Translate this blog to your language (original language - polish)

piątek, 6 stycznia 2017

Wiersze zebrane wiersze wybrane cz.1



1
-----PRAWDA-----
Kto kocha sercem
Ten płacze duszą
I wśród ciernistych stąpa dróg
Bo tam gdzie miłość
Ciernie być muszą. 

Tak od wieków zarządził Bóg. 
-----ANTEK----- 

2
-----ZWĄTPIENIE-----
Gdy chwila zwątpienia bliska.
Gdy serce bezimiennie łka.
Bądź jak rozumna idealistka.
Nie przyjmuj tego co ci los da.
Lecz bądź jak żywioł niezbadany.
I szukaj myśli na dnie solaris 

bliskich prawdy swojej ciszy odebranej.
Czasami spójrz w gwiazd oblicze,
tam gdzie moja nikło świeci.
Powie ci co czuć powinnaś
gdy będziesz bliska mej krytyce.
Nie rozum, nie siła
lecz dusza czysta przetrwać zdoła wieki.
Bądź wiec czystą a serce nie znać będzie
co rozpacz, co zdrada, co wielki strach.
Mieć duszę mężną - to mieć cały świat.

-----ANTEK-----

3
-----KŁAMCA-----

Na bezdrożach serca
gdzieś dalekim echem
słyszę blask twoich oczu.
Powiedz - odejdź myślą ,
zostaw grę moich uczuć
w głębi cichego kwiecia,

iskrą palącego odbicia.

Bo serce kłamca
bezlitośnie kocha chwilę.

I wzdycha gdy podcięte spada w otchłań
otchłań miłości drugiego oddania.

-----ANTEK-----

4
-----MATERIA-----
Z miliarda atomów bezsensu istnienia,
wyłania się jedna z bezmiaru cienia.
Sensu nabiera z chwilą powstania.
Dzieli, mnoży - cele pochłania.
Zda się bliska a wciąż odległa
Chce równać się bogu RE przebiegła.
Potrafi z żebraka króla uczynić.
Sama jest winna, nie ma co jej winić.
Rozpala miłość płomiennym żarem.
W głębokim amoku jest Derwisza darem
Co wirem swego tańca przy świecach
budzi do życia i życie roznieca.
Ulotna powraca jak błysk pioruna.
Uśpiona w splotach a wciąż czujna.
Może zgłębiać, przelatywać lotem błyskawicy.
W wielu miejscach - jak Wóz Wielkiej Niedźwiedzicy.
W umyśle roznieca jego nieboskłony.
Zakamarki ciemne i jasne strony duszy.
Mam ich wiele, lecz o jednej ciągle marzę.
Tnie jak diamentu najtwardsze ostrze.
I wciąż się nią bawię i ją goszczę.
Bo jest moim przeznaczeniem otrzymanym w darze.
Gaśnie i się rozpala, bo jest MYŚLĄ
przy biesiadnym stole czasu.
-----ANTEK-----

5
-----SKUPIENIE-----
Ciszą dnia krzyczę do ciebie,
biciem serca spragnionego.
Twojego rajskiego ciała żądam.
Pozwól wetkać w błękit
Twoich oczu moje spojrzenie.
Jak BOA zabiorę ciebie swoim blaskiem źrenic.
Bezsilna w dal mego przeznaczenia
zajdziesz bezkresnego.
Więc obudź się ze snu życia.
Cielesnym darem obdarz mnie.
Wedrzyj się w moją głęboką ciszę,
głośnym łoskotem spadających gwiazd.
Gdy ranek obudzi się dziewiczy,
Ty będziesz znów KOBIETĄ .
Przy wstającym brzasku dnia,
ciemny obłok zakryje złudzenia
chwil smętnych, obłudnych.
Myślą z twoich czynów złudnych,
pozwól wiarę zachować w siebie.
Wiarę iskierkę płomiennej nadziei.
Zechcesz, buchnę znowu płomieniem,
tylko dla nas znanym blaskiem,
pałających bezmiaru uczuć,
czy zechcesz?

-----ANTEK-----

 6
-----ODDALENIE-----

Bezsenną nocą błądzę.
Wraz z ciszą szukam wspomnień.
W bezmiarze istnienia jak sądzę,
bywają światy doznań.
Lecz my biernością odważni,
cudzym wspaniałomyślni kosztem.

Światy widzimy milczące.
Chcemy - nie chcemy - jesteśmy.
By życie przebiec potokiem,
strumykiem myśli nieznanych.
Wielkością morza zdarzeń.
Przybici wszechświata materią,
szukam nadal z bioenergią

swojej rzeki marzeń.
By w oceanie życia utonąć.
Zasypiam przybity bagażem
..........minionego blasku wspomnień

-----ANTEK-----

 7
-----MYŚL-----
Jestem bo tak KTOŚ chciał,
przechodniem przez życia szlak.
Przybrałem takie jedno z ciał,

w nim ukryty niejeden brak.
Cieniem moim moja jaźń,
której lotem rządzi dziś zabłąkana,
 jak ja niejedna myśl-niedoskonała,
 jak zła baśń. Skąd i dokąd zmierzam,
która  prawdziwa z dróg.
Wyobraźni horyzont poszerzam
-oczekiwaniem jedną z cnót.
-----ANTEK-----

  8
-----MATERIA-----
Schroń naszą miłość głęboko.
Weź mnie w ramiona ciszy.
Zielenią oczu ugaś pragnienie.
Wielką otchłanią serca,
wyraz głębię swojego uczucia.
Bliskością istnienia,
wróć wiarę w żar pragnień ciała.
Czy wiesz ile masz wartości.
Cel osiągniesz skinieniem,

myślą chwytaną w locie,
oczu blaskiem lub chłodem,
zechciej tylko być sobą.
Pozwól być twoim cieniem,
czynem - osiągnięciem twych dłoni.
Wiara w ciebie to ty.
A ja cóż wielkie nic - jestem,
bo chcesz bym był

materią myśli atomem.
Ty nieskończoności celem 

po prostu życia esencją,
życia muzyką - bestselerem.

-----ANTEK-----

 9
-----OCZEKIWANI-----
 W materii bezwzględnie zmierzają do celu.
Szukając kierunku 

ten cel osiąga niewielu.
Sięgają myślami gwiazd.
Wzrokiem tną głazy
meteorytów wizji ich zdarzeń.
Płyną obłokiem w ciszy szaleni,

że sen ich wizji się spełni.
Lustrzaną głębią obrazu
idą w dal swego mirażu.
Marazmem wchłaniani w głębię .
Czyny przerosły ich wielkość.
Czasami promień LUNY

wiarę budzi nieposkromioną.
By horyzontu uczuć sięgnąć,
cel osiągają nie osiągając celu.
Purpurą obrazu zdarzeń,
zawiedzeni są, bywają,
chcą być niepewni
losu swych złudzeń odmiennych.
POMYŚL - kto tego jest przyczyną .
Skutkiem, darem bezimiennym.
Po 9 miesiącach oczekiwań,
wrzaskiem oznajmiają przybycie
z otchłani wszechświata.
Trwania w nieskończonym niebycie.
Są zjawiskiem nowego istnienia.
Czasami bywają naszym spełnieniem.
I znowu kolejne życie,
kolejne CZŁOWIECZE marzenie.

-----ANTEK-----

10
----- WIELO ISTNIENIE-----   
Dzikie instynkty, umysłu bariery,
chcą wcielić w życia podróże.
Przeniknąć zamierzchłe i przyszłe ery.
Powstaną z cmentarnych mar
przodkowie wszelakich gatunków i ras.
Zwiastun nadchodzi, podany dar,
nieznany, zapomniany w nas.
Przerosłe oczekiwań granice
rozjaśni jaźń o rozbudzeniu w nas wiary,
o wieloistnieniu. 

Ogarniemy myślą minione wcielenia.
Jasne się stanie z popiołów powstanie.
Gdy DNA znalazło wrota,
odległe, tak bliskie czasoprzestrzeni.
Jesteśmy tuż my to wiemy.
Zdołamy pokonać przyciąganie,
wraz z umysłem ciało nam dane.
Podróże w czasie i przestrzeni,
nieskończonych wymiarach obiegu.
Dobrniemy do granic o naszym
we WSZECHŚWIECIE zagubieniu............

-----ANTEK-----

11
-----PODRÓŻ W GŁĄB DUSZY-----
Siła woli pcha do obranego celu
osiągać głębię, szczyty ciągle w ruchu.
Marzeń spełnienia-pragnienie wielu
jawnie lub w głębi swego ducha.

Ciała słabości pokonywać ciągle 
by sławę gonić chęci wypierać.

Co nie wydarte naturze wydzierać.
Widzieć kolory nieodkryte wzrokiem,
czuć zapachy nie powonieniem lecz dotykiem.

osiągniemy, gdyż w niej się krew burzy.
Jesteśmy bliscy takiej podróży,
na wyciągnięcie zmysłu,zamknięcie oczu.
Wszystkie barwy, zapachy, szmery ciszy


Codziennością pędzimy w otchłań czasu,
zapominając o ostrych krawędziach skalnej niszy
naszych myśli niekończących się odmętów.
Wystarczy dosiąść wyobraźni naszej fali.

Jak Pegaza uskrzydlić własne słowa,
by podróże w głąb własnej duszy miały sens
i dusza będzie gotowa-na ludzkie wizje
i ludzki sens istnienia.............

-----ANTEK-----

 12

-----MATKO-----
 Czuję twoją obecność ciągle.
Wiem, że jesteś w to nie wątpię.
Ostrzegasz przed burzą zdarzeń.
Pozwalasz płynąć na fali marzeń.
Myślę czasami, że to ułuda, ale widzę.
Cię gdy zasypiam i wtedy nie są to cuda.


Wyobraźnią się ciebie czepiam.
Potrafisz chwile miłe uczynić.
Przemawiasz wyraźnie jak na jawie.
Wpływasz, że muszę zdanie zmienić.
Pragnę byś była przy mnie jak dawniej.
Trzymała czule za rączkę małą.
Całym sercem i byś sobą całą chciała
strzec życia mego chwile.
Ale są to tylko marzeń idylle.


Matki cień idzie przez życie moje.
Wiele cudnych chwil, wspomnień,
ominęło mnie i znoszę swoje znoje.
Prowadzi mnie tylko jej promień.
Nic nie potrafi zastąpić jej miłości.
Muszę wracać do rzeczywistości.


Myślami tylko przywracam ją do życia.
Widzę ja w barwach i cieniach kwiatów,
w szumie liści, w reali świtów.
Gdy budzę się z jej imieniem na ustach.
Ale rzeczywistość jest brutalna i pusta.
Matko jesteś moich wspomnień czarem.
Twoja miłość jest podarunkiem i darem,
prowadzącym mnie przez życia pustynię.

Dużo potrafię i wiele uczynię,
by Imię twoje w sercu zostało.


Wiem, że to wszystko i tak jest mało,
co chciałaś mi dać na życia dni.
Czułość, serca dar, krew z krwi,
nie potrafi przywrócić ciebie mi.
Myśl, że czuwasz nad losem moim,
przywraca siłę mi w życia sens.
By miłością swoją dzielić z innymi się.
Czuję przekaz taki, jak blasku cień.
Musi wystarczyć na wiele chwil.
Jesteś pozostaniesz MATKĄ moich marzeń,
mimo wielu cierpień i losu zdarzeń...........
 

