kotwicą na kli F
O twórz miłosierdzie, odpędź zł O
R adością nasącz Daj mi ten da R.
Y eti zostanę jeśli pozwolisz mi T Y
-----ANTEK-----
220
w/g wiersza Szymborskiej
-Jestem za blisko-
-----JESTEŚ ZA BLISKO----
Jesteś za blisko, żeby mi się śnić,
miłość nie fruwa już jak ptak
zniknęła z pieśnią szumiących drzew.
Nie twoim głosem melodia łka
pierścień radości zniknęła precz.
Jesteś za blisko, ogień wygasł już
daremne wołanie S.O.S.
Bijące dzwony przygłuchły też,
ciągle za blisko by tęsknić chcieć.
Serce z ciała wycieka jak nieproszony gość,
któremu u stołu zabrakło chleba.
Jesteś za blisko krzyczę, wołam
czy ty to wiesz?
Widzę cię, a nie dostrzegam,
znieruchomiałaś w objęciach snu,
patrzę i ciszą wołam - nie wołam
zbudź się - och zbudź.
Jesteś za blisko by kraść
pocałunki z twoich ust.
Snem wkraczam na arenę zwid
z tancerką na linie balansuję w rytm
a ona wiedzie mnie w krainę rozkoszy,
zagłębiam się w niej jak wąż.
Budzę się z ekstazy snu.
Jesteś za blisko żeby mi się śnić.
-----ANTEK-----
221
-----AKROSTYCH-----
-potrójny-
W iśniowy sad W yrośnięty nad podzi W
D ojrzałymi wiśniami D arem lata ra D
S makiem owoców S woich wabi bo zbiorów cza S
Z erwała Ewa spory Z drzewa wiśni kos Z
C zaruje Edwarda C udem swoich białych li C
Z głodniały pieszczot Z aśmiewa się do łe Z
U mknęła Ewa ze śmiechem U krywszy się w drzewa pni U
M iłością w nim burzy się M oc u brzegu bra M
E sencja wrażeń E dwarda zrzera, w nim wrz E
T arga myślami pulsuje T łoczy krew, sece bije jak mło T
A drenalina przelew A się, wypływa jak magm A
F alą tsunami swoją F alochron Ewy wprawił w dry F
O saczył ją przy pniu O pory wśród drzew ukryło ech O
R anek okrył ich zimną R osą, ostudził obojga ża R.
Y alowski zamknął ich York w studni bez mia R
-----ANTEK-----
222
-----W ZWIERCIADLE CISZY-----
Zamyślony w zamglonych luster świat
spoglądam czasami w ich dal.
zaproszenie od przyjaciół dostałem na bal.
W blasku Zwierciadeł Ciszy
niezliczonych bratnich dusz
serca jasne jak błyski fleszy
każda wita mnie z pękiem róż.
Czy śnieg 20 stopni, czy mróz po kolana
z Nowym Rokiem wkraczam rad
w labirynt Ciszy Zwierciadeł jako osoba wybrana
nikt mi nie wypomina moich 70 lat.
Z bagażem wspomnień bogatym wszak
staram się sprostać w zgiełku i ciszy
młodzieży gdzie czuję się jak starszy brat
tu każdy każdego wspiera i głos usłyszy
poda pomocną w potrzebie dłoń
wszyscy to wiecie, to czuje się i się wie
chylę przed wami swoją siwą skroń
moc pozdrowień i nieprzebranej weny Wam ślę.
-----ANTEK-----
223
-Dedykacja-warsztat-
Dzięki Tobie powstał ten tomik wierszy,
Wieczność oddał bym całą
za światłość spędzonych z Tobą dni.
Tylko dzięki Twojej miłości
spokój i wena we mnie gości.
Miłość, zaufanie, którymi mnie obdarowałaś
są źródłem myśli i słów tam ukrytych
tylko do Ciebie zakodowanych wierszem wyrytych.
Między słowami i brzegiem myśli
płynie strumień miłości
szyfrem zakodowanym ukryty.
Niepokorny, wciąż duchem młody
pozbawiony z upływem lat urody.
-----ANTEK-----
224
-----OGRABIONY ZE ZŁUDZEŃ-----
Z miliona okruch
rozbitego zwierciadła duszy
na mnie - naiwność
na ludzką pazerność i zdradę.
W ciągu pogoni
za sukcesem i zyskiem
depczą wykorzystane
zbędne już przyjaźnie.