-----ANTEK-----

13
-----STRACONE MARZENIA-----
Zza krat więziennych zapachy wiosny,
zatęchła cela - wyrok 20 lat.
Splotły się moje murami losy.
Zawisł nade mną klawisza bat.
Tam gdzieś dziewczyny szloch
została sama - wylane łzy.

Upływa czas, za rokiem rok.
Tęsknię, a tam znów kwitną bzy.


Przestała pisać czułe listy.
Wybiegam myślą za mury w dal.
Przez cwela wysyłam grypsy.
A w serce częściej zagląda żal
na los, na niespełnione sny.
Młodzieńcze lata diabli wzięli.
Koka, balangi i głupie gry.
Cierpię samotnie siedząc na celi.
Los dał, los zabierał mi
Życie młodzieńcze, młodzieńcze dni.


Słońce zachodzi, cisza nastaje
sznur już gotowy z pętlą czeka.
Diabeł wiadome mi znaki daje.
Powóz gotowy nie mogę zwlekać.
Cisza nastała, błogi spokój
gdzieś daleko bijące dzwony.
Szum skrzydeł potworny wokół.
Zwiastuny śmierci - to tylko wrony.
Zagłębiam się w bezmiaru otchłań.
Płynę, lecę sam nie wiem jak

skąd tyle wrażeń i tyle doznań.

I znów wracam do młodych lat.
Tulę dziewczynę do swojej piersi.
Wokoło szum wiatru i słodki smak
ust, z których płynie jak z moich wierszy
narkotyk myśli upojny tak.


Słowa ranią, słowa pieszczą
zgłębiają sens i sens gmatwają
Jak w parku jesienne liście szeleszczą.
Miłością przepełnione wiary dodają.
Rodzę się,  umieram i tak bez końca.
widzę i czuję, sieję myśli zbieram słowa.
Jak górski potok myśl rwąca.
Ja będę i ona będzie - będzie gotowa.........

-----ANTEK-----

14
-----SERCE BABCI-----

Serce podaje na dłoni.
Miłość okazuje i życia uczy.
do piersi tuli i od złego broni.
Słowami przekazuje to co czuje.
Sama niewiele ma ale się dzieli.
Babcina miłość jest jak arka,

przystanią, ostoją dziecięcej chwili.

Bagaż doświadczeń dźwiga na barkach.
Wie,  że wspomnień cień pozostanie,
gdy jej braknie-kierunek zostanie.
Nadany jej myślą, jej przekazaniem.
Czułym gestem, podanym śniadaniem.

Kilka strof bajki na dobranoc,
spij słodko dziecię kochane.


Wspomnienia dobrej wróżki wracają,
jak kruche ciasto wieczorem podaje-
smak mleka słodki -prosto od krowy.
Zapach dzieciństwa-jak zapach wiosny

wracają w myślach i obraz gotowy.
Babcine gesty i uśmiech radosny.
Myśl wraca, myśl przędzie marzenia.
Wątek podany- jej myślą nadany
Jest w sercu i pozostały wspomnienia,
że byłem tym jednym tym wybranym.


Odeszła, taka jest kolej rzeczy
jak wszyscy bliscy-pozostaje rana.
Czas przemija i czas leczy.
Babci nauka i dłoń pomocna podana
będzie mi służyć i wskazywać drogę
dla dzieci,dla wnuków i dla pokoleń.
Wcielać w życie jej myśli mogę,
we wspomnieniach spełniam JEJ WOLĘ................

-----ANTEK-----

15
 -----NOC-----

Ciemność zewsząd nas otacza.
W jej blasku siedzimy we dwoje
cienie nasze zaznacza
krąg srebrny rzucony na wodzie.

Statek nasz płynie spokojnie.
Księżyc sunie za nami

układa promienie skromnie.
Tak przecież my się już znamy.
I znów nadchodzisz kocim krokiem

jak jedna z wielu, wielu innych.
Czarnym okrywasz się mrokiem.
Owiewasz mnie oddechem zimnym.
Lecz nie martwi mnie to wcale.
Bo znów jestem z rozmyślaniami
jak przebrnąć tą drogą dalej.
By zostać sam na sam z nocami.

-----ANTEK-----

16
-----ŚCIEŻKA PODRÓŻY-----
Pociągiem uczuć mknę w nieznane.
Przystanki spotkań, czułych słów.
Splecione ręce - miłości oddanie.
Słowa pieszczą, więc ciągle je mów.
Chcę wierzyć, pragnę być przystanią,
tęsknić, poszukiwać twoich ust.
Biegnąc życia ścieżką wybraną
lata w pośpiesznym czasie znikają.
Pociąg zwalnia - przyśpiesza znów,

zmysły czaru uczuciom dodają.
Błądzę czasami, myśli szalone
zgłębić żar doznań nieznanych.
Wizje nasze warkoczem splecione
są tylko dla dwojga wybranych.
W stagnacji czasu uczucia uśpione.
Powolnym rytmem toczy się świat.
Czuję twoją bliskość, twoich oczu blask,
jak dawniej mimo upływu lat.
Wtulonych w siebie - budzi nas brzask.
Codzienność płynie rwącym strumieniem.
Potokiem myśli biegną wezbrane
do ciebie bo jestem twoim cieniem,
wspomnień odległych - tak bliskich nam.
Spoglądam w otchłań swojej duszy
by znaleźć w snach wskazówki wybrane.
Wiem że w bezkresie wymiarów
jesteś jedyną, którą spotkać musiałem.
Najwspanialszym ze wszystkich darów.
Trwamy ciągle w tej szalonej podróży
mknąc pociągiem życia w dal nieznaną.
Bo jesteś dla mnie jak cały świat.
-----ANTEK-----
17
-----ZAKAZANA-----
Biegnę przez las pełen cieni.
Coś mnie goni, coś mnie gnębi.
Stopy grzęzną w miękkiej ziemi.
Widzę blaski świateł w dali.
Myśli rwą się lotem ptaka.
Krzyk rozdziera, gardło dławi.
Nic nie słychać, coś szeleści.
Cisza martwa,czerni głębia.
Blask światła, ślepia bestii.
Mknie z rozwartą paszczą, ślina cieknie.
Wicher wyje w drzew konarach.
Zło się budzi ze snu wściekłe.
Myśl szalona wchłania brzemię woli,
gdzie się ukryć, gdzie się schronić.
Przymknąć oczy, wątek zła rwie się.
Czemu zdrada tak głęboko rani.
W sercu rana jątrzy, ściska,boli.
Obiecuje, przysięga, zwodzi, znika.
Miraż złudy, miłość zakazana.
Płonę od pieszczot, zamiera świat cały.
Dotyków, pocałunków pragnę jak chleba.
Dni mijają, nocy czas nadchodzi,
znów pojawia się myśl szalona,
pochłania ciągle i mnie zwodzi.
Wizja - topór w dłoniach kata.
Wyrok jeden tylko zapaść może,
winny, skazany na miłość nieokiełznaną
Istnieć, spalać się w jej żarze.
Chęci pieką, słowa płoną, myśl pędzi
ku zakazanej miłości ofiarowanej w darze.
Tonę w niej jak w bagna grzęzi.
Milknie duma, cześć gnie kolana.
Śnić na jawie, żyć jak we śnie.
Co jest warta chwila mi dana.
Zagubiona w miłosnej studni dnie.
Tak przemija chwil udręki wielka,
sen czy jawa, może myśl zbłąkana.
Śmiech, czy w sercu goryczy rana.
Będzie gościć myśl wyimaginowana.
Ta myśl ma na imię MIŁOŚĆ ZAKAZANA.
-----ANTEK-----

18
-----PYCHA-----
Jałmużny chleb,
łzy goryczy.
Księżyca sierp,
myśli nasyci.

Nadchodzące zło
nocą się skrada
Pcha cię na dno
pychy
to twoja wada.
Zapomniana droga
pokory gruda.
Masz ją za wroga
- barwa jej ruda.
W takie kolory
wszystko się zmieni...
Według twej woli,
żadnej zieleni
-----Antek-----

19
-----UKRYTY OBRAZ-----
W sejfie pamięci
zamglony obraz.
Utkwił w sieci
znajomy pejzaż.

W treliażu wiary
latarnia słów.
Pnie się bez miary
pnączem zapachów.
Zbieranym przez wiatr
w ogrodach snów.
-----Antek-----

20
-----BUNT DUSZ-----
Gniewny korowód dusz
mlecznej drogi.
Zapędził je Syriusz
według Oriona woli.

Bogowie i kosmici
zachodniej strony
pozostaną syci.
Mrok oddalony.
Nadszedł pokory czas,
bunt dusz stłumiony.
Zabrał je Wielki Wóz
do światów zagubionych.
---Antek---

21
-----UPOKORZENIE-----
Na szczytach sławy dumny,
pogardy uśmiechu rzuca okruchy.
Obdarty z rozsądku ułudy,
daru radości- natchnienie zguby.
Upadku swego nie dostrzega.
Ograbiony ze szczęścia źródła,
pozbawiony chwały jak chleba.
W powolnym rytmie się obnaży 

z pozornych cnót swej dumy
wyzutej z moralności bagaży.
Stojąc na dróg rozstaju życia
znaleziony grosz podniesie zlękniony,
grosz szczęścia, czy grosz pokory?
Czy wdzieje szorstki łachman pokuty?
Bicz rzemienny dzierżąc w dłoni,
żebrząc o wybaczenie swej pychy.
Gdy sięgając dna upokorzenia
potrafi dostrzec błędów swych granic.
Błądzić, czy wrócić na ścieżkę skruchy.

Umiesz to, lecz czy zechcesz zapytam?
ukorzenia zaznać smaku.
Wiara we własne wartości cnota.
Dumę swą trzymać na smyczy.
Cenić wartość innych, swej nie przeceniać.
Talent ma wielu, część go ukrywa,
skromność zakłóca myśli bogactwa,
w obawie ignorancji, upokorzenia.
Siła twa tkwi w niemej chwale,
potrafisz, chcesz stać na piedestale.
Porzuć Syzyfa znojną myśli pracę.
Będziesz wielki - wielkością innych
ocenionym za cnotę tu ujawnioną.
-----ANTEK-----

22
-----RADOŚĆ JAŚNIE PANI----
Lecą gwiazdki, skrzą się bielą.
Smoki z białą grzywą
ciągną sanie z Jaśnie Panią Zimą.
Siedzi w saniach w białe futra otulona.


Śmieje się radośnie.
Śnieżki tańczą dookoła
w rytm wiatru rock and rolla.


W śnieżne zwierciadła zamieci
zagląda wielce rozbawiona,
jak to możliwe, by kompan Mróz
jeszcze swojej pracy nie wykonał.

Wita się matczyną czułością
ze Śnieżynek przebogatą świtą.
Z poszarpanych chmur kłębiastych
pędzi ku nim chochlik złoty
promyk, zagubiony słońca dotyk.

Sługa śmiały - określany Czasem
na srebrzystej białej tacy
gestem chwili przekazuje cudne dary.

Złote kielichy pełne uśmiechów dzieci
rozbawionych na pagórkach w dali.
Udziela nam się wszystkim radość
wraz z jej radości żarem,
otulonym jej przepięknym białym szalem.
-----ANTEK-----

23
-----INNY-----
Dociera do mnie jak przez pryzmat
wszechświat zakodowany w czas.
Określony zespół Downa mam.
Wyeliminowane skrzeczące słyszę słowa.

Jak w kadrach powolny życia rytm.
Nie jestem pewien w jaką stronę
myśl jak na rozstaju dróg
pędzi z prędkością światła,
to flegmatycznie zwalnia znów.

We własnym zamkniętym świecie
uczucie gna jak lawa gorąca.
Za chwilę wypełnia ciemność.
Czy mantra strachu i chłodu
to symbol, to kody drążące moją duszę.
Zapachy same się pojawiają,
nie jestem pewien jak i skąd.
Chcę coś powiedzieć ciągle wam,
lecz słuchać nie chcecie mnie.
Dlaczego to tak rani i tak boli,
jak by kolczastych drutów zwoje
oplatały wzrok i część duszy mojej.
Nie potrafię płakać - wyschły łzy.
Zamiast bólu głos wyje sam.
Czy nam Innym przypisany taki los.
Zrozumieć nie potrafi nas nikt.
Czasami przez zamglonych oczu błysk,
dociera do mnie jedna tylko myśl.
Grzech musiał śmiertelny popełnić ktoś,
bym odkupienia znosił ból.
Może znajdę chwil szczęścia kilka.
Zamknięty w ciemności własnych dni
gdy przyjdzie odkupienie,
będę szczęśliwy tak jak wy.
-----ANTEK-----

24
-----LABIRYNT ŻĄDZ-----
Wygasłych myśli szary cień
zanika w labiryncie dni,
z nocnych zwierciadeł snów
i zniewala marzeń twoich tęczę.

Zaglądasz w samą siebie
gdzie popełniłaś straszny błąd,
stojąc na rozstaju dróg
spłoszone słowa, fałszywe jego gesty.
Był jak ocean dzikich żądz
a ty ufna w jego obietnic ciąg
pragnęłaś ramion, jego ust,
ranił, wybaczałaś mu.
Mijały dni i całe lata
tęskniłaś, roniąc krople marzeń
gasnące promyki twoich łez.
Ubrana w sukni swojej mrok
sięgasz horyzontu chwili.
Zdradzona goryczą słów.
Postaw w labiryncie czasu mur,
z morza marzeń radość złów,
wpleć w oczy błękit nieba,
obudź w sobie bestię pragnień.
Stojąc przed lustrem zdarzeń
wskaż innej miłości płomienia blask,
ścieżką uczuć powróci radość
zorzę rozpali w sercu twoim.
Odwróć zdarzenia los
teraz ty będziesz oceanem dzikich żądz,
łap życie jak w żagle wiatr.
Przekuj porażkę w promieni blask.
Pozostaw innym tęsknotę, żal
będziesz pełna radości
znów będziesz się śmiać.
Spleciesz ręce z perłami gwiazd
spadających do twoich stóp.
-----ANTEK-----

25
-----ZAZDROŚĆ-----
Wirująca fryga
tańcząca Eurydyka
rozpostarte skrzydła
unoszą marzenia.

Wstęga błękitu
kondensuje pragnienia
Wiary
myśli niedosytu.

Zazdrość - wada
nieuchwytna
zdradliwa, ukryta.
Choroba przekazana
z genami przodków
nieuleczalna
w ludzkiej naturze.
Rodzisz się wolnym,
żyjesz w zniewoleniu.
Umierając
stajesz na ścieżce prawdy,
do której rodząc się
nieustannie zmierzałeś.
-----ANTEK-----

26
-----SAMOTNOŚĆ-----
W studni przeznaczenia
wyszczerbiona cembrowina
wiary
Zmurszały żuraw
nadgryziony zębem
czasu
Wyschła woda
ze źródła
nadziei
Zwiastun tęsknoty
więzienie zwane
życiem
Samotność oczekiwania
cela we własnym
ciele
W oczekiwaniu doskonała
złamane skrzydło
miłości
Barwę czerwieni
spopiela sumienie
strachu.
-----ANTEK-----


27
-----SEN CZY JAWA-----
Niepokój nocnych rozterek
otworzył mi powieki.
Kula ognia pod sufitem
płonie jarzącą poświatą.

Szpitalna sala OIOMU
szum respiratorów,
spoglądam zdziwiony
kula lśni błękitem.
Spokój umysł wypełnia
spływa nad szpitalne łóżko,
kolejnej operacji termin
przyniósł ukojenie bólu.
Następny i następny miesiąc
pobytu wśród półżywych
bramy czasu wspomnień
otwiera kluczem nadziei.
Kula wraz ze świtem
wypłynęła przez szyby okna
nad drzewami sosen
w błękit porannego nieba.
Poranek wstał a wraz z nim
próbuję wstać i ja.
Zanik mięśni nóg, brak sił
nie potrafią utrzymać ciała
mimo dwudziestu lat.
Wiara i chęć życia
cud zdziałały znów,
już po tygodni kilku
potrafię tańczyć i się śmiać.
Wspomnienie niepewności,choroba
wracają jak zły sen.
Wiem, że zmarła matka
pod postacią kuli błękitu
czuwać nade mną musiała
nadzieją napełniając mnie.
Miałem do spełnienia
wiele jeszcze w życiu swym
zadań- pomoc innym nieść.
No i co istotne jest
w przekazaniu swym
wiersze pisać też.........
-----ANTEK-----

28
-----KAPLICZKA-----
W odległym czasie
na rozdrożach
myśli
została kapliczka
zwiastun cierpienia
nadziei.
Pozostawiła chwile
zamkniętą w obrazie
łzę tęsknoty.
Dziecięcej wiary
wtulonej w ramiona
miłości matczynej.
Ofiarnym wieńcem
cierniowym krwawi
źródłem cierpienia
zwiastunem odnowy
Rubinem życia
powrotu i odkupienia.
-----ANTEK-----


29
-----KUŹNIA PRZEZNACZENIA-----
W kuźni myśli
przekuwam słowa
nad paleniskiem
żaru miłości
w sztylety żądzy.

W zamglonych barwach
przeszłości
odnajdę żądło wiary.
By z głębin nurtu
wydobyć chwałę
przeznaczenia.
A deszcz łez Tytana
zostawię Bogom
dźwigającym niebios
sklepienie.
-----ANTEK-----

30
-----NASYCENIE-----
Nocą z poświatą gwiazd
wchodzisz
do sypialni moich marzeń.
Stajesz przede mną naga
w blasku księżyca.

Krew pulsuje Niagarą
serce jak ryba na piasku
trzepoce
chce wyskoczyć z obiegu.
Kusisz mnie
wabisz spojrzeniem
dotykasz moje gorące ciało
strumieniem pocałunków
uwalniasz tęsknotę zdarzeń.
Księżyc zawstydzony
chowa oblicze
ty we mnie
ja w tobie zatapiam się cały.
Rozkoszą nasyceni
zasypiamy nad ranem.
Budzi mnie promień słońca
ostry jak sztyletu ostrze.
Spoglądam szukając
twojego ciała.
Pościel wymięta,
 część na podłodze
a ty gdzie jesteś.
Resztki snu, wraca świadomość
odeszłaś
wraz z pełnią księżyca
ścieżką wśród gwiazd.
Już tęsknić zaczynam
nie chcę się budzić
pragnę dalej spać
pragnę dalej śnić.
-----ANTEK-----

31
-----SKRZYDŁA WIOSNY-----
Na skrzydłach wiatru
klucz dzikich gęsi
od południa
wiosenne barwy niesie.


Zegarmistrz czasu
budzikiem światła
za chwilę
w kolory ubierze ziemię.
Zieleń tryśnie szalona
z uśpienia wyjdą zawilce
przebiśniegi okryją szarość
kołdrą bieli.

Stokrotek nieśmiałe główki
z zieleni fałd sukienek
barwą rubinu, fioletu
odcieni żółci i bieli
rozjaśnią wśród traw
swoje kobierce.

Za chwilę niezapominajek
błękitnych całe łany
w promieniach słońca
otworzą oczek swoich perły.

Zimorodek nurka lotem
w strumieniu złowi rybę
by nakarmić pisklę swoje
z miłością matczyną
w gnieździe z traw splecionych.

Zwiastun wiosny
bocian - piewca nadziei
obudzi uśpione
nasze marzenia
klekotem
naszych wspomnień.
-----ANTEK-----

32
-----AMOK-----
Wzrokiem ciskam
błyskawice.
Gdzie czułość
gdzie słodycz słów.
Wygasły uczuć
chwile.

Błagałeś wybacz
ostatni raz
zapomnij.

Sił miałam tyle
wybaczałam
kolejny i kolejny raz.

Wracałeś.
Tuliłeś.
Wracały piękne chwile.

Po pracy kolejny
w samotności dzień.
Czekam z obiadem,
wieczór, noc mija
nad ranem wracasz
przesiąknięty zapachem innej.
Zmęczony układasz
się do snu.

Wściekłość, bezsilność, duma
sługa Szatana
nóż wciska
mi do rąk.

W amoku ostrze tnie
twoje śpiące ciało
kolejny i kolejny raz.

Purpurą karmię
wściekłość
zranioną dumę
stracony czas.

Zamglone oczy
puste bez łez
patrzą w dal.

Cisza spokój
biały pokój
prycza
drzwi bez klamek.

Embrionalna poza
uwalnia kostki domino
zdewastowanych złudzeń wstecz.
-----ANTEK-----

33
-----Z MIŁOŚCI POCZĘTA-----
Głośna muzyka
pijacki śpiew
strumieniem alkohol
leje się.

Zza ściany
dziecka płacz.
Co ono znowu chce.

Ojciec, matka na zmianę
próbują uciszyć niemowlę
zakłóca im pyszną zabawę.

Mijają godziny
goście rozeszli już się
oboje zmęczeni
upojeni.

Malwinka wrzeszczy
coś jej jest.

Ojciec krzyczy
uspakaja ją
bije
nie pomaga nic.

Otwarte okno
szóste piętro
dziecko wyfruwa
jak ptak
mu z rąk.
Szybuje
nim spada na bruk.

Błoga cisza
można spać.

Łomot do drzwi.

Po dwadzieścia pięć lat
sąd za miłość do dziecka
skazał ich.

W maleńkiej mogiłce
tabliczka z napisem tkwi.
TU SPOCZYWA MALWINKA ROCZNA
Z MIŁOŚCI POCZĘTA
A TERAZ TU
CCCCCCCCII CICHUTKO ŚPI.
-----ANTEK-----

34
-----BRAMA TĘCZY-----
Na drugim końcu tęczy
tuż za horyzontem
czucia
istnienia doznań
zobaczyłem bramę
świetlistej mgły bieli.
Całe zastępy bliskich

radosnych, uśmiechniętych
w obłokach szczęścia

ku mnie płynęli.

Zdziwiony spoglądam
skąd i jak się tu znalazłem
stąpam po alei
milionami róż usłanej
skąpane w rubinie czerwieni
astralne ciało moje nagie.

Blaskiem oczu moich promieni
z czułością witam się z NIMI.

Już wiem, doznałem olśnienia
stąd się wywodzę
byłem tu wiele razy.
Na chwile opuszczałem
to miejsce
by cierpieć po tamtej stronie.