Sklejam okruchy wiary
kolczastym drutem
z ostrych odłamków
kalecząc serce
czerwienią łez zasmucenia.
Już nie biegnę z radością
skradam się
po dawnych ścieżkach
wspólnych śmiechów i spotkań.
Pnę się po skalnej półce
gorzkich wspomnień
tylko tyle pozostało
z wiary w zaufanie
zero tolerancji
ograbionej ze złudzeń.
-----ANTEK-----
225
-----GASNĄCE SŁOŃCA-----
Tracę oddech
krztuszę się powietrzem
pustynnej wiary.
Determinacją
wyciągniętych dłoni
chwytam ostrze wiatrów
nad skrajem horyzontów
ostatnich zachodów
gasnących słońc.
Tracę oddech
krztuszę się powietrzem
pustynnej wiary.
wyciągniętych dłoni
chwytam ostrze wiatrów
nad skrajem horyzontów
ostatnich zachodów
gasnących słońc.
W drganiu strun
nadchodzącej wiecznej nocy
sierpem ścinam
gęstniejący mrok.
Rozsiewam
miliardy iskier
w pęczniejących
kłosach nadziei.
Istnienia
zaklęte w gwiazdach
wprawiam w krążenie
po elipsach i parabolach
w poszukiwaniu
bliźniaczej wiary
rozpalonych jąder atomów
z rozpadu
w pierwiastki zespolenia.
Spoglądam
Dostrzegam
Zatrzymuję
zaklętą w bursztynie czasu
nić porozumienia
ze wszechświatem.
Jestem
Biegnę dalej.
-----ANTEK-----
nadchodzącej wiecznej nocy
sierpem ścinam
gęstniejący mrok.
Rozsiewam
miliardy iskier
w pęczniejących
kłosach nadziei.
Istnienia
zaklęte w gwiazdach
wprawiam w krążenie
po elipsach i parabolach
w poszukiwaniu
bliźniaczej wiary
rozpalonych jąder atomów
z rozpadu
w pierwiastki zespolenia.
Spoglądam
Dostrzegam
Zatrzymuję
zaklętą w bursztynie czasu
nić porozumienia
ze wszechświatem.
Jestem
Biegnę dalej.
-----ANTEK-----
226
------AKROSTYCH------
-tweet-miniatura-140-
Bagno żaB
Armia gra całA
Liryki pieśni baL
Emiryzm w nich wrE
Tworzą miT
Natury seN
Ikoną wrażeń kipI
Cała ich moC
Artyzm muzyczny bez dnA.
-----ANTEK-----
227
-moskaliki-
Kto źle myśli o Aborygenach,
że próżniaki są i lenie
poprzestawiam mu w korzeniach
w zaciszu klasztoru w Śremie.
---------------------------------------
Jeśli masz coś do templariuszy,
że w sukmanach chodzą długich
zginiesz nic mnie już nie wzruszy
w pojedynku przy kościele Pańskiej Zguby.
---------------------------------------
Jeśli powie ktoś, że Łemkowie
to nie jest polskie plemie
umrze od strzały w głowie
koło cerkwi w Kostrzewie.
------------------------------------------
Jeśli śmiesz twierdzić, że Eskimosi
są banalni, głupi, prości
o zbicie mordy aż się prosisz
po ich cerkwią w Sewan De Posci.
----------------------------------
Zgubne jest twierdzenie, że snajperzy
strzelać nie umieją wcale
wnet w tył głowy ci przymierzy
z karabinu przy klasztornym Jasnej Góry wale.
------------------------------------------
Jak mogłeś pomyśleć, że kanibale
pożerają swoje dzieci małe
nad ogniskiem cię opieką wspaniale
przy świątyni Czaszek w tańca szale
-------------------------------------------
Zdradzę ci sekret, że plemię Apaczy
byłoczułe i troskliwe o swoich stale
skalpy zdzierali z bladych braci
a ze ściętych głów robili Święte Grale.
-----ANTEK-----
228
-----OSOBOWOŚĆ-----
Jakie to uczucie bycia mężczyzną
w ciele kobiety
sam nie wiem.
Być więźniem natury
tłumić doznania
sięgać determinacji
zaciskać pętlę zakłamania
swoim zmysłom zaspokojenia
utożsamiać z wiecznością
w szale uniesień
wdychać pyły rozterek
bez słowa zadumy
gasnąc rozżarzać bez końca
z popiołów złudzeń
pożerać swoje nasycenia
umierać rodzić na nowo
wcielenia własnego bytu
kochać zdradzać własny los
nienasyconym paść
udręczonym w ramiona niedosytu.
Pętla niewiedzy zaciśnięta
wokół gry losu wzleciała ze śmiechem
w dal zostawiając niedomówienia.
-----ANTEK-----
-wariacje do wiersza Anny Kamińskiej
- Śmieszne -
229
-----KATOWSKA DUMA-----
Jak to być katem
pyta dusza smutna.
katowskim brzuchem
stajesz nad drgającym
spazmami ciałem
gubisz dumę
zabierasz wiarę
uśmiech na twarzy zmazujesz
ostrza toporem
wibrujące dźwięki
spłoszonej duszy wgniatasz
w katowski pień
szkarłatem ubarwiasz ciało
co by stanąwszy przed Bogiem
miało barwy pokuty
gasnące życie skrapiać
krwią nie łzami
zamiast pokory
śmiechem żegnać zabrane istnienie
grą złudzeń wykonania łaski.
Cisza zalega dźwięczna wokoło
falą szyderczego śmiechu kata
uniosła duszę
do nieba zlęknioną.
-----ANTEK-----
-wariacje do wiersza Anny Kamińskiej
-Śmieszne-
230
-----POWROTY I UNIESIENIA-----
Wśród tęsknych myśli zacisza
wstecz wybiegam samotnie
zawartą w wersach w duszy poety.
Zagubiony we wspomnieniach odległych
gdy z tobą o brzasku poranka
po łące usłanej żółtymi mleczami
szedłem wzdłuż strumienia na skraju polany.
W wianku z polnych kwiatów splecionych
biegłaś ze śmiechem boso
wśród traw utkanych srebrem rosy
byłem szczęśliwy - szczęściem twoim.
Wiatr ci włosy w warkocze zaplatał
a my wsłuchani w ciszę, świerszczy granie
wtuleni w zasłuchaniu
własnych myśli miłosnych uniesień.
-----ANTEK-----
231
-----EMOCJE-----
W szczerym polu, traw gęstwinie
pod pochmurnym szarym niebem
umówili swoje szermiercze spotkanie.
ostudzi zamiary, opadną emocje.
Potargane stroje splotą się jednością
szkarłat z granatem, warkocz lniany
z bieli szalem, śnieżna bluzka
z czerni kubrakiem w tańcu zapamiętali.
Wśród kwiatów, traw zespoleni
kapelusz w ukłonie
ku damie przechyla
szacunków wyrazy w przekazie
śle ze szczerym uśmiechem.
Wiatr ich pogodził, żar emocji minął
ułożył w gęstwinie traw, połączył grzechem.
-----ANTEK-----
opis obrazu -strach na wróble Tadeusza Gazdy-
232
-----ZAGUBIONE SNY-----
Pod stołem bezpieczny
niewidzialny wśród jego ram
cichutko po cięgach łkam.
szkarłatne rzeźby
od pasa zadanych ran.
Otwieram przymknięte oczy
w wagonie wśród obłoków mknę
zasłuchany, znajomy dawnej
kołysanki smętny śpiew.
W dali z nad horyzontu tafli mgieł
krąg słońca wynurza swoją twarz,
błękitna jeziora wody toń
rozpala ogień wstającego dnia.
Płynę spokojnie wśród kołysanki słów
w dole łany kwiatów, traw,
błogą ciszę nagle zagłusza
wodospadu potężny huk.
Klaszczę radośnie dłonią w dłoń
jak zaczarowany obraz znika gdzieś
nadal spłoszony pod stołu schronem
do lodowatej ściany lgnę.
Zamykam oczy wracam z mirażu
w kolejne obrazy głębi snu
biegnę, lecz w miejscu tkwię wciąż.
Śmiech szyderczy zewsząd przygniata
zaszczutego w głąb bagna wciąga na dno.
Błoga cisza, zapach wraca znajomych słów
w kołyskę ramion
wtulam się matczynych rąk
szczęście uśmiechem zalewa twarz
już dobrze - kochanie śpij
odległa jawa wraca - to tylko sen.
-----ANTEK-----
233
-----MINIATURKI-----
-&&&&-
Zasznurowane myśli
supełkami słów
w karocy wyobraźni
ślę Wam na spotkanie.