Musiałem czekać
na pojawienie się tęczy
wskazującej mi kierunek
przejścia
 na tę właśnie stronę.
Do świata równoległego
mojego kolejnego wcielenia.

Wiem, że za chwilę
tam się znowu zjawię
w postaci innego objawienia.
-----ANTEK-----

35
-----ZAGUBIENI W UCZUCIACH-----
Uchylona puszka Pandory
spłoszonych myśli
dzikich całe stada
uwolnione
mkną z wiatrem w wyścigi.

Labirynt wspomnień
moich marzeń
pochłania pragnienie ciebie.

W rozpalonych oczach
krople nieba lśniące
blaskiem pożądania.

A ty w obojętności mrok ubrana
zrywasz niewidzialną
sieci nić
wspólnych chwil.

Tęsknota rozpala
moje umęczone ciało
gorączką złudzeń
za miłością zagubioną
gasnących uczuć
jak świecy płomień.

Potopiliśmy swoje uczucia
w bólu i rozterkach.

Czy powróci z dalekiej podróży
żar
co wypalił piętno
w zagubionych duszach.

Wizerunek twój
cały we mnie tkwi
w oczekiwaniu, pożądaniu
spędzenia z tobą reszty chwil.
-----ANTEK-----

36
-----SEN O MIŁOŚCI-----
Zobaczyłem
Oniemiałem
Iskry naszych oczu
płomieniem rozpaliły się.

Dotyk dłoni
splecione ręce
myśli płoszy.
 Muśnięcie warg
motyli całe roje
uwalnia z głębi.
Słyszysz
szaloną miłość
młodzieńczych uniesień.
Czujesz
szum fal
nieba błękit.

Spacery deptakiem
krzyk mew
najpiękniejszy dla nas śpiew.

Spijamy sobie z ust
słodycz gorzkiej czekolady.
Słuchamy nawoływania
sprzedawcy lemoniady
skryci za wydmami
leżąc na gorącym piasku plaży.
Kochamy się jak szaleni
ciał swoich spragnieni.

Pamiętasz kochana
tamte dni
sen o miłości śnić.
Wczoraj to było
a dziś ?.
-----ANTEK-----

37
-----WYZWOLENIE-----
Stoję wśród tłumów
wzrok skierowany
ku niebu.
Od zachodniej strony
nadciąga
aż po horyzontu kres
purpura z granatem
połączona.

Czuję to w głębi
Bóg jest rozgniewany
za grzechy, obłudę
zsyła to na ludzkość całą.
Przypomnienie
 Sodomy, Gomory
gniazd rozpusty,zniewolenia.

Zbliżają się tuż nad ziemią
płyną ku nam
kłęby ognia i popiołu
pokrywają nasze złudzenia
zachłanność minionych dni.

Przerażenie
grzmoty dzwonów
krzyki rozpaczy
bogactwo i nędzę
pokrywa całun
spopiela ciała
wyzwala dusze
które w szeregach
nieprzebranych
cel jeden obiorą dziś.
Gdzie ?.
Tego nie wie nikt.
-----ANTEK-----

38
-----POŻÓŁKŁE LISTY-----
W szufladzie na dnie
zapomniane od lat
czekają
pożółkłe koperty z listami
zasznurowane
wstążką barwy serca.
Jak by słowa tam ukryte
mogły ulecieć
jak jaskółki w dal.

Otwieram wspomnienia
staje przede mną
dziewczyna
w błękitnej sukience
z warkoczami złotymi jak len,
którymi oplotła moje uczucie.
Jej uśmiech
oczu blask
oczarował mnie
na resztę lat.

Otwieram kolejny list
marzenia jak sznur
dzikich ptaków
uwalniają ze splotów
pamięci się.
Słowa zaklęte w czasie
powracają jak promienie
słońca wiosną
na stęsknioną ziemię.

Uczucia
zakwitły jak przepiękne
krzaki róż
pielęgnowane
przez tyle lat.
To wszystko zawarte
w pożółkłych stronicach
- to było wczoraj.

Dziś ten sam błysk
w oczach.
Tylko włosy wybielił czas
błyszczą jak srebro
blaskiem spływającym
z nieba z gwiazd.

Czas się zmienił
a w nas
ciągle miłość, wiara
tym samym blaskiem lśni.
-----ANTEK-----

39
-----ZAPACH KRWI-----
Smak, zapach krwi
wywołuje u niej
burzę, pragnienia
ekstazę
zmysłów i wizji.

Niepozorna, krucze włosy
piękno
aż do bólu bije od niej,
oczy ogromne na pół twarzy.

Puka do wybranych drzwi.
Elegancki pan staje w nich.
Widzi piękne, niewinne dziewczę
ze spuszczonym wzrokiem.
Pyta czy może ankietę
przeprowadzić z nim.

W mieszkaniu przyjazna
wymiana zdań,
uprzejma dyskusja toczy się.
Zamiast dyktafonu
wyciąga paralizator
obezwładnia Voltami go.

Po chwili oszołomiony
do podłogi przybite
ręce i nogi - nagi
wybudza się.

Dziewczyna naga
przy cichej muzyce
tańczy w ekstazie
wokół podłoga
cała we krwi.
Klęka do modlitwy
liże jego nagie ciało
spija płynącą krew.

Czas płynie a wraz z nim
życie wypływa
ciało z bólu aż drży.
Oczy zasnuwa mgła
zdziwione myśli błądzą
dlaczego ja - czy to sen?.

Dziewczyna wykąpana
ubiera się, zamyka drzwi.
Szczęśliwa,
 zasyciła żądzę swą
do kolejnego razu spełnienia
sen będzie swój śnić.
-----ANTEK-----

40
-----MUZYKA SŁÓW-----
Ze strun myśli
płynie muzyka słów.
Tworzę obrazy zdań
maszerujące w takt
przeżytych zdarzeń.

Pięciolinie akordów
z pod palców rąk
same wylatują
jak pisklęta z gniazd.

Rodzą się nieustannie
pokolenia nowych
nieprzebranych barw
uniesień, akompaniamentów
gry złudzeń
ubranych w formy
moich dla was
przekazanych wierszy.
-----ANTEK-----

 41
-----KLEPSYDRA LOSU-----
Zegarmistrz myśli
dewastator złudzeń
ludzkich losów
spinanych klamrą czasu
ziarenka piasku pustyni
przesypuje
w klepsydrze świadomości
moich marzeń.

Nasycone barwą miłości
mnożą tęsknotę
ubraną w poświatę
z blasku księżyca.

Trójwymiarowy obraz
logarytmem uczuć
wypełnia moje zmysły
Twoich ogromnych oczu.

Wymiary niewypowiedzianych
słów
zasypiają w sześcianie
ścian wyobcowania.
-----ANTEK-----

42
-----NIECHCIANE-----
Zapomniane
Zagubione
w przechowalni marzeń
oczekują na uśmiech.
Wyciągają rączki
do ludzkiej litości.

Z chwilą poczęcia
jak pisklęta w gnieździe
już były niechciane.
Zawadzały w spełnieniach
wyidealizowanych
wrażeń.

Uśmiechem
wabią
jak kwiaty motyle
może cud się zdarzy
ktoś przystanie
zobaczy w nich
maleńkiego człowieka.

Jak liście na drzewie
kiwają się rytmicznie
w swojej samotności
sierocej zamknięci
bezpiecznej.

W kąciku myśli
tworzy się marzenie
stworzyć swój
maleńki świat
by móc się przytulić
Mamusiu zakwilić komuś.

Aby mógł im ktoś
przywrócić utracone
człowiecze złudzenia.
-----ANTEK-----


43
-----SŁOWA----
Nic nie kosztują
słowa piękne, proste
tak mało wypowiadane.
Powiedz Jej
tak po prostu
KOCHAM
cię moje Kochanie.
PROSZĘ
WYBACZ
za trudy.
DZIĘKUJĘ
że jesteś
tak wiele dla mnie
ZNACZYSZ.
SPEŁNIĘ
twoje pragnienia
pogubione, zapomniane.
ZAPRASZAM
cię do budowy wspólnego
ZAUFANIA.
Tobie będzie lżej
ona będzie szczęśliwa
dowartościowana.
Dzień stanie się piękniejszy.

Przerzucona kładka
nad strumykiem
zagubienia
utrwali poczucie wartości
waszego wspólnego
ISTNIENIA.
-----ANTEK-----

44
-----SPŁOSZONA MYŚL-----
Przycupnęła na osice
drży  spłoszona
ciszą krzyczy
a krzyk w ciszy
echo niesie
po gęstwinie
cieni w lesie.

Myśl ugniata
myśl uwiera
zostać na osice
czy wyjść z cienia.

Tuż poniżej
hien chmara
czeka na nią
wygłodniała.

Zejdzie zeżrą
pozostanie umrze
z pragnienia.

Wnet się burza
zrywa sroga
wiatr nadziei
myśl unosi
by nasycić
myślą słowa.

Wraz z kroplami deszczu
spłyną potokami
na jałową ziemię
by po chwili
Wiosną
zakwitnąć pachnącymi
Wersami.
-----ANTEK-----

45
-----SAMOTNOŚĆ II-----
Archanioł ciemności
rozpostarł skrzydła
ukojenia
do zakamarków duszy
dociera.
Rozgląda się zaciekawiony

co pozostało mu do
zniewolenia.
Gdzie nie spojrzy
same ciemne strony.
Bóg o mnie zapomniał
ból, cierpienie
ciało zdeformowane
pozwala mi łaskawie
dźwigać
to swoje Miłosierdzie
Doskonałe.

Władca podziemi
zmrokiem nadchodzi.
Pora zwątpienia
umierania nadpływa
kocim krokiem.
Znika niepokój
w głowie się rodzi
i tam zamiera
jako ostatnia
Samotność
Siostra Nadziei.
-----ANTEK-----

46
-----ZAPACH BZU-----
Kiść pachnącego bzu
muskasz ustami.
Delikatnie dotykasz
tulisz tak czule
jak kochanka
przesiąknięta jego
wonnym czarem.

Wracasz wspomnieniami
do alei z bzu
ławeczki pod krzakiem
szampana spijanego
prosto z butelki.

On tak delikatny
czuły, wybrany
każdy łyk
osładzał pocałunkami.

Upojona szczęściem
zagubiona w czasie
nad ranem
przytulona
do pachnącego bzu
uśmiechasz się przez łzy
tulisz do ust
kiść wonnego kwiatu
wracasz do przeżytych
w jego zapachu
niezapomnianych chwil.
-----ANTEK-----

47
-----TWÓJ ZAPACH-----
Kaskadą słów
spływają zdania
moich do ciebie
wypowiadanych pragnień.
Siecią pajęczą
babiego lata
srebrem płynącym
na wiatru fali
oplotłaś moje marzenia
w misternie utkanym
mirażu złudzeń
gdzie
zaplątany się miotam.

Zapach twój
unosi się wszędzie
przesiąkłem nim cały.

Tak mi ciebie
potrzeba jak powietrza.
Chwila bez ciebie
wiecznością całą.

Jedna myśl błądzi
jedno pragnienie
emocja pożądanie.