----------------------------
-&&&&-
Babie lato zaplątane w tęczy
srebrne krople rosy
zawiesiło latu w podzięce.
----------------------------
-&&&&-
W snach zagubione
pieszczot rozpalenie
symfonią pragnień
oczekuje na spełnienie.
-----ANTEK-----
234
moje wariacje do wiersza.
Jerzego Liberta
-Uczę się ciebie, człowieku....
Uczę się ciebie człowieku,
staram się i nic nie rozumiem.
Wszak ciężko za tobą nadążyć,
czuję to i pojąć tego nie umiem.
Z jutrzenką rozkwita złudzenie,
ku zachodowi ma się, staje się smętne,
jak mam wierzyć tobie bliźniaczo
gdy jedno ty jest szczere, drugie pokrętne.
Usilnie sylaba po sylabie
śledzę twoje pokrętne poczynania,
czasami do mnie docierają
twoje z losem usilne zmagania.
-----ANTEK-----
235
-wariacje do wiersza -
- Kosmos i stopa -
Jacka Kaczmarskiego
-----OBJAWIENIE-----
Pochłonięty przez gwiazd skorupy
wyrasta z każdej ich części,
żarem i lodem zasklepione wnętrze
szkielet obrasta w cielesne powłoki.
Żywe już mięso okrywa powłoka
z jąder atomów powstaje pół życie
w całość rozrasta z otępienia się błogie
mimo skarg, tąpnięć, niedomówień,
zachwyceń.
Światłością się staje, uwielbieniem
gdy twardo stąpać zaczyna gołą stopą
po moim i Twoim zagmatwanym życiu,
scalając jednością naszej czułości
struny Achillesowej pięty.
-----ANTEK-----
236
-----ŻART-----
Ze śmiechu i pieprzu
żart przypraw omasty ocieka
jest doceniony wszelako
w poezji czy prozie zakorzeniony
gotów do walki o słowo pisane
gdzie stawką jest życie poezji.
-----ANTEK-----
237
-----ZŁE SŁOWA-----
Zadra tkwiąca w sercu głęboko
urazem
skłania mnie do pokory
gdy ty błądzisz bezustannie.
Staram się wyciszyć,
wrzeszczę bezgłośnie,
czy ty zrozumiesz coś z tego?
Ranisz a ja z pokorą to znoszę
z szacunkiem dla siebie samej.
Złość przekuwam w milczenie.
Wybacz mi o Panie
mojej ironii skruchę
bezsilności brzemię
zamieniam w pokory otuchę.
-----ANTEK-----
238
-----ZWIERCIADŁA OCZU-----
Co widzę deszcz?
-to nie deszcz
krople słonych łez.
Pozwól mi
zebrać ich perły,
zamienię je
na uśmiechy radosne.
Pragnę w oczu źrenic
Twoich spojrzeń wetkać
błękit nieba,
rozświetlić ich latarni tęczę.
Księżyca promień
wpleść bezsenną nocą,
po nim wedrzeć się
wraz z łoskotem
spadających gwiazd
do zwierciadeł oczu duszy.
Być w nich słońca promieniem.
W płomieniach oczu gwiazd
czytać bezmiar uczuć
przy świetle brzasku dnia.
Być w nich ciszą i grzmotem
przy ekstazie wzruszeń
burz i rozpogodzeń.
-----ANTEK-----
239
-----MONSUN-----
Zabójcze fale zalewają pokład okrętu,
walka załogi z żywiołem to taniec.
wśród krzyku rannych i potwornego zamętu.
Kapitan władczym głosem wydaje rozkazy,
kartaczami z armat trzebiąc szeregi wrogie
wprowadza manewr oskrzydlający, torując drogę
pośród łodzi wrogiej szarży arabskiej zarazy.
Drakoński wysiłek uwieńczony zostaje,
zdziesiątkowani Arabowie w popłochu czmychają
ku plaży piaszczystej ogromną zgrają.
Kapitan załodze w nagrodę rum rozdaje,
ku pokrzepieniu serc i woli walki.
Wachmistrz szykuje nagrody w złocie
dla najmężniejszych, znających się na robocie,
zabezpieczających przy odpływie swoje flanki.
Żona kapitana ochłonąwszy z wrażenia
staje obok męża przy kapitańskim sterze,
dziękując Bogu za wyjście z opresji szczerze
okrętu, załogi i nienarodzonego dziecka ocalenie.