Rozłączyć nas tylko może
córka nocy
siostra śmierci
Kera niepokonana.
Wspólnie z Tanatosem
dokonać tego mogą
On silny, szybki
Ona bogini
gwałtownej śmierci
cios wymierzą
w serce głęboko
otwartą raną
uczucie wypłynie
pozostanie tylko
w oczach błękit nieba.
-----ANTEK-----

48
-----STRZAŁY Z DZIECIŃSTWA-----
Upada, wstaje
tunel, światło
zatęchłe powietrze
biegnie dalej.

Gruz, sterty gruzu
w dali głuchy
huk wystrzałów.

Wspomnienia wracają
jeszcze wczoraj
był z mamą tatą.
Oboje chronili go
do końca
bądź dzielny
ukryli pod schodami.

W ciągu kilku dni
dorósł
w ukryciu kanałów.

Rodzice zginęli
od strzałów
egzekucja.
Po wyjściu oprawców
wyszedł z ukrycia
prosił, krzyczał
nie wstali.
Krew na posadzce
szkarłatem się mieni
to pozostało w umyśle
nic tego nie zmieni.

Twarze oprawców
wyryte w pamięci
jak rzeźby
w marmurze na stałe.
Odnajdzie ich kiedyś
Odnajdzie na pewno
zapłacą swoją śmiercią
za utracone dzieciństwo
tęsknotę
za Tatą i Mamą.
-----ANTEK-----

49
-----DZIEWCZYNA Z FOTOGRAFII-----
Ściana pełna wspomnień
pożółkłych fotografii
w ramkach zamknięte
radości, oddanie
iskry miłości
w twoich oczach
złapane.

Gesty widziane
obiektywem czasu
splecenie rąk
miłości wyznanie.

Twoje długie warkocze
moje bujne włosy
dziś posiwiałe.

Gra cieni młodości
zmienia pokolenia
dzieci wyfrunęły
wnuków cała gromadka
biega rozbawiona.

Ty jak dawniej
szczęśliwa, zabiegana.
Te same błyszczące oczy
cały czas w sercu noszę.
Te słowa z młodości
szeptem wypowiadane
Kocham ciebie i chcę być
Kochana.
-----ANTEK-----

50
-----ISTOTY Z GWIAZD-----
Lot międzygwiezdny
w hibernacji
trwa wieki.
Dla nas to chwila
u was pokolenia całe.

Kolejne wejście
RE zainicjował
na zieloną planetę
pomiędzy warkoczami
dwu komet gwiezdnych.

Cywilizacja wasza
nabiera barw konstelacji
naszych pierwotnych istnień
w gwiazdozbiorze Oriona.
Chutory, pustkowia
nieprzebyte bagna, lasy.

Jesteście naszymi potomkami
tysiące lat
zesłanymi na wygnanie.

Czasami jeden
lub kilku z Nas
pozostaje by kierunek
wskazywać w wypaczonych
umysłach waszych.

Znacie Nas z legend
mitów, historii wojen
jako Barbarzyńców
wielkich Odkrywców, Herosów.

My jako Alfa Helioni
w waszych umysłach
rozświetlamy nasze promienie.
Będziecie tacy jak My
za tysiące lat
jeśli tylko otworzycie
umysłów waszych zwoje,
posłuchacie co chcemy
przekazać wam.
-----ANTEK-----

51
-----PROŚBA O ŻYCIE-----
Oboje z żoną w ogrodzie
spędzamy czas.
Za płotem sąsiedzi
ganiają łaskę
chcą zabić ją.
Piszczy, ucieka
nie maj już sił.
Wpada do nas
tuli się do nóg
skomle z ufnością
prosi o pomoc wiemy to.
Głaszczemy skuloną
u naszych stóp
odzyskuje siły
tańczy, wdzięczy się.
Przepędzamy naszego psa,
który chce zagryźć ja.

Za płotem kolejna łaska
piszczy, woła
tę która przy nas jest
pewnie dziecko jej.
Podnosi łebek,
nadsłuchuje
powoli zbiera siły
biegnie.
Popiskują oboje radośnie
przeżyła.
Szczęśliwe gaworzą
biegną w zarośla
ku kolejnym dniom
walki o przetrwanie.
-----ANTEK-----

52
-----W POGONI ZA MYŚLĄ-----
Biegnę przez burzę
szaloną
ocean spokojnych
wód
kratery wulkanów
głębokich.
Grzęznę w bagnach
wspomnień.
Trzymając się gałązek
giętkich wierzb
wynurzam się z ostępów
cieni gąszczów
bezmiarów nieprzebytych.

Dzień za dniem
pogrążony
w tej szalonej
podróży bez końca.
Steru i wioseł wyobraźni
trzymam się kurczowo
zmierzam do jedynego
obranego celu.

Wiem droga jest
bardzo daleka.
Czas pogania mnie ciągle.

W pogoni za wymarzoną
wyimaginowaną
zaklętą w czasie
jak rumak narowisty
nieokiełznany.

Chcę im założyć
uzdę wyobraźni
by jak barwne motyle
dosiadały mych myśli.

Potrafię i zrobię to
za chwilę.
Jestem bliski
uwolnię energię
drzemiącą w umyśle
pozostanie mi uległa
jak kochanka bezwolna
Myśl Doskonała.
-----ANTEK-----

 53
-----PRAGNIENIE-----
Jesteś mapą moich marzeń
błądzę po zakamarkach
twojego ciała
bez drogowskazów
bez znaków zapytania.

W mieście twoich myśli
ulic, fleszów oczu
dostrzegam kobietę
pełną oczekiwań
wrażliwych doznań.

Przy fontannie
w strumieniach dotyków
twoich palców
rodzę się gdy grasz
na moich zmysłach
jak na fortepianie
z otwartym skrzydłem
wiary w ludzką
wrażliwość
dar doskonały.
Uwalniając z promieni
twojego uśmiechu
żar błyskawic
piorunów
spływających
z błękitu pożądania.

Po chwili
w płomieniach namiętności
spalamy się oboje
na szczytach uniesień
sięgających blaskiem
spadających gwiazd
naszego spełnienia.
-----ANTEK-----

54
-----POWROTY-----
Boginią żądzy
Eridą nienawiści
gasisz
namiętności.
Wchodzę do twojej duszy
bocznymi drzwiami
spoglądam
blask mój wyblakł.
Chwila uniesień
zawisła
w próżni wspomnień.

Zerwany latawiec
z uwięzi uczuć
szybuje samotnie
na tle krawędzi
szarości jesieni
a burzą westchnień
innego istnienia.

Bramę Etny zatrzasnęłaś
przed moim
pragnieniem.
Zielenią piołunu
nadzieję zgasiłaś
czemu?.

Próżno pytać
odpowiedz może być jedna
wulkan uczuć
jak oryginał
kiedyś wygasa
bez podsycanie
żaru płomienia.

Puenta
iskrą podniecaj
myśli szalone
splataj je w warkocz nadziei.
Powróci z podróży
dusza zbłąkana
otworzy drzwi
do miłości
utraconej.
-----ANTEK-----

55
-----STRUNY MŁODOŚCI-----
Moje stare skrzypeczki
zagrajcie na strunach
tęsknoty
pieśń o miłości
szalonej
zagubionej z upływem lat.
Na strunach nadziei
wspomnień
minionych dni.

Te same domy, ulice
te same sny
tylko przyjaciół
tak wielu odeszło
sen wieczny śnić.
Ciało zmarszczek
pokrywa sieć
w duszy ciągle
młodości żar się tli.

Cicho snujcie pieśń
o dziewczynie zaklętej
w czasie młodości
oboje w tańcu
z perlistym śmiechem
przepięknych
niezapomnianych chwil.

Wspomnień rozkoszy
nikt nie potrafi
wyrwać z serca mi.
Bagaż ten w banku
pamięci
będzie się mnożył
a z oszczędności jego
będę czerpał
wiele sił.
-----ANTEK-----

 56
-----NASZA PRAWDA NARODOWA-----
Szczęśliwi gdy kogoś pognębimy oplujemy skrytykujemy.
Najlepiej wychodzą nam przytyki, radość z czyjegoś upodlenia, cierpienia, poniżenia.
Z głową w chmurach bo sąsiad jest biedniejszy, głupszy, upośledzony - GÓRĄ NASI.
Polityka jest piętą Achillesową od pokoleń.
- Kochamy wieszczy ale nieżyjących.
- Bohaterów spoczywających.
- Herosów podnoszących naród do zrywu ale z historii.
Rzeczywistość teraz i tu nas kole, uwiera jak kamyk w bucie.
Tworzymy instytuty pamięci narodowej - inwigilacji.
Nie potrafimy cenić wartości zdobytych i ich pielęgnować.
Ludzi z pasją traktujemy jako odmieńców, szukamy w nich przywar i słabości by im przykopać, opluć, wyśmiać.
Krytycyzm jest naszym  DOBREM NARODOWYM od wieków - Liberum Veto, Rozbiory Polski i inne tragedie narodowe.
JEDNAK
W chwili zagrożenia zrywamy się do walki potrafimy zapomnieć o swoich i innych słabościach, poświęcamy swoje życie i dobra dla idei wolności nie szczędzimy sił i czasu.
W czym tkwi problem?
- cenimy gdy tracimy
- szanujemy jak nie mamy
- tęsknimy gdy odchodzi
- patrzymy gdy nie potrafimy dostrzec rzeczy oczywistych.
Zachowujemy się jak POLAK.
- po 1 setce mówimy wszyscy słuchają
- po 2 setce mówimy część słucha
- po 3 setce nikt nie słucha
- po 4 setce wszyscy mówią nikt nie słucha.
Tak właśnie zachowujemy się -  wszyscy chcą mówić, pouczać a nikt nie chce słuchać.
-----ANTEK-----

57
-----ZJAWA-----
Budzi cię krzyk istoty
błąkające po bezdrożach
twoich snów.
Głos Puszczyka
w głębi nocy
wywołuje strach, niepokój
skóra cierpnie
włosy dęba stają
zbliża się godzina duchów.

Przy pełni księżyca
budzą się ze snu wiecznego
strzygi, zjawy, zmory
nawiedzają
ludzkie myśli zagubione.

Wiatr, szum
trzaski w starym domu
dach, belki, strop
skrzypią
duszą starych drzew.

Przenika przez ścianę
staje obok.
Patrzysz przerażona
w materializujący się cień
w blasku poświaty
wpadający przez okno.
Bezgłośnie wypowiadane słowa
jak echo powstają
 w twojej głowie.
Gesty rozpływające
za chwilę dotkną twojego ciała
kulisz się pod pościelą.

Krzyczysz, lecz głos
tkwi bez echa.
Żadnego ruchu
nie jesteś w stanie wykonać
patrzysz w strachu uwięziona.
Co jesteś winna?
Kogo zraniłaś?
by zjawa cię nawiedziła.

Mijają długie chwile
wieczność cała
cień nocy zasnuwa pokój
gdzieś w oddali
pieśń koguta
budzi w tobie
czas realny.

Zrywasz się z posłania
światło zalewa sypialnię
już do rana sen nie wraca.
Co to było pytasz siebie
trwoga zalewa duszę.

Masz przed oczyma
postać zjawy
zarys twarzy
sukni biel w poświacie
myśli biegną jak szalone
Kto nawiedził ?
Co się stało ?

Odpowiedz nadchodzi z rana
wiadomość z drugiego
końca świata
Mama zmarła w nocy
uroczysty pogrzeb niebawem.
-----ANTEK-----

58
-----POCAŁUNEK-----
Siła pocałunku
spłynie
z twoich ust
pragnieniem
żarem serc
łącznikiem
zdobyciem
dostępem
spełnieniem
zaspokojeniem.
-----ANTEK-----

59
-----TANIEC ZMYSŁÓW-----

Tańczymy
suknia lśni błękitem.
Płomień w oczach.
Trzymając ciebie w ramionach
czuję oddanie.

Blask świec
topi wosk uczuć.
Pomiędzy ustami
a rubinem wina
pocałunki
z oddechem pożądania.

powiew myśli
przenika granice.
Czarodziej zakochanych
w sierp zaklęty
bladym dotykiem
promieni
muska muzykę słów
niewypowiedzianych.

Noc otula kobiercem gwiazd
drżysz cała
pod dotykiem dłoni.

Napięcie zespala.
Akordy dosięgają zenitu
na krawędziach naszych wrażeń.

Płyniemy tak wśród obłoków
zatopieni w rozkoszy
tańca ciał.

Symfonią ruchów
osiągamy granice wyładowań
eksplozji błysków
szkwału na oceanie
doznań.

Stopieni jednością
dopływamy do wyspy
marzeń
wśród archipelagu wyobraźni.
-----ANTEK-----

60
-----POŻEGNANIE-----
Nieba błękit
nad nami.
noce pełne tajemnic.
Pamiętasz
słowa pełne słodyczy.

Czas dni minionych
przestał się liczyć.
Wśród tylu obietnic
niespełniona żadna.
Żal i tęsknotę
dziś czuję.

Wspomnienia wracają
goryczą rozstania.
Wypalonego uczucia żar
cierniem w sercu
krwawi.
Marzenia nasze
odnajdziemy
tylko w snach.
ŻEGNAJ.
-----ANTEK-----

61
-----POWROTY II-----
Smutek w oczach,
chowasz w nich cień.
Włosy twoje
jak łanu len
skrywają spojrzenia.

Powiedz czemu?
Odszedł?.
Zostawił cierpienie,
myśli skradł?.

Podaj mi swoją dłoń.
Wspomnienia
do studni wrzuć
bez dna.
Dzień za dniem
przekujemy
nasz wspólny brzask
w radości smugę tęczową.

Rozbłyśnie nam świt
makiem nadziei.
Zakwitną dni.
Powróci ukryte marzenie.
Zabliźni serce zranione.

Na fali zapachu wiatru
uśmiech ci wróci.
Tęsknotę ukołyszę
niech śpi.
Rozbudzę uczuć blask
by w twoim promieniu
lśnił.
-----ANTEK-----

62
-----PODSŁUCHANE MIŁOŚCI-----
Miłość jest energią
rachunkiem małżeństwo.
- Miłość ogranicza tylko śmierć.
- Gdy serce jest wolne
miej odwagę iść za jego głosem.
- Idealnej miłości nie ma
ważne by była prawdziwa.
- Miłość jest jak piękna róża
rodzi się, rośnie, rozkwita
trzeba ją pielęgnować
by cieszyła serce i oczy.
Kiedy kochasz, każda wolna
chwila przecudnie dzień umila.
- Pocałunek uchyla nam
zasłony tajemnic świata.
- Kilka grzeczności wystarczy
by zbudować mostek do serca.
- Kiedy chodziłem na randki
uwielbiałem kapitulantki.
- Namiętności kobiety to żywioł
żadna tama jej nie powstrzyma.
- Nie bój się miłości
bo życie bez niej
nie ma wartości.
- Mężczyzna nie dorasta kobiecie
do pięt
jeśli patrzy na nią z góry.
- Ignorant w miłości jest jak paw
ma dumę we własnym ogonie.
-----ANTEK-----

63
-----ZAGUBIONA-----
Wracam z pracy
prawie pusty dom.
Marzenia pozostały
na krawędzi rozpaczy.
Barwy życia zapomniałam
gorzknieję w samotności.

Kręcę się po mieszkaniu
z empatią podnoszę
na niego wzrok.
Umyka jak spłoszona mysz.
Pogubiliśmy swoje ścieżki.

Zbudowałam wokół siebie
wielki mur odizolowania.
Zgubiłam swoją tożsamość
w zakamarkach przygnębienia.

Zaszczuta codziennością
wyję w sobie z bezsilności.

Zdaję mi się, że go znałam
widzę jak drwi z mojej nienawiści.

Pamiętam, byłam pięknym
obrazem w jego ramionach.
Moja wierność, oddanie
rozpadły się jak domek z kart.

Toczę dzień za dniem
jak młyńskie koło wodę
w strumieniu życia.

Ramiona skrzydła wiatraka
wyciągam do Boga
już sama nie wiem po co.

Nocami wtulona w poduszkę
śnię o błękicie jego oczu
gdy topiłam się we łzach
miłości pojednania.

Ranek budzi rzeczywistość
nienawiść za zdrady
łzy rozpacz, bezsilność.
Czuję się pokonana
niepotrzebna nikomu.
-----ANTEK-----

64
-----MODLITWA DEMONA-----
Zsyłam na was z ciemności
klątwy wszechświata.
Będziecie się smażyć
w ogniu
piekielnych rozpaczy.

Gnębieni zarazami pomory
wiarą waszą dodaną.
Krwią zaleję wszelkie istoty
i spłynie nią świat cały.

Potopem czerni zatopię
wszystkie złudne pragnienia.
Radości powstałe w proch
się obróci,
zgasną światła nadziei
rozpaczy pora nastanie.

Napawam się waszym
bólem i utrapieniem.
Resztki wasze niechaj odpłyną
na statkach w zapomnienie.
Przeklinam pomiot cały
po wsze czasy.
-----ANTEK-----

65
-----OKRUCHY SPEŁNIENIA-----
Poranek złoty
budzi mnie ze snu
obok mężczyzna
wczoraj poznany
Apollo jednej nocy.

Uśmiech rozświetlam
promykiem słońca
na myśl o doznaniach
prawie po świt.

Noc magii jak chwila
minęła w kotlinie wrażeń.
Pozostanie podarowany
przez los dar wspomnień.

Usta jego gorące
i zimne na przemian
parzyły moje ciało
doprowadzały
do dreszczy doznań.

Oczekiwania ugięły się
pod ciężarem zmysłów.
Pikowałam w czeluść
to wznosiłam
na szczyty rozkoszy.

Spełnia się cygańska wróżba
z dawnych lat.
Odnalazłam siłę
do praw decydowania
o swoim losie.

Po latach utraconych
w gehennie alkoholu
znęcania
chcę poczuć
dowartościowanie
potrzebna komuś
złapać garść życia
wydartej z codzienności.
-----ANTEK-----

66
-----PROŚBA-----
Rozdarte serce
otwiera rany
moich myśli
tłukę zwierciadła
wspomnień.

Kryształy złudzeń
wypełniają pustkę
okruchami łez
z doliny rozpaczy.

Krzyk dusze w sobie.
Pozwól na jedną
chwilę radości.

Klękam przed Tobą
ręce wznoszę
w modlitwie
daj kroplę nadziei
uchyl z kielich
łyk zapomnienia
o bólu, goryczy
odrzuceniu.
-----ANTEK-----

67
-----MOJA TWARZ-----
Z rozdartej duszy
spogląda
w czarne lustra
oczu
obca twarz
bezbarwna.

Protest westchnień
krzykiem rozpaczy
rozdziera
gilotyną czasu
moje złudzenia.

Barwy szarości
wczoraj
gonią klątwę
dziś.
Nie będzie
jutra
zagubi się
 w zapomnieniu
świadomości
nieistnienia.
-----ANTEK-----

68
-----WOŁAM CIĘ-----
Krzyczę
usłysz moje wołanie
gdzie jesteś?
Chcę być dla ciebie
wolnością
wiatrem życia.
Razem przekroczymy
wieczność,
zanim rozproszy się
mrok rzeczywistości.

Szare kolory
odpłyną
w bezkres zapomnienia.

Na srebrnych rumakach
nonszalancji
dopędzi nas
w wiosennych barwach
pragnienie
klejnot pożądania
wydobyty z ciemności
jeszcze nie oszlifowany.

Podaję serce
na otwartej dłoni
ogrzej je oddechem
swojej samotności.

Barwą czerwieni
obudzę twojej miłości
ścieżki nieznane.
Odpłyniemy
na obłokach
rozkoszy,
wskazówki
znajdą się same.
-----ANTEK-----

 69
-----WĄTPLIWOŚCI-----
Codziennie
spotykam ciebie wzrokiem
na ulicy,
nie dostrzegasz mnie.
Brak mi odwagi
by stanąć
na twojej drodze,
powiedzieć wprost
jesteś piękna
podobasz mi się.
Pragnę ciebie zaprosić
na randkę, pocałować.

Takie codzienne troski
w marzeniach mam.
W myślach jesteśmy razem
spełniamy skryte sny.
Spacerujemy po parku
splatamy ręce,
cieszymy się śpiewem ptaków
trzepotem skrzydeł motyli
zapachami drzew.
Takie niby nic
a tak wiele
dla mnie znaczy.
Czy odważę się to wyznać
czy zechcesz tego słuchać.
Na twój widok
odbiera mi mowę
umykam wzrokiem
jak spłoszona mysz.
Jutro wstanie nowy dzień
odważę się
stanę na twojej drodze
powiem
kocham ciebie
- nie jeszcze nie dziś.
-----ANTEK-----

70
 -----SZANTY-----
Kołysze jak jasny gwint
kolejne miesiące na morzu
statek już bokiem
wychodzi nam.
Reling i więcej nic.

Nikt na ladzie nie tęskni
nie płacze w samotne noce,
dziewczyna już dawno odeszła
zostałem sam.
Jak wolne alki
szybują nad masztem,
tak my z kumplami
na wiatru żaglach
po portach wałęsamy się.
Przygoda goni przygodę,
egzotycznych dziewcząt
korowody za nami
w zatokach ciągną się.
Za kochankę mamy
szanty tęskny śpiew
podsycany rumem
echem po świt na łajbie
się niesie.
Nie straszne nam sztormy
nie straszny szkwał
w braterskiej przyjaźni
jedna łączy nas myśl
nieważne co będzie jutro
ważne by przeżyć dziś.
-----ANTEK-----

71
-----PTAKI WOLNOŚCI-----
Krążą koło siebie
jak księżyce
wokół orbity
dzieci ulicy.
Kwiaty samo istnienia
niepotrzebne
zagubione
w marzeniach.
Zahartowane
brutalną rzeczywistością
cudzego zapomnienia.

Irokezi
barwne ptaki wolności.
Sypiają pod gołym niebem.
Skrywają swoje tajemnice.
Podebrane w marketach fanty
zapewniają im chleb.

Wspomnienia karmią
minionym czasem
beztroskich chwil,
kolejnych dni walki
przetrwania, bytu
nieskończoności.
W ciągłej ucieczce
przed samym sobą
w kanałach
zostawiają
swoje chwile radości.
Na stacjach peronów
w poczekalniach zmysłów
czują się wolnymi
od cywilizacji
zawziętości
determinacji
zniewoleniu.
-----ANTEK-----

72
 -----DLA CIEBIE-----
Na nić pajęczą
czasu
nawlekam chwile.
Przez ucho igielne
zaufania
wplatam
korale naszych myśli.