-----ANTEK-----
240
-lekko satyrycznie na poniedziałek-
-JAK JA UWIELBIAM PONIEDZIAŁEK-
Otwieram nowy rozdział
Prezesowi podaruję uśmiech
i kilka miłych słów,
to nic nie kosztuje, na pewno
premię kapnie jak nic - dwie stówki,
na ulicy nie leżą ot tak.
Sąsiada Staszka dwa biurka dalej
cholera zżera jak nic,
bo Jola ta z pod okna co w słońcu lśni
co rusz coś do ucha szepce mi.
Ja jej też kilka ekstra słów
spiekła raczka, kołysząc biodrami
do pracy wraca znów.
Za oknem zima, śnieg
rozmarzyłem się włączając
wsteczny myśli bieg.
W domu pusto wśród czterech ścian.
Po pracy z Jolą objęci wpół, ze śmiechem
płyniemy do -Przystani Szalonych Snów-
Kelner Wacio kłaniając się po sam pas
posiłek z napitkiem serwuje
smakowity nam na stół.
Orkiestra z maszyny tanga retro rżnie
w pląsach tańca szukamy z Jolą
wspólnych rytmów naszych ciał.
Co było dalej nie wyjawiam nic
tyle tylko, że dwie stówki premii
w rytm muzyki i naszych ruchach ciał
uleciały z poniedziałkiem w siną dal.
-----ANTEK-----
241
-LIMERYKI-
Miecio szemrany z okolic Wielunia
ciął brzytwą swojego szefunia
ten odgryzł mu ucho
Mieciowi wysiadło serducho
skonał na bruku udając durnia.
Cygan stary z Graba Małego
ukradł kona ze stajni Kusego
kopytem dostał od konia
zwinął się w kłębek i kona
sam nie wie co i dlaczego.
Dziad jeden z pod Częstochowy
skubnął babie kostur dębowy
baba go piąchą w czoło
a masz będzie ci wesoło
teraz u baby musi pasać krowy.
-----ANTEK-----
242
-----TWOJE ŁZY-----
Te łez potoki z oczu twoich
Zalewają moją martwą duszę
Że cię opuszczę, cierpię katusze.
Pozostaniesz taka opuszczona,
Nie z własnej winy to robię.
Rana w sercu będzie nieutulona,
Do śmierci będziesz to dusić w sobie.
Marzyłem, że nim umrę zapomniany
Z nieszczęść wydrę cię rozpaczy.
Ukoję twojej duszy samotnej rany,
Oblicze radość niech raz zobaczy.
Gdy jednako nie będzie mi dane,
Rwij pazurami ziarna z ziemi czarnej.
W cierpieniu wytrwaj moje kochanie
Z cieniem miłości mojej marnej.
-----ANTEK-----
insp. wiersz.A. Asnyka Ta łza.
243
-----POWRÓCĘ-----
Ty czekaj mnie, och ulubiona,
Pod cieniem naszego jaworu
Jeśli mi dadzą to do wyboru.
Staraj się czekać na mnie wciąż!
Będę ci to pamiętał.
Lecz mojej miłości nie drąż,
nie będę się o nią lękał.
Wyjdź za innego, szczęśliwa bądź,
kochaj ile masz w sobie sił.
Sercem swoim dysponuj i rządź,
wrócę jeśli nadal będę żył.
Gdy ochłoniesz z szału miłości,
Czekaj mnie pod naszym jaworem.
Z zaświatów wrócę ku naszej radości,
Powrócę - bo jesteś kobiecym wzorem.
-----ANTEK-----
inspir. wier. A. Asnyka -Ty czekaj na mnie.
244
-----UWIERZ W MIŁOŚĆ-----
Nie mów, że miłość umarła
Straciłaś dla niej pragnienie,
Bo błyszczy mirażu złudzenie.
Nie mów, że żyjesz dla wrażeń
Gdy źródeł biją jej bezmiary.
Wszechświat miłosnych zdarzeń,
Ogniem płonie uniesień i wiary.
Nie mów, że miłość w tobie zastygła
Szukaj w sercu co nie utracone.
Gdy drżąca będziesz i uległa
Słodyczą nakarmisz usta spragnione.
-----ANTEK-----
-inspiracja wierszem Adama Asnyka
-NIE MÓW-
245