W zieleń twojego spojrzenia
 wetknę
błękit wiosennego nieba.
We włosów warkocze
kwiatów woń
z promykiem słońca
by rozświetlał moje
do ciebie
miłości przesłanie.
Niebawem
w letnie wieczory
wśród spadających gwiazd
życzenia nasze
z oceanów marzeń
czerpać możemy
bezmiarem
naszych pragnień.
Czy zechcesz tego
tak jak ja?.
-----ANTEK-----

73
 -----POSZUKIWANIE WIARY-----
Pędzę wehikułem czasu
w podróży
życiem zwanym.
Z każdym dniem poszukiwania
przesiąkłem tysiącami

niespełnionych zdarzeń.
Szeptem błagam
pomóż mi odnaleźć
zagubioną
iskrę wiary.
W dżungli myśli szukam
niewypowiedzianych modlitw
odnajduję okruchy siebie.
Nadzieję widzę
w Twojej umęczonej twarzy
przepędzam smutek
dni napełniają się radością.
Wraz z Twoim
zmartwychwstaniem
nasączasz moją duszę
pragnieniem
Krwią i Ciałem
Twoim podanym.
-----ANTEK-----

74
-----WADERA-----
Przy pełni księżyca
pieśni swoje śpiewa,
echo je niesie
po gęstwin lesie.
O maleńkich dzieciach
w matni śpiących,
o kochanku basiorze
niezapomnianym
w kłusownika wnykach
zamordowanym.
Wadera przywódczyni
watahy
tęsknotę w noc przekazuje.
W blasku luny
sierść srebrem się mieni.
Towarzysze z podziwem
otaczają ją kołem,
dołączają swoje szepty
ku niebu skierowane.
Oczy jak latarnie
świecą w ciemnościach.
Wyciem watahy sarna
przemyka wystraszona
nieopodal w gąszczu wrzosów
cichutko się chowa.
Wilki wiedzą,
że jednością rodziny
są silni
nikt ich nie pokona.
-----ANTEK-----

75
-----DEMON MARYNARZA-----
Wachta dobowa trwa
deszcz opluwa
mój sztormiak
strugami.
Chmury przelewają
się po czarnym niebie.
Noc gęsta, piekło
fale burzą, kotłują
w białogrzywej furii.
Na myśl o tragedii
krew w żyłach płonie.
Zamykam oczy
obraz wraca jak zły sen.
Dziewczyna stoi
nad urwiskiem
wiatr szarpie jej włosy.
W dole kipiel fal
bijących o skalisty brzeg.
Wodnisty świat
rozmywa się
w nieskończonej szarości.
Z nieba płyną drżące
ściany deszczu.
Żądna krwi bestia
obudziła, czai się,
kusi, szuka ofiar.
Szepce w umyśle
wierci i węszy
wyboru już dokonała.
Otwieram oczy
ta wizja powraca.
Fale tłuką o kadłub
walka okrętu
z żywiołem trwa.
Uśmiech wraca
jutro zaświeci słońce
zejdziemy na ląd
do końca zbliża się rejs.
W porcie tawerny
radość, wino, hazard
śpiew szant po świt
kolejne dni.
Dziewczyny wabią wdziękami,
bójki z żeglarzami.
Życie marynarza
bitwa o każdy dzień
i tak powinno się żyć.
-----ANTEK-----

76
 -----NIECHĘĆ-----
Walka myśli
dewastuje
struny uczuć.
Błyskawice
spojrzeń
spopielają
grę złudzeń
oczekiwań
niedosytu
mojego spełnienia.

Gesty
mimika
bez słów
zapachem
zniechęcenia.
-----ANTEK-----

77
-----TELEFON-----
Uczucie
-telefon
możliwość
odwzajemnienia
połączenia
lub odrzucenia.
-----ANTEK-----

78
----ZAWZIĘTOŚĆ-----
Bełkot w głosie.
W głowie
zaplątana taśma
szarpie
słowa
wyzwala zło
jąka się
niszczy
grzęźnie
w bagnie nienawiści.
-----ANTEK-----

79
 -----POWROTY-----
Siłą pocałunków
oddaję
wszystkie lata
oczekiwań
nienawiść do siebie

za to pragnienie
niespełnienia.

Żar oddechów
pogubiłem
w milionach
świetlistych
chwil
wspomnień
tęsknoty za tobą.
Szukałem
znalazłem
eksplozję zmysłów
w sygnałach
zapachów
twojego ciała.
Spełniam nasze
tęsknoty
w powrotach
pożądania.
-----ANTEK-----

80
 -----TRYPTYK - GORYCZ-----
Smak dzieciństwa
jak bumerang
powraca goryczą
przelanych łez,
utraconych
dziecięcych chwil.

Skradzione radości
- korale jarzębiny
nawlekam
na czasu nić.
Na szali
przewaga rozpaczy, bólu,
zazdrość innym
za ich śmiech
beztroskie dni.
Krzyczę,
do nieba
wyciągam ramiona,
żadnej pomocy
od Boga.
Gdzie Jesteś?
czemu pozwalasz
nieść
ten cierpienia krzyż.
Na rozstaju dróg
jak wędrowca
moja umęczona dusza.
Przeklinam,
szukam prawdy,
tragedii widzę ciąg.
Jesteś?
czy tylko w pragnieniach
chcę widzieć Ciebie.
-----ANTEK-----

81
 -----TRYPTYK - KOSZMAR-----
Świst bata
po nocach śnię.
Macochy
szyderczy śmiech.
Na plecach
pręga przy prędze
czerwienią lśnią.
Ojciec na mnie

wylewa swoją złość.
Spóźniony powrót
do domu,
brak lekcji,
dziura w spodniach
każdy pretekst
dobry by bić.
Zmęczony odkłada bat.
Skulony w kącie
szlocham bez łez.
Ból ciało rozrywa,
w sercu gotuje się
z bezsilności
bunt i gniew.
-----ANTEK-----

82
 -----TRYPTYK - NIEWIDZIALNY-----
Spóźniony ze szkoły
po domu przemykam
jak spłoszona mysz,
chcę być niewidzialnym
nie udaje się.
Macocha
sękatym kijem

po głowie
okłada mnie.

Lepkie strumyki krwi
spływają po twarzy,
oczy zalewa
ciepła ciecz.
Przerażenie,
świat wiruje, ucieka.
Już dobrze
nic nie czuję,
błogi spokój.
Zmarła mama
kurczowo za rączkę
prowadzi mnie
wśród kwitnących
czerwienią drzew
jak najdalej
od bólu i łez.
-----ANTEK-----

83
 -----REINKARNACJE-----
Potworny ból głowy
tracę przytomność
życie przelatuje
w tysiącach zdarzeń.

Widzę siebie
 setki lat temu
pędzącego na rumaku
w turniejach.
Kolejne wcielenia
jak pory roku
w sekundowych odsłonach.
Wyprawy krzyżowe
wraz z armią rycerzy.
Spotkania tajemne
wśród templariuszy.
Misje na dalekie
egzotyczne dwory.
Groźne przeprawy
walki z bandami
na rubieżach.
Afryka, polowania
na tygrysy, słonie.
Statkiem do Nowej Ziemi
przez ogromny ocean.
Spotkania z mnichami
buddyjskimi, ich nauki.
Doskonalenie sztuk walk
z tajpanami, samurajami.
To wszystko tkwi
zakodowane w mojej pamięci.
Budzę się w białej alkowie
przypięty do ram łoża,
odzyskuję świadomość.
Nie pamiętam kim jestem
tyle mnie jest.
Umysł wyzwala się z ciała
tętni w innych wymiarach.
Ktoś mówi o mojej rodzinie
nikogo nie poznaję.
Obcy ludzie przechodzą
obok mnie.
Kto to jest?
Co oni ode mnie chcą?
Zostawcie, krzyczę.
Zasklepiam się w swoim świecie.
Praaagnęęęę być saaaaam.
-----ANTEK-----

84
-----PERŁA MIŁOŚCI-----
Objęłam moją miłość
otuliłam ciepłą poświatą
blasku kochania.
Zatraciłam w błogim
poczuciu rosnącej
namiętności.
Znikło zahamowanie,
pojawiło rozleniwienie
fantazja siostra lubieżna
miłości nieokiełznanej.

Dojrzewa we mnie owoc
tajemnica niewinności.
Obawa odrzucenia
wyzwala
potęgę własnej wartości.
Lata świetlne
oddam za kolejne spotkania.
Mój Apollo
liczy się każda chwila
spędzona z tobą.
Dostrzegasz mój odmienny stan.
Spojrzenia twoje przygasły
straciły siłę
magnetyzmu przyciągania.
Następuje oddalenie.
Zmrożone pragnienia
zastygają skamieliną serca.
Czuję, pozostawiasz mnie samą,
dla nas obu nie masz miejsca.
W obawie odpowiedzialności
podkulasz ogon
- uciekasz.
Czy kochałeś mnie?
Już cię zapominam.
Mam diament istnienia
utkany perłami wspomnień
mojego spełnienia.
-----ANTEK-----

85
 -----POŚPIECH-----
Pędzą nas słowa
liczby poganiają.
Przystanki na chwilę
przy tragediach.
Czas na wspomnienia
w snach.
Stagnacja łzą
refleksji
przy flaszce z sąsiadem.
Doktryna
początkiem zamyślenia
znakiem zapytania ?
-----ANTEK-----


86
 -----SAMOTNOŚĆ-----
Samotność we dwoje
milczeniem nasączona,
spojrzenia obok
niewidzialność osobowa.

Przypadkowy dotyk
porażenie drugiego stopnia.
Wspólne chwile
wieczność cała.
Wyblakłe wspomnienia
spopieliły marzenia.
Pozostało zwątpienie
umarła nadzieja.
-----ANTEK-----

87
 -----CHWILA ZADUMY-----
Choroba zżera jej wynędzniałe ciało
ostatkiem sił
dźwiga się by uwarzyć 
skromną strawę
na powrót jedynaka,
który wraca z folwarku
gdzie najmuje się za parobka.
Ostatnie błyski 

w gasnących oczach 
zapaliły się gdy go wita.
Gdy zmarła porzucił pracę,
załatwił skromny pochówek.
Zaparł rozpadającą chałupę
kołkiem, poszedł na cmentarz
pożegnać się z matką.
Zapala świecę,
przycupnął przy mogile.
Chwila zadumy
stwarza wizję pięknej kobiety
płynącej do niego.
Prowokuje, zachęca
po chwili oboje w płomiennej
barwie pożądania
oddają się rozkoszy.

Budzi się z chwilowego odrętwienia,
noc, leży koło mogiły matki
obok porozrzucane resztki ludzkich kości.
Zrywa się wystraszony.
Wyrusza w świat
by więcej tu nie wracać.
Miłość jego życia
pozostała w ziemi.
Nic go nie trzyma,
pozostała rozpacz,
droga w nieznany świat.
-----ANTEK-----

88
 -----BAJU NA ŻYCIE-----
Baju dawno temu baju
gdzieś w dalekim kraju
żyli młodzi oboje
przenosili góry, znoje.


Słowo kocham
z jego ust nie schodziło wcale
dni, lata jak nieustające bale
mijały w sielankowym szale.
Słowo kocham
pojawiać rzadziej się zaczynało
wyblakły dni czasu nie stało
na wyznania, bo chwil mało
by przytulić, czule szeptać ukochanej,
pieścić, tulić do swojej wybranej.

Słowo kocham
jak echo na pustej Saharze
ogłuchło w znieczulicy skwarze.
Piasek zasypał, czas zamazał
dwie pierwsze litery, pokazał
trwałość zawiązku przetrwania
powstał żal, żadnego wybaczania.

Słowo cham
na trwałe w związku zamieszkało
zagościło burzą gniewu rozszalałą.
Łzy rozpaczy, zamiast balu
żegnaj miłości, witaj żalu.
Dni radości, chwile wspomnień
pozostały zagrzebane
z takiej prostej przyczyny
dwie litery z własnej winy
odeszły ze słowa kocham w zapomnienie.
Zamieniając z pięknej życia zieleni
w barwy szarości, wypłowiałej bieli.
-----ANTEK-----

89
 -----ODRZUCONA-----
Zamilkłeś
tak pusto bez ciebie.
Straciły barwę dni.
Cisza dzwoni, szumi, zalega
z każdego kąta wdziera
się do mojej głowy.
Poszarzałe chwile łez
powolnym strumieniem
ciekną po mojej twarzy,
zostawiają bruzdy
zmartwień, tęsknot, marzeń.
Za co mnie ukarałeś?
za wierność oddanie
za wspólne radości
moje miłowanie.
Noce puste, nieprzespane
ciąg zdarzeń, ból, zapominanie.
Sama jestem temu winna
kochałam szalenie.
Znudzony miłością odszedłeś
w ramiona innej
jeszcze niedopowiedzianej.
-----ANTEK-----

90
-----MIESZANIE KRWI-----
Tysiące lat temu ludzie pierwotni
barbarzyńcy
współżyli ze zwierzętami.
Powszechne było kazirodztwo.
Mojżesz surowo nakazał
z polecenia Boga
zaprzestać tych praktyk.
Starożytni pozwolili raz w roku
na polecenie kapłanów
na rozwiązłość społeczną.
Skutkowało to mieszaniem krwi.
Ludzie stawali się zdrowsi,
odporniejsi na choroby genetyczne.
Zaczęto przywiązywać wagę
do mieszania się plemion
napady, porywanie kobiet.
U nas już od dziesiątego wieku
powszechne były tak zwane
Noce Świętojańskie
oparte na wzorcach wymienionych.
W noc Kupały poszukiwanie
kwiatu paproci przez pary.
Przed ślubem porywanie panny do kawalera.
Tradycja zanika.
Pozostaje legenda.
Miłość była, jest i pozostanie.
-----ANTEK----


91
-----DOTRWAM-----
Zatrzymana myśl
słowem poparta
zalega stronice
rozrzucone w czasie


Mgławicą skojarzeń
Rozświetlasz ścieżki
wskazane przez sen
na jawie.

Dialog prowadzę
z Nim nieustannie
skąd, dokąd, dlaczego?
odpowiedzi
nie dostaję żadnej.

Radości, cierpienia
nieustające tsunami
potężne fale
szarpią doznania
wnikają w tkanki
scalają bezkres
niepewnych jutra zdarzeń.

Dotrwam, wiem
wyspę nadziei
na horyzoncie wyobraźni
Wskazałeś
promieniem tęczy
strzałą przez chmur
kłębiastych bramę.
-----ANTEK-----

92
-----DYWAN MARZEŃ-----
Rozścielę
dywan z gwiazd
żebyś stąpała po nim
w kierunku
mojej do ciebie miłości.


Pamiętasz latające dywany?
jeden z nich
zaniesie nas
wyobraźnią przestrzeni
w nasze rejony doznań.

Na muszli czasu
zagram melodię
kompozytora światła.
W kielichu zapachu
zatopimy się razem
w naszych marzeniach.

Skąpani
w doznaniach nieprzebranych
boso stąpać zechcemy
pośród gwiazd
wetkanych w dywan
naszych pragnień.
Wiatrem wspomnień
osuszę wszystkie
nasze tęsknoty.
-----ANTEK-----

93
-----TARAS WSPOMNIEŃ-----
Wiosenny wiatr nadziei
pieści moje marzenia,
dotyka najczulsze struny
wspomnień.


Łza tęsknoty spływa
po błąkającym
uśmiechu zagadek
niespełnionych pragnień.

Rozwiewa grzywę
posiwiałych myśli
na głowie czasu.

Siedząc pod parasolem
z gwiazd
w letnie noce
na tarasie złudzeń
śnię do rana
dotyk twoich myśli,
nim niebo zwinie
mleczną drogę
moich wizji.

Promyk słońca
budzi
moją świadomość
istnienia,
wraca rzeczywistość
rozkwita nadzieja.
-----ANTEK-----

94
 -----NARODZINY DNIA-----
W wiosennych kroplach deszczu
ukryty obraz zapachów
spływa
na nieśmiało rozchylone
usta kwiatów.


Żar promyków słońca
budzi uśpione
w nich piękno.


Wspólny ich wysiłek
narodził barwy
wabiące motyle
upstrzone
w magiczne zaklęcia
na lotniach skrzydeł.

Zawisła ważka
nad srebrem rosy
spija słodycz poranka.
Drżące owadzie roje
obsiadły
kwiecie gruszy
różowe pąki.

Muzykę wiosny
na skrzypcach wiatru
czas wartko niesie
na powitanie dnia.
-----ANTEK-----

95
-----ŻEBRAK-----
Zgarbiony, ślepy
bez nogi ułomny
dziś pod centralnym
jutro Marriottem
żebrze o grosz ofiarny.
Ludzie łaskawi, pokorni
złotówki sypią hojnie.
Pochyli się ktoś łaskawie
dwie dyszki i więcej położy.
Grubsze chowa do kabzy.
Siedzi pokornie, czas płynie
południe mija nieubłaganie.
Ułomny wstaje zmęczony pracą

zbiera warsztat swój cały.
Tuż za rogiem na parkingu
strzeżonym
do porsche wypasionego wsiada.
Liczy datki ludzkiej pokuty
tak coś koło siedem stówek
dziś się nazbierało.
Przebiera się w gang biznesmena
do Sobieskiego na obiad
podjeżdża wystawny.
Wieczorem w Katowicach
na peryferiach
pod super willę
zajeżdża zmęczony
żonie i dzieciom
prezenty rozdaje.
Plany na jutro
szykuje wytrwale
co będzie dalej
czas pokaże.
-----ANTEK-----

96
-----ODCHODZĘ-----
Na nieboskłonie myśli
przetacza się purpurowa
kula ognia,
wiatr pustynny
osusza łzy goryczy
zasycha
pragnienie zemsty
za zdrady
niedopowiedzenia.
Pragnęłam tak niewiele
zostałam oszukana.
Nad horyzontem złudzeń
pozostały wspomnienia
zwiędły kwiat
minionych chwil.
W klepsydrze czasu
ziarnka piasku
zmatowiały
po drugiej stronie
rozpacz.
Nie mam sił
odwrócić biegu
dla kolejnych złudzeń,
rozczarowań
odchodzę cicho
w zapomnienie
jak echo
minionych dni.
-----ANTEK-----

97
-----ZLECENIE-----
Piękny letni poranek
dwie nastolatki
idą radosne do szkoły.
Przed nimi staje
Van granatowy
trzech gości napakowanych
wyskakuje z niego
dziewczyny do auta i w długą.
Naszpikowane jeszcze w drodze

trafiają do dziupli
przerzutowej.
Tu już kilkanaście innych
na pryczach
do transportu przygotowane.
Po kilku dniach
budzą się oszołomione
obcy ludzie
w innych językach rozmowy.
Zostały sprzedane
na giełdach towarowych
do burdelu w Tajlandii.
Po roku wycieńczone
od gwałtów, narkotyków
o śmierć błagają oprawców
W tuczarni świń pobliskiej
zostają wrzucone do zagrody
opasy rozrywają je
jeszcze na pół żywe.
Z ostatnim tchnieniem
rodziców wzywają zrozpaczone.

Gang kolejne zlecenie dostaje
do wykonania
na nowy towar
dostali zapotrzebowanie.
-----ANTEK-----

97a
-----SEN-----
Wielką ciszą
serca głębią
widzę ciebie
czuję ciebie.
Obłoki wizji
we mnie drzemią.
W sercu twoim
widzę siebie.

Błądzę po bezdrożach
twojego ciała
jakbyś za chwilę
spłonąć miała.
Grymas, uśmiech
ból na twojej twarzy
płomieniem
w rozkosz się rozjarzy.
Jesteś w moim śnie
bywasz na jawie
głodny twojego ciała
w ciągłej obawie
szukam ust twoich
bezustannie
śnię twój obraz realnie.
W parku pełnym gwiazd
twoich cieni
kolorami tęczy
uczucie twoje się mieni.
Chcę by sen ten
był jawą
budzę się
znikasz nocną zjawą.
-----ANTEK-----

97b
-----UKRYTA ŚCIEŻKA-----
Ścieżek dawnych
zastygłe ślady
obudzisz swoimi stopami.
Zielenią buchnie szlak
gdy ujrzę ciebie znowu
życie zatętni wokół nas
bo jesteś
moją wielką miłością
dla ciebie
rozpalę wszystkie gwiazdy
krajobrazy pełne ciebie
schowam głęboko na dnie serca.
-----ANTEK------



-----TERRORYZM-----
Na co dzień na eksponowanych stanowiskach. Szanowani obywatele.
Zarządzają ludźmi, usłużni, cierpliwi, wyrozumiali. Ukrywają swoje poglądy ideologiczne i religijne. Wyjazdy służbowe przeznaczają między innymi na spotkania z grupami eksternistów o ideologi skrajnego islamu. Swoje cechy przywódcze wykorzystują na wpajanie członkom w grupie zasad i moralności dla świetlistego szlaku prawdy i wyznania. Przeistaczają się w ludzi bezwzględnych zdominowanych ideą wyższości, zasklepieni w swojej moralności.
Planowane zamachy i ataki na niewiernych przynoszą im z chwilą ich realizacji pełną euforię.
Nie jest istotne dla nich, że giną dzieci, rodzice, młodzi ludzie.
Istotny jest fakt pokazania światu istnienia ukrytej osobowości.
Nagłośnienia w mediach.
Prawda, którą głoszą między sobą podnieca ich i naświetla im wypaczone osobowości.
Po wykonaniu zadania powracają do swojego środowiska, rodzin.
Wtapiają się w otoczenie.
Płaczą nad ofiarami zamachów, głośno krytykując ich wykonawców.
Są ludźmi bezwzględnymi, dobrymi aktorami w życiu osobistym.
W swoim środowisku ideologicznym potrafiącymi wejść w głębię serca
i wpoić im słuszność swoich decyzji.
Tacy ludzie są i żyją między nami, jest to piąta kolumna radykalistów islamu.
-----ANTEK-----


-Tatuogram-

#tautogramzkofeiną_wzc....
-----Kwintesencja kawy-----
kofeina kokonem kunsztu
karmi kobiece kredo
krople krwi kwilą krążeniem
krnąbrny kolaborant kupuje
kubek kawy kochance
koi krzywdy
kołysze każdego
kochany kolego
-----ANTEK-----.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz